Fico wraca. Zbliża się radykalna zmiana w polityce zagranicznej Słowacji?

Andrzej Grajewski

|

GN 19/2023

publikacja 11.05.2023 00:00

Partia Smer (Kierunek) byłego premiera Roberta Fico prowadzi w sondażach i prawdopodobnie wygra we wrześniu przedterminowe wybory do Słowackiej Rady Narodowej. Wtedy w polityce zagranicznej Słowacji spodziewać się można istotnych zmian.

Robert Fico dwukrotnie był premierem Słowacji. Ma szansę zostać nim po raz trzeci. Robert Fico dwukrotnie był premierem Słowacji. Ma szansę zostać nim po raz trzeci.
Andrzej Iwanczuk /REPORTER/east news

Robert Fico zaczynał karierę w partii komunistycznej, a po 1989 r. działał w jej kolejnych mutacjach. Jednak samodzielnym graczem został dopiero, kiedy pod koniec lat 90. ubiegłego wieku stworzył populistyczno-lewicową partię Smer. Zagospodarowała ona wyborców po Vladimírze Mečiarze, najbardziej kontrowersyjnej postaci suwerennej Słowacji, umiejętnie łącząc nostalgię za poprzednim ustrojem z twardym słowackim nacjonalizmem. 30 lat temu Mečiar jako premier Słowacji wraz z premierem Czech Václavem Klausem podzielili federacyjną Czechosłowację. Wtedy reakcje były różne, ale dzisiaj w Czechach i na Słowacji dominuje przekonanie, że był to racjonalny wybór. Stosunki Pragi z Bratysławą są znakomite na poziomie gospodarczym, politycznym oraz relacji międzyludzkich. Jednocześnie Mečiar rządził w taki sposób, że zamykał Słowacji drogę zarówno do Unii Europejskiej, jak i do NATO. Dopiero jego upadek w 1998 r. umożliwił jej przyjęcie do obu tych struktur, co było zasługą koalicyjnego rządu premiera Mikuláša Dzurindy, tworzonego przez chadeków, liberałów i socjaldemokratów. Wszyscy mieli wtedy świadomość, że najważniejszym celem jest odsunięcie Mečiara od władzy, i to się udało. Gorzej było z rządzeniem. Krajem wstrząsały kolejne afery, które nadszarpnęły reputację rządzących i otwarły drogę do władzy Smerowi. Fico po raz pierwszy został premierem w 2006 r., później wygrał kolejne wybory w 2010 r., ale nie miał większości w parlamencie, więc musiał przejść do opozycji. Jako premier wrócił w 2012 r., wygrywając przedterminowe wybory, i rządził dalej na czele koalicyjnego gabinetu po wyborach 2016 r. Kadencji jednak nie dokończył, gdyż w 2018 r. doszło do zabójstwa dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej przez płatnego zabójcę związanego z mafią. Gdy śledztwo w sprawie zabójstwa zaczęło odsłaniać rozmiary zgnilizny państwa, Fico musiał podać się do dymisji. Zastąpił go partyjny kolega Peter Pellegrini. Kolejne wybory z niewielką przewagą wygrała koalicja partii liberalnych oraz centrowych, ale i jej nie udało się stworzyć stabilnego ośrodka władzy. Premier Igor Matovič musiał w marcu 2021 r. podać się do dymisji po tym, jak w czasie pandemii, bez wiedzy pozostałych członków rządów, zakupił rosyjską szczepionkę Sputnik V. Chętnych, aby się nią zaszczepić, było niewielu i z dużą stratą trzeba było prawie całą jej partię sprzedać do innych krajów. Obecnie Słowacją rządzi mniejszościowy rząd premiera Eduarda Hegera, powszechnie oceniany jako jeden z najgorszych w dziejach suwerennej Słowacji. Od połowy maja zastąpi go „rząd fachowców”, mianowany przez prezydent Słowacji Zuzannę Čaputovą, który będzie administrował krajem do września, kiedy odbędą się przedterminowe wybory.

Inaczej patrzymy na mapę

– Fico wygra wybory, ale raczej nie zdobędzie samodzielnej większości. Problemem jest więc, z kim będzie rządził – uważa znany socjolog Michal Vašečka, dyrektor Bratislava Policy Institute. – Możliwości są dwie – dodaje – albo zawrze porozumienie ze swym byłym partyjnym kolegą Pellegrinim, który w międzyczasie stworzył własne ugrupowanie Hlas (Głos), albo zwiąże się z nacjonalistami, których partia o nazwie Republika zajmuje coraz wyższą pozycję w sondażach. Taki rząd oznaczać będzie – prognozuje Vašečka – radykalną zmianę w polityce zagranicznej Słowacji. Republikanie nie ukrywają swej sympatii dla Rosji i Putina, podobnie jak jeszcze bardziej skrajna Słowacka Partia Narodowa, która ciągle ma szansę, aby dostać się do parlamentu. Zarówno obecny rząd, jak i prezydent Čaputová deklarują wsparcie dla Ukrainy, ale opozycja mówi o tym inaczej. Fico niedawno złożył oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przez rząd Hegera przestępstwa zdrady narodowej, polegającego na przekazaniu Ukrainie samolotów Mig 29, co miało zaszkodzić obronności kraju. Rząd wprawdzie tłumaczył się, że oddał samoloty, aby w ramach modernizacji uzbrojenia otrzymać amerykańskie F-16, ale nie wiadomo, jakie będzie w tej kwestii zdanie Prokuratury Generalnej. Jej szef Maroš Žilinka może wpływać na losy kampanii wyborczej. W listopadzie ubiegłego roku anulował nie tylko akt oskarżenia wobec Fico, jego ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliniaka i byłego komendanta głównego policji Tibora Gašpara, ale całe śledztwo w części dotyczącej podejrzenia o założenie i wspieranie przez tych polityków grupy przestępczej, używającej aparatu państwa do walki z opozycją. Głównymi ofiarami tych przestępczych działań mieli być ówczesny prezydent Słowacji Andrej Kiska oraz lider opozycji Matovič. Celem operacji było przekonanie opinii publicznej, że prezydent i lider opozycji są przestępcami podatkowymi.

Na współczesne oceny wpływa także pamięć historyczna. – Należy pamiętać – tłumaczy dr Tomáš Strážay, kierujący niezależnym think tankiem analizującym politykę zagraniczną – że w XX wieku Słowacy inaczej aniżeli Polacy patrzyli na mapę. Dla nas wrogiem nie były Moskwa i Berlin, ale Budapeszt i Wiedeń. I to wpływa na współczesne myślenie. Słowacy mają dystans do Ukraińców, natomiast silne są nastroje prorosyjskie, bazujące na głęboko zakorzenionych panslawistycznych sentymentach – dodaje. Na tych nastrojach bazują rosyjskie trolle, buszujące w słowackim internecie. Według ekspertów żaden unijny kraj nie jest poddawany tak intensywnej rosyjskiej dezinformacji jak właśnie Słowacja.

Karta ukraińska w grze

O tym, że Słowacy są coraz bardziej zmęczeni wojną na Ukrainie oraz perspektywą przyjmowania kolejnych uchodźców z tamtego kraju, świadczą badania opinii publicznej. W tej chwili na Słowacji przebywa ok. 100 tys. Ukraińców, którzy uciekli przed wojną. Mieszkają przede wszystkim w rejonie Bratysławy. Na ulicach stolicy Słowacji nie widać elementów symbolicznego wsparcia dla Ukrainy, jakie widzimy w naszych miastach. Za to pod stojącym w samym centrum okazałym pomnikiem wdzięczności Armii Czerwonej leżą świeże kwiaty i wieńce. Słowacja przekazała już sporo nowoczesnego sprzętu na Ukrainę, ale najważniejsze jest zakontraktowane przez Unię w słowackiej zbrojeniówce zamówienie na produkcję amunicji dla armii ukraińskiej. – Fico z niego nie zrezygnuje, gdyż daje ono pracę wielu Słowakom, ale w innych kwestiach będzie bardziej wstrzemięźliwy – przewiduje dr Vašečka.

Z pewnością więc kryzys ukraiński będzie miał znaczący wpływ na ostateczny rezultat słowackich wyborów. Prawdopodobieństwo zaś, że zwycięży ugrupowanie, które będzie mówiło o potrzebie szybkiego doprowadzenia do pokoju, bez oglądania się na cenę, jaką miałaby za to zapłacić Ukraina, jest duże.

W trakcie spotkania z byłą premier prof. Ivetą Radičovą, obecnie szefową katedry mediów Uniwersytetu Europejskiego w Bratysławie, zapytałem, czy jeśli Fico wygra wybory, zmieni politykę i stanie się sojusznikiem Orbána. – Tak się zapewne stanie – odpowiedziała bez wahania, zwłaszcza jeśli po wyborach stworzy koalicję z Republiką i słowackimi nacjonalistami.

Rosyjska ropa płynie dalej

Niegdyś Rosja była monopolistą na rynku słowackiego gazu ziemnego, ale prowadzona od kilkunastu lat polityka dywersyfikacji przyniosła skutki. Dzisiaj Słowacja jedynie w kilkunastu procentach zależna jest od dostaw gazu z Rosji, dzięki m.in. połączeniom z systemami przesyłowymi z Polski, Czech i Austrii. Inaczej jest z ropą naftową. W czasie wizyty w Bratysławie miałem okazję odwiedzić siedzibę spółki Orlen Unipetrol Slovakia, mieszczącą się w ogromnym wieżowcu, tuż obok stadionu narodowego. Na horyzoncie, poza piękną panoramą Karpat, widoczne były także zabudowania rafinerii Slovnaft. Jej właścicielem jest węgierski koncern MOL. Jak usłyszałem od moich rozmówców z Orlenu, największa słowacka rafineria nadal bazuje na ropie dostarczonej przez Rosję rurociągiem Przyjaźń, przebiegającym przez Ukrainę. Unia Europejska zezwoliła im na to do końca tego roku. Na moje pytanie, czy wojna nie zagroziła stabilności dostaw, usłyszałem w odpowiedzi, że dotąd nie zanotowano żadnego przypadku uszkodzenia rurociągu. Obu walczącym stronom zależy, aby ropa płynęła dalej, chociaż Rosjanie wiedzą, że część z niej, po przeróbce, Słowacja sprzedaje na Ukrainę. Czerpie z tego podwójny zysk. Kupuje rosyjską ropę, która jest najtańsza na rynku, i zarabia na jej sprzedaży dla walczącej Ukrainy, za co jest chwalona na brukselskich korytarzach. Problemy jednak się zaczną, kiedy pod koniec roku także Słowację zaczną obowiązywać unijne sankcje na rosyjską ropę. Zmiana kierunku dostaw wymagać będzie całkowitej modernizacji rafinerii, przygotowanej głównie do przeróbki ropy rosyjskiej. Dlatego władze ­Slovnaftu już zapowiadają, że z rosyjskiej ropy nie zrezygnują, nawet po 2023 r., chociaż będą mogły jej używać wyłącznie na krajowym rynku. Jest pewne, że Słowacy zrobią wszystko, aby nie rezygnować z zakupów rosyjskiej ropy, a partnerem w grze o tanie surowce będą dla nich Węgry.

Z dystansem do Trójmorza

Polska od kilku lat inwestuje w duży projekt geopolityczny, choć mający przede wszystkim wymiar infrastrukturalny, jakim jest inicjatywa Trójmorza. To forum współpracy 12 państw unijnych: Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Węgier. Stanowią one prawie jedną trzecią całkowitej powierzchni Unii Europejskiej. Gdyby udało się je dobrze wewnętrznie skomunikować na przestrzeni między morzami Bałtyckim, Adriatyckim i Czarnym, otworzyłyby się zupełnie nowe perspektywy dla gospodarek tych krajów w zakresie energii, transportu, komunikacji cyfrowej. Jednym z istotnych elementów ułatwiających dalsze inwestycje infrastrukturalne jest wielki szlak komunikacyjny Via Carpatia, mający wzdłuż wschodniej granicy Unii Europejskiej połączyć porty: litewską Kłajpedę i greckie Saloniki. Stanowić będzie pierwszą tej kategorii europejską trasę relacji północ–południe, co w istotny sposób zmieni całą filozofię europejskiego transportu, budowanego dotąd głównie na kierunku wschód–zachód. Słowacja jest ważną częścią tego projektu. Trasa długości 127 km ma przebiegać przez jej terytorium w stronę węgierskiego Debreczyna. Obecnie jednak niewiele się tam dzieje. Priorytetem jest zbudowanie autostrady między Koszycami a Bratysławą, gdyż jak dotąd najszybsze połączenie między tymi dwoma największymi miastami Słowacji prowadzi przez Węgry. Obecna niestabilna sytuacja polityczna nie ułatwia podejmowania decyzji wymagających zabiegania o fundusze europejskie. Słowacy zaś do idei Trójmorza podchodzą ostrożnie. Dotąd nie wpłacili swojej składki do Funduszu Trójmorza, z którego mają być finansowane kluczowe projekty infrastrukturalne. Nie ukrywają, że obawiają się rzekomej polskiej dominacji w tym projekcie. – Nie do końca wiemy, o co w tym wszystkim chodzi, zwłaszcza że projekt ma być zrealizowany przy wsparciu Unii Europejskiej i częściowo za jej pieniądze – mówiła Jana Kobzová, doradczyni ds. zagranicznych prezydent Słowacji Zuzany Čaputovej w trakcie spotkania w Pałacu Prezydenckim. – Po co więc tworzyć dodatkowe byty, skoro można to samo zrobić w ramach projektów bilateralnych bądź unijnych – dodaje. Podobną wątpliwość wyrażał dr Juraj Marušiak, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk. – Dla nas ważne jest także wstrzemięźliwe stanowisko wobec tej inicjatywy ze strony Austrii i Czech, to dla Bratysławy najważniejsi partnerzy – dodał.

Te wątpliwości mogą się pogłębić po wyborach. Polska w ramach Trójmorza zaoferowała zbudowanie na potrzeby Pragi i Bratysławy terminalu LNG w okolicach Gdańska. Na razie są to tylko plany i wiele będzie zależało od tego, kto wygra wrześniowe wybory na Słowacji. Fico raczej z tej oferty nie skorzysta. Będzie to miało wymierne skutki polityczne, gdyż rozgrywającym na obszarze dostaw surowców energetycznych do Europy Środkowej pozostanie Rosja. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.