Dlaczego Jezus, wiedząc, że diabeł opanował już serce Judasza, nie podjął stanowczego działania?

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 17/2023

publikacja 27.04.2023 00:00

Największym grzechem Judasza nie była zdrada, ale pycha, która zablokowała mu drogę do Jezusowego przebaczenia.

Dlaczego Jezus, wiedząc, że diabeł opanował już serce Judasza, nie podjął stanowczego działania? istockphoto

Dramat Judasza jest wpisany w opowieść o ostatniej wieczerzy. Jezus umył także jemu nogi, podał także jemu swoje Ciało i Krew, znak najgłębszej komunii, zjednoczenia. Kardynał Sarah napisał o Judaszu: „Była to pierwsza świętokradzka Komunia w historii. I zdradził. Imię Judasz na całą wieczność jest imieniem zdrajcy, a jego cień unosi się dziś nad nami. Tak, zdradziliśmy, tak jak on!”. Chrystus zezwolił nie tylko na zdradę Judasza, ale także na zaparcie się Piotra, na niedowiarstwo Tomasza. Bóg „zezwolił” na grzech człowieka już w raju, gdy zaryzykował, dając człowiekowi dar wolności. Dramat Judasza jest dramatem ludzkiej wolności, która tak często obraca się przeciwko Stwórcy i samemu grzesznikowi. Dlaczego Bóg nie reaguje, kiedy zło zwycięża? Dlaczego Jezus, wiedząc, że diabeł opanował już serce Judasza, nie podjął stanowczego działania? Odpowiedź przynosi krzyż. Na krzyżu Bóg ukazuje się jakby bezbronny wobec zła. Pozwala się zranić, zdradzić, niesprawiedliwie osądzić, wyszydzić, opluć, ubiczować, zabić. Niepojęta jest miłość Boga, który pozwala, by w osobie Jezusa uderzyło w Niego całe zło świata. Ale wtedy właśnie potęga zła zostaje złamana. Największym grzechem Judasza nie była zdrada, ale pycha, która zablokowała mu drogę do Jezusowego przebaczenia, do Bożego miłosierdzia. Piotr zapłakał nad swoim grzechem, Judasz tego nie zrobił. Sam wymierzył sobie karę. Żałował, ale nie wybaczył sobie pomyłki, zamknął się na szansę, którą z pewnością by dostał.

Raz po raz pojawiają się próby obrony Judasza, rekonstrukcji toku jego myślenia, uczynienia z niego niewinnej ofiary Bożych zamysłów czy też niezrozumienia lub odrzucenia przez apostołów. Takie teksty więcej mówią o ich autorach niż o Judaszu. Zło jest bardziej banalne, niż się nam wydaje. Na pewno nie jest tak, że Chrystus potrzebował jego nieszczęścia, aby mógł wypełnić swoje plany. To Jezus był ofiarą Judasza, a nie Judasz ofiarą Jezusa. Taka jest prawda. To Judasz całował fałszywie Jezusa, nie odwrotnie. W pytaniu Czytelnika wyczuć można zdziwienie, że Pan mógł pozwolić na takie świętokradztwo. Na pewno chciał ratować Judasza. Może ujawniając jego zdradę podczas ostatniej wieczerzy i dając mu Komunię, dawał mu ostatnią szansę na zawrócenie z drogi ku przepaści? Istotniejsze niż znalezienie odpowiedzi na to pytanie jest właściwe odczytanie historii Judasza jako bolesnej przestrogi. Można być tak blisko Jezusa i zdradzić największą miłość w imię pychy. Ponadto Judasz ukazuje trudną prawdę o Kościele: Judaszowe postawy były w nim, są i będą. Żadne komisje, dochodzenia, procedury tego nie powstrzymają. Na polu Kościoła tuż obok wspaniałego zboża rosną chwasty. Pan Jezus przestrzegał przed próbą przedwczesnego wyrywania chwastów. Owszem, trzeba chronić dobro, ale nic nas nie uchroni przed możliwością profanacji. Kościół będzie zawsze historią świętych i Judaszy. Ale Judasz nie powinien nam przesłaniać historii pozostałych apostołów, którzy – choć słabi – jednak wytrwali w łasce Chrystusa. •

Potrzebujesz wyjaśnienia zagadnień związanych z wiarą, Pismem Świętym albo prawem Kościoła? Zadaj pytanie i wyślij na: list@gosc.pl albo tradycyjną pocztą na adres: Skrytka poczt. 659, 40-042 Katowice, z dopiskiem: „Pytanie do teologa”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.