Wykluczać czy nie wykluczać?

PAP

publikacja 01.04.2011 16:19

Polska prokuratura wojskowa wykluczyła, by 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu. Do oddzielnego postępowania wyłączyła wątki organizacji przez osoby cywilne lotów z 7 i 10 kwietnia do Smoleńska oraz lądowania tam Jaka-40. Pełnomocnicy bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej Rafał Rogalski i Aleksander Pociej odmiennie ocenili tę decyzję, zgodzili się jednak, że nie można obecnie twierdzić, iż zamach miał miejsce.

Wykluczać czy nie wykluczać? Tu 154 M o numerze bocznym 101 na lotnisku w Zagrzebiu (2010 r.) Mulag / CC-SA 3.0

To najważniejsze informacje piątkowej konferencji prokuratury, która podsumowała blisko rok polskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przedłużono je ostatnio do 10 października br.

Prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa (WPO) w Warszawie wykluczyła, by 10 kwietnia doszło do zamachu terrorystycznego - poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet. Zarazem prokuratorzy mówili, że wciąż nie wiedzą, co było przyczyną tragedii. Nadal nie mają wielu wnioskowanych od dawna dokumentów rosyjskiego śledztwa (w tym materiałów nt. statusu lotniska w Smoleńsku i tamtejszych kontrolerów lotu), oryginałów czarnych skrzynek i wraku samolotu. Według Seremeta polskie śledztwo zdynamizuje się po ich uzyskaniu oraz po zakończeniu prac polskiej komisji badającej katastrofę.

W dotychczasowym materiale prokuratura nie znalazła przesłanek, by stwierdzić, że doszło do "czynu o charakterze terrorystycznym" - oświadczył szef WPO płk Ireneusz Szeląg. "Takie stanowisko będzie potwierdzone w dokumencie kończącym postępowanie" - mówił. Zastrzegł, że jeśli pojawiłaby się w tej materii jakaś nowa - jak podkreślił - racjonalna przesłanka, prokuratura wróci do badania tego wątku.

Na potwierdzenie tego ustalenia przywołano np. wyniki badań rzeczy ofiar katastrofy, na których nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych. Ponadto uzyskano w śledztwie opinie biegłych: Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który nie stwierdził obecności w miejscu katastrofy materiałów wybuchowych, toksycznych i radioaktywnych ani ponadnormatywnego promieniowania; Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych - uznał, że paliwo tupolewa było prawidłowe; Instytutu Geologii PAN - stwierdził, że mgła w Smoleńsku była zjawiskiem naturalnym; biegłych ds. nawigacji lotniczej - zbadali karty podejścia do lotniska (opinia będzie jeszcze poszerzana). Są też opinie kryminalistyczne ABW i KGP filmu z miejsca katastrofy - według Szeląga nie stwierdzono, by dźwięki z filmu były wystrzałami z broni palnej, ale nie ustalono ich pochodzenia.

Natychmiast po otrzymaniu wraku Tu-154 polscy eksperci poddadzą go badaniu, także w kontekście wątku zamachu - mówił naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Przypomniał, że polska prokuratura wystąpiła o zwrot wraku. Na razie pozostaje on dowodem w śledztwie Rosjan i jest im niezbędny do zakończenia ich śledztwa. Parulski zapewnił, że wrak wróci do Polski, ale nie potrafi określić kiedy. Polscy prokuratorzy nie wiedzą, na jakim etapie jest rosyjskie śledztwo.

29 marca z głównego śledztwa wyłączono wątek organizacji lotów i przekazano do prokuratury cywilnej. Będzie to Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, której śledczy od półtora miesiąca badali akta śledztwa wojskowego, by "płynnie zacząć własne". Zbada ona ewentualność niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień, od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r., przez urzędników kancelarii prezydenta i kancelarii premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie oraz BOR - w związku z wizytami w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).

Prokuratorzy nie chcieli powiedzieć, kogo ten wątek może personalnie dotyczyć. Wątek wyłączono, bo prokuratura wojskowa nie może badać czynów osób niepełniących czynnej służby wojskowej. WPO nadal bada zaś organizację lotu z 10 kwietnia w zakresie, który dotyczy wojskowych.

Jakiekolwiek wnioskowanie o zarzutach, czy umorzeniu jest czystą spekulacją - powiedział Szeląg, podkreślając, że wątek organizacji lotu jest prowadzony "w sprawie", a nie przeciw komukolwiek. Dodał, że z samego wyłączenia ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej wątku organizacji lotu nie można wyciągać dalej idących wniosków. "Prokuratorzy mają swój pogląd prawny, co do oceny tych materiałów pod względem wyczerpania znamion czynów zabronionych, ale jest to ich prywatny pogląd, nie na użytek publiczny" - dodał.

Seremet przyznał, że cywilna prokuratura widzi potrzebę uzupełnienia materiału w tym wątku. Nie wykluczył, że będzie potrzeba przesłuchania kluczowych osób w państwie, ale "decyzja będzie należeć do prokuratorów prowadzących to postępowanie". Parulski dodał, że w toku śledztwa WPO przesłuchano jako świadków wielu ludzi "szczególnie ważnych w funkcjonowaniu państwa polskiego", m.in. szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego i szefa MON Bogdana Klicha.

Kolejnym wyłączonym - i to już 25 marca - wątkiem sprawy, który pozostanie jednak w gestii WPO jako odrębne śledztwo, jest sprawa lądowania samolotu Jak-40 w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. Według zawiadomienia dowódcy Sił Powietrznych z lutego br., mogło wtedy dojść do "bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym". Piloci Jaka-40 mieli wylądować poniżej minimalnych warunków pogodowych i przy braku zgody kontroli naziemnej.

Materiały głównego śledztwa w sprawie katastrofy obejmują już 132 tomy akt jawnych i 21 tomów akt wydzielonych. Prokuratorzy przesłuchali już ponad 500 świadków. W sumie w śledztwo zaangażowano 73 polskich prokuratorów wojskowych.

Po wykluczeniu zamachu, polscy prokuratorzy badają nadal: działanie polskiej załogi w kontekstach ewentualnego błędu techniki pilotowania, naruszenia przez załogę zasad dyscypliny lub regulaminu lotów, albo niedostateczne wyszkolenie załogi. Szeląg ocenił, że wątek ewentualności usterki technicznej zyskał na znaczeniu po rosyjskim zaleceniu wycofania z eksploatacji samolotów TU-154M (szef MON Bogdan Klich wstrzymał loty VIP na jedynym polskim Tu-154M i można na nim wykonywać tylko loty szkoleniowe lub eksperymentalne - PAP). Prokuratura bada też, czy do katastrofy mogło dojść z winy złej pracy polskiego personelu naziemnego, albo rosyjskich kontrolerów.

Szeląg nie chciał przesądzać, czy załoga Tu-154 podjęła manewr odejścia na tzw. drugi krąg, czy nie. Uznał to za "kluczowe zagadnienie", na którego wyjaśnienie jest za wcześnie.

Polska prokuratura skierowała do Rosji siedem wniosków o pomoc prawną. "Do dzisiaj nie wpłynęły do polskiej prokuratury materiały z czynności przeprowadzonych w Rosji przez polskich prokuratorów w lutym" - powiedział Parulski. Prokuratura oczekuje ciągle także m.in. na dokumenty z badań miejsca katastrofy przez polskich archeologów w październiku ub.r. Parulski wymieniał długą listę dokumentów, na które strona polska jeszcze czeka w ramach polsko-rosyjskiej pomocy prawnej, m.in. pełną dokumentację sekcji zwłok ofiar katastrofy, dokumentację lotniska w Smoleńsku, dokumentację pracy rosyjskich kontrolerów, chodzi też o dostęp do oryginałów "czarnych skrzynek" i wraku polskiego samolotu.

Według Szeląga, jeśli Polska nie dostałaby niektórych niejawnych materiałów Rosji nt. lotniska w Smoleńsku, prokuratura musiałaby podjąć "ostateczną decyzję" w sprawie polskiego śledztwa, ale byłaby ona - jak się wyraził - "ułomna".

W przyszłym tygodniu Rosja ma przekazać Polsce kolejną partię materiałów swego śledztwa - o takim efekcie rozmów z wiceszefem rosyjskiej prokuratury Aleksandrem Zwiagincewem poinformował Seremet. Jak dodał, chce on umożliwić polskim biegłym z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych dostęp do znajdujących się w Moskwie oryginałów "czarnych skrzynek" polskiego samolotu tak, by mogli oni wydać ostateczną opinię w sprawie, co nie jest możliwe bez dostępu do oryginałów.

Instytut w Krakowie przygotowuje opinię dotyczącą profilowania genetycznego materiału pobranego podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy. Ekspertyza ma także weryfikować identyfikację genetyczną, dokonaną w ramach badań prowadzonych przez specjalistów powołanych przez śledczych z Rosji. Prokuratura oczekuje także na opinię dotyczącą analizy danych z tzw. polskiej czarnej skrzynki, rejestratora parametrów lotu ATM. Zamówiono opinię psychologiczną o członkach załogi.

Szeląg zapowiedział, że przedmioty należące do ofiar katastrofy smoleńskiej, po oczyszczeniu ze szkodliwych dla zdrowia szczepów bakterii chorobotwórczych i substancji chemicznych, będą mogły być przekazane rodzinom, jeśli wyrażą one taką wolę. Chodzi o rzeczy osobiste ofiar, znalezione na miejscu katastrofy, obecnie znajdujące się w depozycie Żandarmerii Wojskowej. "Ich przekazanie dzisiaj, na tym etapie, osobom trzecim, jest stanowczo niewskazane" - dodał Szeląg.

W drugiej połowie kwietnia br. prokuratorzy rosyjscy badający katastrofę przyjadą do Polski, aby uczestniczyć w czynnościach polskiego śledztwa - poinformował Parulski. Dodał, że wpłynął już wniosek Rosjan w tej sprawie. W sumie Rosja złożyła 7 wniosków o pomoc prawną. W czwartek polska prokuratura, wykonując jeden z nich, wysłała Rosjanom 21 tomów akt.

***

"Ta decyzja to coś, co dla mnie jest oczywiste; należy zapytać, na jakiej podstawie do tej pory niektórzy, w tym także prawnicy, twierdzili i straszyli opinię publiczną, że miał miejsce jakiś zamach" - powiedział w rozmowie z PAP mec. Aleksander Pociej, który reprezentuje bliskich sześciu ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym rodzinę posła PO Arkadiusza Rybickiego.

Z kolei według mec. Rafała Rogalskiego, który jest pełnomocnikiem Jarosława Kaczyńskiego oraz bliskich pięciu innych ofiar katastrofy, oświadczenie prokuratury dotyczące wykluczenia zamachu "jest wadliwe i niezrozumiałe z punktu widzenia prawa karnego i taktyki prowadzenia śledztwa". "To nie jest tak, że uważam, iż mamy do czynienia z zamachem, ale śledztwo ma charakter rozwojowy" - powiedział mecenas.

Według Rogalskiego wątek zamachu trzeba postrzegać nie tylko sensu stricto, czyli jako na przykład podłożenie bomby, ale także sensu largo, czyli jako celowe wprowadzanie w błąd pilotów Tu-154M.

Rogalski wskazał, że w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę wojskową nadal brakuje dowodów o charakterze pierwotnym, które znajdują się w Rosji. Dodał, że chodzi m.in. o oryginały tzw. czarnych skrzynek, wrak Tu-154M oraz pełną dokumentację z sekcji zwłok ofiar. "Dlatego wykluczanie na tym etapie jakiegokolwiek wątku jest błędne" - zaznaczył.

Pociej wskazał natomiast, że tzw. czarne skrzynki zostały skopiowane w obecności polskich prokuratorów, ponadto jeden oryginalny rejestrator ATM - zapisujący parametry lotu - znajduje się w Polsce. "Prokuratura polska dysponuje rosyjskimi ekspertyzami wraku i rozumiem, że decyzja została podjęta także na podstawie tych ekspertyz" - dodał.

"Jest to pytanie bardziej polityczne niż prawne, albo w ogóle nie wierzymy prokuraturze rosyjskiej w żadnym calu, albo wierzymy" - powiedział Pociej. Dodał, że do tej pory, oprócz kwestii dotyczącej unieważnienia pierwszych zeznań kontrolerów lotu ze Smoleńska, nie spotkał się z działaniem prokuratury rosyjskiej, które budziłoby jakieś wątpliwości.

W ocenie Pocieja pozytywnie należy ocenić fakt, że polska prokuratura będzie badała w tej sprawie jeszcze kwestie techniczne. Prokurator Szeląg mówił na konferencji, że wątek ewentualności wystąpienia usterki technicznej polskiego Tu-154M zyskał na znaczeniu w śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej po rosyjskim zaleceniu wycofania z eksploatacji maszyn tego typu.

"Jasne jest, że jeśli pojawia się taka wątpliwość co do sprawności tupolewów, jako rodzaju samolotów, to jest to nowy wątek i słuszną decyzją jest, aby to sprawdzić" - powiedział Pociej. Dodał, że nadal do końca nie wiadomo, dlaczego w pewnym momencie, po komendzie odejścia, to odejście Tu-154M z podchodzenia do lądowania w Smoleńsku nie nastąpiło.