Dlaczego macie na nas głosować?

Piotr Legutko

|

GN 20/2023

Kampania wyborcza rozkręciła się na dobre. Choć formalnie nie została jeszcze ogłoszona, polityczne mityngi, konferencje prasowe i spotkania z elektoratem opanowały kanały informacyjne, zaś media społecznościowe są wprost zatkane spotami i memami. Jest ostro, wręcz brutalnie, demagogicznie… jak to w kampanii. Tak zawsze było, jest i pewnie będzie. Taki jest „urok” demokracji.

Dlaczego macie na nas głosować?

Widać nie jesteśmy w stanie – jako wyborcy – wychować klasy politycznej, by nie traktowała nas jak dzieci, np. strasząc, że „już niedługo na polskich stołach zabranie kotleta schabowego”. Głęboko zakorzenione jest bowiem przeświadczenie (w sztabach kampanijnych), że najważniejszą emocją, jaką należy podgrzewać w wyborcach, jest strach. Że do wyborów nie idzie się, by głosować „za”, tylko „przeciw”, ze strachu przed tymi, którzy aktualnie rządzą lub mogą właśnie sięgnąć po władzę. Ciekawe, skąd bierze się takie przekonanie. Historia kampanii wyborczych uczy bowiem, że te najbardziej udane oparte były na przesłaniu pozytywnym, budowaniu nadziei na przyszłość. Obóz polityczny musi mieć swoją opowieść, którą porywa, przekonuje do siebie, a nie tylko zniechęca do innych. Popularność Aleksandra Kwaśniewskiego brała się z tego, że namawiał Polaków, by „wybrali przyszłość” (choć sam był kwintesencją przeszłości), zaś sukces PiS w 2015 roku wziął się z obietnicy „dobrej zmiany”. Jak to wygląda w kampanii obecnej?

Warto oderwać się od codziennej walki na spoty i przekazy dnia, sprawdzić, jak poszczególne partie odpowiadają na podstawowe pytanie: dlaczego macie na nas głosować? Przewaga sondażowa PiS prawdopodobnie bierze się stąd, że obóz władzy przynajmniej stara się tu znaleźć odpowiedź pozytywną: chcemy wyrównać poziom życia wszystkich Polaków, niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Po stronie opozycyjnej trudniej taki prosty, ale pozytywny przekaz znaleźć. Nawet Polska 2050 – z definicji mająca patrzeć w przyszłość – skupia się głównie na straszeniu PiS-em, choć w tej konkurencji nie ma z liderami PO żadnych szans. Lewica, na razie nieśmiało, próbuje przekonać Polaków, że zielona transformacja i obyczajowy modernizm to jest to, co zapewni im szczęście w następnych dekadach. Nieśmiało, bo przekaz słabo przystaje do definicji szczęścia podzielanej przez większość rodaków.

Pozytywny przekaz ma jeszcze jedną przewagę nad straszeniem. Po wyborach wszyscy będziemy nadal w tym samym miejscu, z podobnymi wyzwaniami i problemami. Skazani na siebie, podobnie jak politycy skazani na zawieranie kompromisów. Strzeż nas więc, Panie, w tej kampanii od nienawiści i pogardy.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.