Katolik to tradycyjny charyzmatyk, innej opcji nie ma

Franciszek Kucharczak

|

GN 21/2023

publikacja 25.05.2023 00:00

Dary Ducha Świętego to dla ochrzczonych rzecz naturalna. Każdy je ma. Inna sprawa, czy ich używa.

Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że „skutkiem sakramentu bierzmowania jest specjalne wylanie Ducha Świętego, jak to, które zostało udzielone Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy” (nr 1302). Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że „skutkiem sakramentu bierzmowania jest specjalne wylanie Ducha Świętego, jak to, które zostało udzielone Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy” (nr 1302).
shutterstock

Teresa myślała, że w czasie bierzmowania Duch Święty na nią nie zstąpił, bo pomyliła formułkę przy odpowiadaniu biskupowi. Długo robiła sobie wyrzuty. Dopiero po latach, gdy podczas rekolekcji podeszła do modlitwy wstawienniczej, usłyszała nad sobą: „W czasie bierzmowania otrzymałaś dar radości i mądrości”. Osoby, które wtedy się nad nią modliły, nie miały pojęcia, jak ważny komunikat przekazały. Nie dość, że Teresa uświadomiła sobie wreszcie, że Duch Święty nie jest małostkowy i nie odmawia przyjścia z powodu czyjegoś przejęzyczenia, zdała sobie również sprawę, że rzeczywiście po bierzmowaniu jakby zintensyfikowała się jej radość. To trwa do dzisiaj. Garną się do niej ludzie, bo życiowa pogoda przyciąga, zwłaszcza gdy jest charyzmatyczna. A dar mądrości? Ludzie, którzy korzystają z tego, co mówi i pisze, najlepiej potrafią to ocenić.

Czy to potrzebne?

Charyzmaty towarzyszą wyznawcom Chrystusa od początku istnienia Kościoła. Posługiwanie nimi było zwykłą praktyką ludzi wiary. Święty Paweł wyliczył: „Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków” (1Kor 12,8-10). A potem wszystko jakby przycichło. Co się z tym stało?

– Bóg w prowadzeniu ludu ma swoją pedagogię. Nigdy działanie charyzmatyczne w Kościele nie zniknęło, ale przez długi czas nie miało tak wyraźnych przejawów jak na początku – zauważa dr Iwona Zielonka, biblistka, dyrektorka Wydziału ds. Nowej Ewangelizacji Kurii Diecezjalnej Płockiej. Wskazuje, że Bóg jest wolny w swoim działaniu. – Jeśli daje charyzmaty i je wzbudza, to wie dlaczego. Wie, co jest nam potrzebne. Pytanie, w co my wierzymy, w kogo i w jaki sposób. Czy wierzymy Bogu i Mu się poddajemy, czy też wierzymy w naszą wiarę? To jest pytanie o wizję chrześcijaństwa – przekonuje.

Przebudzenie

Był 1 stycznia 1901 roku. Leon XIII w bazylice św. Piotra z nadzwyczajnym zaangażowaniem zaintonował hymn Veni Creator Spiritus. W modlitwie wyraził gorącą prośbę, aby Duch Święty z wielką mocą działał w nadchodzącym wieku.

Tego samego dnia w Topeka w stanie Kansas (USA) miało miejsce pierwsze udokumentowane świadectwo tzw. chrztu w Duchu Świętym. Wydarzyło się to… u protestantów, w metodystycznej Szkole Biblijnej. Kolejne lata to wielkie przebudzenie charyzmatyczne wśród chrześcijan innych wyznań.

Owocem potężnego działania Ducha Świętego w Kościele katolickim stał się Sobór Watykański II. „Duchu Święty, odnów w naszych czasach Twoje cuda, jakby w powtórnej Pięćdziesiątnicy” – wołał Jan XXIII, otwierając zgromadzenie.

Jednym z owoców obrad był zapis w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium o treści: „Duch Święty nie tylko przez sakramenty i posługi uświęca i prowadzi Lud Boży oraz cnotami go przyozdabia, ale »udzielając każdemu, jak chce« (1Kor 12,11) darów swoich, rozdziela między wiernych wszelakiego stanu także szczególne łaski [charyzmaty], (...) mające na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła”.

W lutym 1967 roku, jakby w odpowiedzi na nauczanie soboru, na Uniwersytecie Duquesne w Pittsburghu (USA) grupa studentów i wykładowców przeżyła doświadczenie wylania Ducha Świętego, otrzymując m.in. dar modlitwy w językach. Od tamtej chwili katolicka Odnowa Charyzmatyczna błyskawicznie rozprzestrzeniła się po całym świecie, dając początek licznym ruchom kościelnym i nowym wspólnotom. Do 1990 r. zaangażowało się w nie ponad 72 mln katolików.

Kolejni papieże wydawali dokumenty potwierdzające znaczenie dla Kościoła posługi charyzmatycznej. Franciszek w Evangelii gaudium pisze: „Duch Święty ubogaca Kościół, który ewangelizuje również przez różne charyzmaty. Są one darem dla odnawiania i budowania Kościoła. Nie są one zamkniętą w sobie spuścizną, powierzoną jakiejś grupie, aby jej strzegła. Chodzi raczej o dary Ducha zintegrowane w ciele Kościoła, skierowane ku centrum, którym jest Chrystus, skąd się rozchodzą jako bodziec dla ewangelizacji”.

Dla każdego

W 2019 roku papież powołał Charis – nową służbę koordynującą wszystkie grupy i wspólnoty charyzmatyczne istniejące w Kościele katolickim. – Jej celem jest pokazanie, że wylanie Ducha Świętego jest poruszeniem duchowym całego Kościoła – podkreśla Iwona Zielonka. Ona sama jest tego przykładem. Jednym z jej obecnych zaangażowań jest formacja kobiet w Niepokalanowie. W treści wykładów czerpie z Tradycji Kościoła, a jednocześnie z jego błogosławieństwem posługuje darami charyzmatycznymi. Jak zaznacza, nigdy nie była w Odnowie w Duchu Świętym ani w żadnej wspólnocie charyzmatycznej. – Ja kochałam Eucharystię. Charyzmat uzdrawiania czy rozeznawania duchów pojawiał się na adoracji Najświętszego Sakramentu. Kiedy jako 18-letnia dziewczyna zaczęłam szukać wyjaśnienia, czym jest to, czego doświadczam, trafiłam na dzieła św. Jana od Krzyża. Ja je pochłaniałam. Mam tę książkę do dzisiaj, jest pełna podkreśleń na czerwono. Od Jana od Krzyża uczyłam się duchowości i posługi charyzmatycznej. Ona była dla mnie naturalna. Jako 20-latka myślałam, że to jest normalne w Kościele i nie rozumiałam, dlaczego dostaję po głowie od spowiednika czy od różnych odpowiedzialnych, że za dużo mi się wydaje, że takie rzeczy to u świętych – uśmiecha się.

Akcentuje znaczenie poddania się prowadzeniu przez Ducha Świętego. – On wie, w jaki sposób działać, jest mądrzejszy od nas, więc nie możemy Go ustawiać jak klimatyzatora na określoną, tylko nam odpowiadającą funkcję. Dzisiaj doświadczamy przebudzenia, widzimy, jak ono jest potrzebne, jak jest naturalne. Natomiast zadaniem Kościoła jest rozeznawanie, co pochodzi od Boga, a co nie, i przyjmowanie z wdzięcznością prawdziwych charyzmatów. One nie są pierwszorzędne, ale zaistniały przecież dla posługi Kościoła i towarzyszą głoszonemu słowu – tłumaczy. Wskazuje, że obecność Ducha Świętego widać w całej historii biblijnej. W Starym Testamencie, w którym czytamy o duchu Jahwe, nie było jednak pełnego objawienia się Ducha Świętego jako osoby Trójcy Świętej. Kiedy przychodzi Jezus, pokazuje Ducha Świętego jako osobę i od początku działa w Jego mocy. Rozsyłając uczniów, poleca im, by głosili Ewangelię, a Bóg będzie potwierdzał naukę znakami. Charyzmaty towarzyszą ewangelizacji. – To nie jest opcja, to jest nakaz! Wielki nakaz misyjny Chrystusa jest cały czas aktualny, bo Kościół nie ma przekazywać tylko doktryny i systemu moralnego, ale ustanawiać Boże królestwo przez wprowadzanie ochrzczonych w osobiste doświadczenie zbawienia – przypomina biblistka. Podkreśla jednak, że jeżeli mamy być uczniami Jezusa i misjonarzami, to musimy działać tak, jak prowadzi nas Kościół; tak, jak mówią papieże i dokumenty Kościoła. Przywołuje list Kongregacji Nauki Wiary Iuvenescit Ecclesia z 2016 roku na temat posługi charyzmatycznej, reguł rozeznawania charyzmatów. – Dokument ten uznaje charyzmaty za powszechne w Kościele, porządkując je. Tak robił św. Paweł. On też interweniował we wspólnotach chrześcijańskich, zachowując to, co dobre, i przestrzegając przed tym, co jest działaniem tylko ludzkim albo płynącym od złego ducha. To w Kościele jest cały czas – zwraca uwagę.

Jedyna droga

Rozmówczyni podkreśla konieczność poddania się osądowi Kościoła. – Charyzmaty są dane Kościołowi, a Kościół je rozeznaje i potwierdza. Posłuszeństwo i pokora w służbie to jedyna droga w Kościele. Gdy pojawiają się nieposłuszeństwo i pycha, to już wiadomo, z jakiego ducha to pochodzi. Pracując przez 9 lat w sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski nauczyłam się jednego: że w Kościele nie o to chodzi, żeby „mieć rację”, ale żeby być posłusznym Magisterium. Wtedy nigdy się nie pomylę. Napatrzyłam się na charyzmatyków, którzy źle skończyli, gdy pojawiły się nieposłuszeństwo i pycha. Przestawali słuchać, bo „ksiądz nie ma racji”, „biskup nie ma racji”, ale „ja mam rację”. Tymczasem Bóg chce, żebyśmy byli Jego obrazem. Dlatego tak jak Jana od Krzyża, jak ojca Pio czy Ignacego Loyolę wystawia nas na różne próby. Sprawdza, czy bardziej kochamy Boga, czy siebie i swoją posługę. Zachwycamy się trwaniem tych ludzi w posłuszeństwie i pokorze, gdy są ogołoceni ze wszystkiego. Wtedy ich posługa wydaje największe owoce. Jezus nie zbawił nas przez cuda, ale przez krzyż – stwierdza.

Iwona Zielonka zaznacza, że każdy chrześcijanin jest charyzmatykiem. – Chodzi o to, żebyśmy pozwolili na uwolnienie łaski chrztu świętego, bierzmowania, kapłaństwa, małżeństwa i byli Bożym obrazem. Każdy ma swój charyzmat. Inni to nazwą inaczej – łaską, darem – ważne, że wszyscy mamy dary od Boga. Niektórzy nadnaturalne, jak dar proroctwa, poznania, uzdrawiania, a inni naturalne, może ważniejsze, które są też działaniem Ducha Świętego w nas – zauważa. I puentuje: – Każdy katolik to tradycyjny charyzmatyk, bo czerpie z całej Tradycji Kościoła. Jesteśmy świątynią Ducha Świętego, mamy tego samego Ducha co Jezus, dlatego mamy być w świecie Jego wonnością.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.