Polska w sercu

Piotr Legutko

|

GN 19/2023

Pod takim tytułem TVP zorganizowała koncert na placu Ratuszowym w Wilnie. Data była nieprzypadkowa – 2 maja, Dzień Polonii i Polaków za Granicą, miejsce oczywiście także, nieopodal Ostrej Bramy.

Polska w sercu

Na scenie wybrzmiały piosenki, które znają trzy pokolenia, na placu nucili je bowiem ci, którzy dorastali przy przebojach Czerwonych Gitar, fani De Mono, ale i widzowie Voice of Poland, programu kreującego współczesne gwiazdy. Choćby takie jak Ewelina Gancewska, wilnianka, która w swoim mieście zaśpiewała przebój Anny Jantar.

Ktoś powie: koncert jakich wiele, nic nowego, rozrywka pozbawiona większych wartości. I nie będzie miał racji. Kultura popularna ma moc integrującą, a piosenki nie dzielą się na łatwe i ambitne, tylko na dobre albo złe. A koncert polskich przebojów wszech czasów w centrum Wilna, w święto Polonii, to coś więcej niż prosta rozrywka. Wystarczyło popatrzeć na wzruszenie publiczności śpiewającej a cappella, wraz z Marylą Rodowicz, finałową piosenkę: „Ja to mam szczęście/ że w tym momencie/ żyć mi przyszło w kraju nad Wisłą/ ja to mam szczęście. Mój kraj szczęśliwy/ piękny, prawdziwy/ ludzie uczynni, w sercach niewinni/ ja to mam szczęście”. Poczucie wspólnoty buduje się także na takich emocjach. I na pewno w tym miejscu i „w tym momencie” nie było w nich fałszu ani sztucznego patosu. Ważne, że nie były to złe emocje, a raczej odwołanie do wspólnej pamięci, do znanych powszechnie kodów polskiej kultury, czytelnych nad Wisłą, Niemnem, a także w każdym zakątku świata, gdzie mieszkają rodacy. Oni też mieli szansę przekazać w trakcie koncertu swoje pozdrowienia z telebimów – żyjemy przecież w czasach, gdy odległość nie ma znaczenia.

Nasze relacje z Litwą w ostatnich dekadach nie były wcale łatwe, właśnie ze względu na prawa Polaków zamieszkujących głównie rejony wileński i solecznicki. Prawa do języka, kultury, edukacji. Oczywiście jeden koncert nie dokona przełomu (polskie szkoły są nadal likwidowane, choćby w rejonie trockim), ale jest ważny. Tak samo jak otwarcie nowej siedziby TVP Wilno, kanału nadającego w języku polskim – z udziałem premierów obu zaprzyjaźnionych krajów. Litwini mają ogromny problem z rosyjską soft power – dominującą tu właśnie w mediach: piosenkach, filmach, języku. Wzmacniając polską armię, nie możemy zapominać i o tej „miękkiej sile”, jaką stanowi kultura popularna. To prawda, że Litwini zawsze się jej obawiali, pomni na historię, ale dziś te obawy maleją w obliczu wspólnego zagrożenia. To wielka sprawa, że nasi rodacy, dla których zmieniły się granice, ale nie ojczyzna, znów mogą radośnie i śpiewająco przyznawać, że mają Polskę w sercu.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.