Wołyń nadal dzieli

Andrzej Grajewski

|

GN 21/2023

Pamięć o ludobójstwie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej dokonanym w latach 1943–1944 przez oddziały OUN-UPA, wspierane przez miejscowych chłopów ukraińskich, staje się coraz poważniejszym tematem w aktualnej debacie politycznej oraz w relacjach polsko-ukraińskich.

Wołyń nadal dzieli Andrzej Grajewski

O tym, ile ta kwestia wzbudza emocji, świadczy niefortunna wymiana opinii na ten temat między rzecznikiem MSZ Łukaszem Jasiną oraz ambasadorem Ukrainy w Polsce Wasylem Zwaryczem. Zaczęło się od wypowiedzi Jasiny, który w programie Onet Opinie powiedział, że prezydent Ukrainy powinien przeprosić Polaków za Wołyń. Na jego słowa zareagował ambasador Ukrainy w Polsce. „Wszelkie próby zmuszenia prezydenta Ukrainy lub Ukrainy do tego, co musimy zrobić w związku z naszą wspólną przeszłością, są niedopuszczalne i godne ubolewania” – napisał na Twitterze.

Doktor Jasina nie powiedział nic niestosownego, gdyż po stronie polskiej powszechne jest oczekiwanie, że w 80. rocznicę tamtych wydarzeń strona ukraińska wykona symboliczne gesty, upamiętniające polskie ofiary i wyrażające potępienie dla sprawców potwornych zbrodni. To sprawa fundamentalna dla naszych relacji, jako że na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków. Można się jednak zastanawiać, czy rolą rzecznika MSZ jest publiczne zabieranie głosu w kwestii, która od dłuższego czasu jest przedmiotem poufnych rozmów między prezydentami Polski i Ukrainy.

Trzeba także jasno powiedzieć, że państwo ukraińskie za ludobójstwo polskiej ludności nie odpowiada, gdyż wtedy nie istniało, a mordercy wywodzili się z formacji reprezentującej tylko jeden z nurtów politycznych obecnych wówczas w życiu politycznym tego kraju. Problem jednak polega na tym, że przedstawiciele OUN-UPA, w tym także zbrodniarze mający polską krew na rękach, od czasu prezydentury Wiktora Juszczenki, a zwłaszcza po Majdanie w 2014 r., weszli do narodowego panteonu jako bohaterowie walki o niepodległą Ukrainę. Sprawą szczególnie bulwersującą jest także wprowadzony wiosną 2017 r. zakaz prac ekshumacyjnych na Wołyniu i w innych miejscach, gdzie kości naszych pomordowanych rodaków leżą nadal anonimowo, bez godnego pochówku i prawa do krzyża. Strona ukraińska najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo ta kwestia jest dla nas ważna. Ogromna pomoc świadczona przez państwo polskie oraz Polaków, którzy przyjęli tak wielu uchodźców z Ukrainy, a także świadomość cierpień i ofiar, jakie ponoszą Ukraińcy, broniąc swej egzystencji w starciu z brutalną rosyjską agresją, nie wymazują jednak potrzeby rozliczenia z przeszłością. Prezydentura Wołodymyra Zełenskiego, który w swej retoryce nie odwołuje się do ukraińskiego nacjonalizmu, dawała nadzieję, że takie działania nastąpią. On sam podkreślał, że Polska i Ukraina są „wspólnie zainteresowane w rozwiązywaniu wszystkich wrażliwych kwestii związanych z tragicznymi epizodami naszej wspólnej historii”. Postulował także, aby dyskusje i badania na ten temat prowadzili fachowcy i historycy.

80. rocznica ludobójstwa na Wołyniu będzie dla Polaków czasem pamięci i żałoby. Mam nadzieję, że do tego czasu zapadną pozytywne ustalenia polsko-ukraińskiej grupy roboczej, powołanej przez ministrów kultury obu krajów, mającej na celu rozwiązywanie wszystkich wrażliwych kwestii: poszukiwania, ekshumacji, upamiętnienia, rekonstrukcji oraz ochrony miejsc pamięci i pochówków. Nade wszystko zaś powinniśmy się skupić na ofiarach, zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej, i spróbować wspólnie ustalić z imienia i nazwiska możliwie jak najwięcej ofiar tamtego dramatu. •

Wieniec złożony w miejscu nieistniejącej polskiej wsi na Wołyniu.   Wieniec złożony w miejscu nieistniejącej polskiej wsi na Wołyniu.
Jacek Turczyk /pap

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.