To nie takie proste

Informacja o tym, że od strony Białorusi nad terytorium Polski nadleciał jakiś obiekt, była w ostatnich dniach dość szeroko komentowana. I w sumie nie ma się co dziwić.

To nie takie proste

Na wschodzie jest wojna, a Białoruś od dawna wykazuje wobec Polski bardzo wrogie zachowania. Jak zawsze w takich sytuacjach internet jest miejscem, w którym rzesze „ekspertów” radzą, co robić. Bo przecież wiedzą najlepiej. Pomyślałem, że w przeciwieństwie do nich, zanim się odezwę, sprawdzę. Poczytam. Zweryfikuję.

Podobno obiekt już znaleziono (a przynajmniej tak podają media), ale na razie nie zostały ujawnione informacje, co to jest. Pomijając tę informację, warto wyjaśnić, że wykrycie nadlatującego obiektu to połowa sukcesu, jego zlikwidowanie to zupełnie inna sprawa. I to nie jest tylko nasz problem. Kilka miesięcy temu z tym samym problemem borykali się Amerykanie, gdy nad USA latały balony szpiegowskie należące do Chin. Balony pod wieloma względami są skuteczniejsze od samolotów szpiegowskich czy satelitów, dlatego są do tego celu wykorzystywane. Pentagon twierdzi, że Chiny mają całą sieć balonów stratosferycznych, za pomocą których podsłuchują i podglądają ponad 40 różnych krajów. Nie tylko w Europie czy Ameryce Północnej, ale także w Azji oraz w Ameryce Południowej.

Jedną z zalet balonów jest to, że trudno je wykryć, a jeszcze trudniej zlikwidować. Jest tak dlatego, że większość myśliwców nie jest w stanie wznieść się na wysokość, na jakiej takie balony latają. Balony stratosferyczne są zbudowane z bardzo cienkich i odpornych na podarcie materiałów. Strzelanie do nich normalnymi kulami nie ma sensu, ponieważ nie spowoduje to pęknięcia powłoki balonu. Poza tym na tak dużych wysokościach panuje bardzo niskie ciśnienie i dlatego hel, którym czasza jest wypełniona, nie będzie szybko uciekał. Aby uszkodzić balon, potrzebna jest rakieta, i to najlepiej taka, która wybuchnie w jego pobliżu. I tu pojawia się kolejny problem, bo spora część rakiet powietrze–powietrze naprowadzana jest przez czujniki ciepła, a temperatura balonu nie różni się od temperatury otoczenia (w przeciwieństwie do np. lecącego samolotu). Z kolei jeżeli zastosowany zostanie czujnik optyczny, srebrny czy biały balon na jasnym tle nieba może nie być dobrze widoczny. Pomijam fakt, że rakiety, jakimi próbowano strącać balony nad USA (w kilku przypadkach skutecznie, choć nie za pierwszym razem), kosztują kilkaset tysięcy dolarów za sztukę.

Nie mam pojęcia, co nadleciało ze strony Białorusi nad Polskę. Wiem, że nie wszystko da się zestrzelić. A przynajmniej nie wszystko łatwo jest zestrzelić. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.