Ograli nas

Tomasz Rożek

|

GN 11/2011

publikacja 20.03.2011 20:18

Protesty przeciwko budowie Gazociągu Północnego nie miały żadnego sensu. Z opublikowanych właśnie dokumentów wynika, że Rosja zaangażowała w inwestycję nie tylko pieniądze, ale także służby specjalne i dyplomację.

Ujawnione dokumenty pochodzą z serwisu WikiLeaks, a opublikował je szwedzki dziennik „Dagens Nyheter”. To zbiór depesz dyplomatycznych, które słali do Waszyngtonu amerykańscy dyplomaci. Wyłania się z nich obraz przerażającej wręcz skuteczności Rosji. Protesty nasze i naszych sąsiadów od samego początku były skazane na porażkę, bo Rosja rzuciła wszystkie siły, jakie miała, by gazociąg – wbrew racjom ekonomicznym – powstał.

Przegrana sprawa
Z dokumentów wynika, że opinia publiczna krajów regionu Morza Bałtyckiego do 2009 r. była przeciwna inwestycji. By to zmienić, Rosjanie zakręcili kurek na dostarczającym Europie gaz drogą lądową rurociągu. Oczywiście nie przyznali się do tego. Najpierw twierdzili, że wystąpiła awaria, a później – że gaz kradnie Ukraina. Im dłużej nie było gazu, tym opinia międzynarodowa bardziej rozumiała, jak ważna jest alternatywna droga… po dnie Bałtyku. Nad przekonaniem opinii publicznej pracował sztab PR-owców i szpiegów. I jedni, i drudzy sprawnie ośmieszali oponentów. Na polu walki zostawało ich coraz mniej. Byli coraz mniej słyszalni. Ciekawe, że początkowo w powodzenie inwestycji nie wierzyli nawet amerykańscy dyplomaci. Wysyłali do Waszyngtonu zaszyfrowane depesze, a w nich informacje, że co prawda plan budowy gazociągu istnieje, ale miną długie lata (mówiono o okresie ponad 10 lat), zanim konsorcjum Nord Stream zdobędzie odpowiednie pozwolenia. Amerykanie powoływali się na przykłady podobnych inwestycji w regionie. Tyle tylko że Rosjanom udało się zebrać wymagane dokumenty w zaledwie kilka miesięcy.

Ludzie, kasa i wywiad
W jednej z cytowanych przez szwedzki dziennik depesz znajduje się rozmowa z rosyjskim dyplomatą Dmitrijem Polanskim, który już w 2007 r. (a więc 2 lata przed akcją „przekonywania” opinii publicznej o konieczności budowy gazociągu) mówił wprost, że gazociąg powstanie, nawet gdyby miały protestować Polska, Estonia i Szwecja. Dyplomata miał użyć nawet stwierdzenia, że inwestycja „nie może być przerwana”. Przy okazji wyszły na jaw nazwiska i powiązania osób, które dla konsorcjum Nord Stream pracują. Jego prezesem jest Mathias Warnig, agent wschodnioniemieckiego wywiadu Stasi i przyjaciel Władimira Putina. Dla konsorcjum pracują też były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, były premier Finlandii Paavo Lipponen i była współpracowniczka szwedzkiego premiera Ulrike Schenstroem. Za działania PR-owe gazociągu odpowiedzialna jest Tora Leifland Holmstroem, asystentka szwedzkiego ministra rolnictwa. Jak zauważają amerykańscy dyplomaci, sukces Nord Stream to odpowiedni dobór ludzi z polityczną przeszłością, działania PR-owe, pieniądze i dyplomacja (wspomagana działaniami wywiadu).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: