Niebezpieczne teorie. Przykłady działania postmodernistycznej teorii sprawiedliwości społecznej w praktyce

Bogumił Łoziński

|

GN 19/2023

publikacja 11.05.2023 00:00

Odrzucają obiektywną prawdę, według nich naukowe badania służą utrzymaniu władzy, kwestionują wolność i równość. Oto nowy porządek, który z powodzeniem budują w świecie zachodnim twórcy postmodernistycznej teorii sprawiedliwości społecznej.

Niebezpieczne teorie. Przykłady działania postmodernistycznej teorii sprawiedliwości społecznej w praktyce istockphoto

Profesor Bruce Gilley opublikował w 2017 r. w naukowym czasopiśmie „Third World Quarterly” artykuł, w którym udowadniał tezę, że kolonializm nie zawsze przynosi negatywne skutki dla skolonizowanych. Twierdzenie to wywołało furię aktywistów tzw. teorii postkolonialnej, bowiem zaprzeczało jej dogmatowi, że kolonializm jest zawsze zły. Na uczelni Portland State University, gdzie wówczas pracował, pojawiły się wezwania do niepublikowania jego tekstów, odebrania mu pracy, a nawet doktoratu, zaś groźby śmierci doprowadziły go do odejścia z uczelni.

Różne teorie – jedna ideologia

Przypadek prof. Gilleya to jeden z przykładów działania postmodernistycznych teorii w praktyce. Teorie te w znacznym stopniu zdominowały życie publiczne nie tylko w USA, które są ich kolebką, ale i w krajach Europy Zachodniej. Próby ich wprowadzenia są podejmowane także w Polsce.

Od początku XXI wieku spotykamy się z pewnym zestawem poglądów i zachowań, które wcześniej nie występowały. Z uczelni za swoje poglądy wyrzucani są naukowcy, pracę tracą ludzie cytujący Pismo Święte, opresji są poddawani nawet znani na całym świecie celebryci, a profesorowie wyższych uczelni formułują tezy przeczące naukowym ustaleniom, np., że otyłość jest zdrowa. Pojawiły się też nowe pojęcia: krytyczna teoria rasy czy kolonializmu, gender, queer itd. Helen Pluckrose i James Lindsay w książce „Cyniczne teorie” przeprowadzili dogłębną analizę tych zjawisk i udało im się ustalić ich wspólne cechy. Doprowadziło to autorów do wniosku, że wszystkie są jedną postmodernistyczną ideologią, którą nazwali teorią, a jej obecną fazę – polegającą na realizacji teoretycznych założeń w praktyce – teorią sprawiedliwości społecznej (TSS). Ich analiza została przeprowadzona przez pryzmat klasycznego liberalizmu i jest ostrą krytyką teorii, która, jak podkreślają, stanowi poważne zagrożenie dla ideowych fundamentów liberalizmu i w ogóle zachodniej cywilizacji, w tym religii.

Teoria mniejszości

W opisach obecnej postmodernistycznej ideologii często wskazywane są jej marksistowskie korzenie. Autorzy pracy przyznają, że rzeczywiście z nich wyrasta, ale wypracowała własne cele i metody ich osiągania. Centralna dla marksizmu kwestia sprawiedliwości społecznej w odniesieniu do robotników została zastąpiona walką o specyficznie rozumiane prawa różnych mniejszości – płciowych, rasowych itd. Kwestia ubogich w tej teorii praktycznie się nie pojawia.

Jej twórcy opracowali szereg kontrowersyjnych, a często absurdalnych tez, które wprowadzili najpierw na wyższe uczelnie, potem w życie społeczne i polityczne. Z czasem doprowadzili do sytuacji, że zaczęły one być traktowane jako niepodważalna prawda. Pluckrose i Lindsay wskazują główne tezy teorii, tworzące swego rodzaju konstytucję TSS. Głosi ona, że „wszyscy biali ludzie są rasistami, wszyscy mężczyźni są seksistami, rasizm i seksizm są systemami mogącymi istnieć i uciskać, mimo że nie ma ani jednej osoby z rasistowskimi lub seksistowskimi intencjami lub przekonaniami (w zwykłym znaczeniu tych pojęć), że płeć nie jest biologiczna i istnieje w pewnym spektrum, język może być dosłowną przemocą, zaprzeczanie tożsamości genederowej jest zabijaniem ludzi, chęć zaradzenia niepełnosprawności i otyłości jest nienawistna i że wszystko musi zostać zdekolonizowane”.

Dalej wskazują na zasady, jakimi kieruje się TSS: dąży do zatarcia granic, koncentruje się na języku jako środku do tworzenia i utrwalania nierówności władzy, wykazuje głęboki relatywizm kulturowy, odrzuca uniwersalne zasady i indywidualną różnorodność, a przede wszystkim koncentruje się na grupach marginalizowanych.

Przy czym w TSS walka o prawa mniejszości nie polega na tym, aby uzyskały one tę samą pozycję w społeczeństwie, równe prawa, do czego dążyli np. liberałowie, pierwsze feministki, a współcześnie jest to jedna z naczelnych zasad w systemie demokratycznym. Twórcom teorii chodzi o odebranie praw większości i ukaranie jej za wielowiekowe prześladowanie mniejszości.

Odrzucenie nauki

Zdumienie budzi fakt, że teorie odrzucające wiedzę czy doświadczenie mogły zawładnąć umysłami naukowców, studentów czy całych społeczeństw, a nawet zyskać status obiektywnej i niepodważalnej prawdy, która wyznacza relacje społeczne.

Proces ten umożliwiło w dużym stopniu zastosowanie przez twórców teorii dwóch zasad. Pierwsza odnosi się do wiedzy i zakłada, że nie można poznać obiektywnej prawdy, ponieważ postrzegamy ją przez pryzmat swojej kultury i doświadczeń. W tym ujęciu nauka – w ogóle wiedza, obiektywne badania – nie jest w stanie określić, co jest prawdą. Ten wniosek prowadzi do jednego z fundamentalnych twierdzeń teorii, że prawdą jest to, co subiektywnie odczuwa dana mniejszość, a większość musi tę prawdę uznać ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jeżeli TSS twierdzi, że płeć biologiczna nie ma żadnego znaczenia, a w ogóle jest kilkadziesiąt płci, to wszyscy mają to twierdzenie uznać za obiektywną prawdę. Podanie w wątpliwość tej niedorzeczności jest traktowane jako nietolerancja i opresja wobec mniejszości seksualnych i kończy się szykanami, a nawet wykluczeniem z życia społecznego.

Druga centralna zasada TSS dotyczy polityki i twierdzi, że społeczeństwo jest uformowane z systemów władzy i hierarchii, które decydują, co i jak może być poznane. Posiadający władzę tak ukształtowali społeczeństwo, aby utrwalało ich rządy, tworząc system ucisku. TSS wskazuje, że te systemy ucisku zapewniają uprzywilejowaną pozycję heteroseksualnym białym mężczyznom z Zachodu, co ma być niesprawiedliwe wobec kobiet, mniejszości rasowych i seksualnych.

Wychodząc od lewicowego założenia, że opresyjne struktury władzy ograniczają ludzkość, teoria stwierdza, że należy je potępiać i kwestionować. Jednak nie przyświeca temu szlachetny cel uwolnienia mniejszości od opresji dotychczasowej władzy, lecz zastąpienie jej władzą TSS. Jak podkreślają Pluckrose i Lindsay, to właśnie jest najbardziej niepokojące w tej teorii.

Postmoder­nistyczny terror

TSS pozwala mówić o problemach społecznych, ale tylko na jej warunkach. Wszystkie inne podejścia są bezlitośnie zwalczane. Jej reguły zostały przyjęte przez badaczy i aktywistów teorii za pewnik, jedyną prawdę, a potem skutecznie narzucone innym.

Skutki tego w sposób jaskrawy widać na uniwersytetach. Wprowadzona na wyższe uczelnie TSS wyparła rzetelne i rygorystyczne badania sprawiedliwości społecznej, potępiając wszystkie inne jako prowadzące do niesprawiedliwości. Odrzucenie nauki przez TSS w praktyce jednak może prowadzić do tragicznych konsekwencji. Teoria ta uważa na przykład, że otyłość jest społecznie skonstruowana, próby walki z nią wynikają z zakorzenionej w ludziach nienawiści, a w rzeczywistości jest ona marginalizowaną tożsamością. Pomimo dowodów na to, że otyłość prowadzi do cukrzycy, chorób serca, problemów ze stawami i układem oddechowym, a nawet raka, postmoderniści promują chorobliwie otyłe modelki jako piękne i zdrowe. Przekonani, że posiadają jedyną prawdę, aktywiści TSS prowadzą kampanię przeciwko organizacji, która umieszcza na billboardach informacje o zagrożeniach wynikających z otyłości.

Podobnie jako marginalizowana mniejszość zaczynają być traktowani ludzie niepełnosprawni, głusi, cierpiący na autyzm czy choroby psychiczne. Jeśli zgodzimy się na taką perspektywę, okaże się, że nie możemy udzielać im pomocy, leczyć itd., na co w żaden sposób nie może być przyzwolenia.

Działania aktywistów teorii przybierają totalitarne formy. Autorzy podają przykład edukatorki sprawiedliwości społecznej Barbary Applebaum, która w wydanej w 2010 r. książce żąda, aby wszyscy zgadzali się z „prawdą” zawartą w TSS i uważa, że trzeba zabronić jej kwestionowania.

Władza języka

Język znajduje szczególne miejsce w TSS. Dostrzega ona, że przekaz ma olbrzymią siłę kontrolowania społeczeństwa, a jednocześnie jest przez to niebezpieczny, dlatego trzeba nad nim panować. W konsekwencji język stał się jednym z głównych narzędzi teorii. Wyraża się to w narzucaniu własnych pojęć, a przede wszystkim w pilnowaniu, aby nie dopuszczać do publicznej krytyki postmodernistycznych teorii czy prezentowania innych podejść. Osoby, które się do tego nie stosują, są poddawane wykluczeniu społecznemu, tzw. kulturze unieważniania (cancel culture). W USA inżynier oprogramowania został zwolniony z pracy w Google za napisanie wewnętrznej notatki, że mężczyzna i kobieta różnią się psychicznie. Łatwym łupem dla aktywistów TSS są wielkie firmy, bowiem pod groźbą bojkotu, co wiązałoby się ze stratami finansowymi, spełniają ich życzenia. W 2019 r. firma Macy’s musiała przepraszać za wyprodukowanie talerza, który ukazywał wielkość porcji w przeliczeniu na rozmiar dżinsów. Japoński gigant makaronowy Nissin musiał przeprosić i wycofać anime (rodzaj filmu animowanego), który przedstawiał Haitanko – japońskiego tenisistę o bladej skórze i europejskich rysach twarzy.

Szczególnym polem walki o znaczenie słowa jest cenzurowanie wypowiedzi powszechnie znanych osób, gdyż mają one bardzo duży wpływ na społeczeństwo. Wybitny aktor Matt Damon spotkał się z agresją feministek za to, że opisał klepnięcie w pośladek jako coś innego niż gwałt. Gwiazda tenisa, lesbijka Martina Navratilova, została zaatakowana przez aktywistów za opinię, że transtenisistki nie powinny konkurować z kobietami. Warto tu zwrócić uwagę, że sam fakt należenia do mniejszości, w tym wypadku seksualnej, nie chroni przed atakami, jeśli formułowane są tezy sprzeczne z TSS. Brytyjski komentator piłkarski i komik stracił pracę w BBC, gdyż wyznawcy teorii uznali, że opublikowane przez niego na Twitterze zdjęcia szympansa w eleganckim płaszczu i meloniku mogą być uznane za rasistowskie. Autorkę bestsellerowych powieści o Harrym Potterze J.K. Rowling dotknął bojkot za bronienie oczywistości, że są tylko dwie płcie.

Obrona przed teorią

Teoria sprawiedliwości społecznej jest nie do pogodzenia nie tylko z liberalizmem, jak wykazują autorzy książki, ale także z chrześcijaństwem, które, wychodząc z innych pozycji, podkreśla istnienie obiektywnej prawdy, uniwersalnych wartości, a także równości i wolności wszystkich ludzi jako dzieci Bożych. Dlatego podejmowane są działania, aby się jej przeciwstawić. Niektórzy wskazują, że należy zabronić wykładania na uniwersytetach postmodernistycznych teorii, przede wszystkim gender studies, a także zaprzestać finansowania ze środków publicznych programów TSS.

Krytycy takich metod zwracają uwagę, że nie można walczyć z postmodernistycznymi teoriami ich metodami. Autorzy „Cynicznych teorii” uważają, że wystarczy wrócić do podstawowych liberalnych reguł, na przykład bronić zasady wolności, według której nikt nie może narzucać innym przekonań moralnych czy egzekwować zasady niedyskryminowania innych. Ich zdaniem TSS trzeba pokonać na poziomie idei, a wówczas umrze śmiercią naturalną.

Metody liberałów nie doceniają siły i determinacji TSS. Mamy doświadczenie z przeszłości, gdy marksizm nie tylko nie został pokonany intelektualnie, ale stał się podstawą do stworzenia jednego z najokrutniejszych systemów władzy w historii. Dlatego należy zdecydowanie wykluczyć z życia społecznego i politycznego te elementy TSS i jej pochodnych, które łamią prawa człowieka, są oparte na skrajnym subiektywizmie, niemającym potwierdzenia w naukowych badaniach i obiektywnej wiedzy. Dla obrony przed naprawdę niebezpieczną ideologią współczesnego postmodernizmu trzeba szukać skutecznych metod, oczywiście zgodnych z prawem. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.