Przyciąganie powierzchowne

Franciszek Kucharczak

|

GN 17/2023

publikacja 27.04.2023 00:00

Ewangelizacja działa, gdy ma związek z Ewangelią. I tylko wtedy.

Przyciąganie powierzchowne

Podobno Kościół, jeśli chce przyciągać nowych wiernych, musi „nauczyć się być sexy”. Tak stwierdzili członkowie austriackiej grupy Quo Vadis, zrzeszającej osoby zakonne. Tą ideą uskrzydleni zorganizowali przed katedrą w Wiedniu akcję bezpłatnego tatuowania chętnych „motywami katolickimi”. Chętnych były podobno setki, więc trzeba było losować. Ostatecznie z „katolicko” wytatuowanym ciałem wyszło kilkadziesiąt osób.

Nie, żebym miał coś przeciw rozmaitym inicjatywom w Kościele. Lepiej coś robić niż nie robić i zrzędzić na tych, co robią. Pytanie tylko, czy zawsze to robienie jest właściwie zaadresowane. No bo o co w tym wszystkim chodzi? Czemu właściwie Kościół ma być sexy? Żeby się podobać? Komu?

Może tu tkwi odpowiedź na pytanie, dlaczego w ogóle ludzie odchodzą od Kościoła zamiast, jak w czasach apostolskich, garnąć się do niego drzwiami i oknami. Kościół jest oblubienicą Chrystusa i to Jemu się ma podobać. I tylko taki Kościół przyciąga ludzi – bo widzą w nim Boga. Tymczasem wiele zaangażowań „katolickich” zmierza, jak się wydaje, ku przypodobaniu się ludziom. Bóg, jeśli się tam pojawia, to powierzchownie, tak jak powierzchowny, dosłownie, jest tatuaż. Towarzyszy temu komunikat, że w Kościele też może być fajnie, nawet tak jak na dyskotece czy innej imprezie.

W skrajnej formie taką mentalność prezentuje niemiecka Droga Synodalna. Ludzi ubywa? Więc dajmy sobie spokój z Ewangelią, niech Kościół błogosławi wszystko jak leci, zapomnijmy o grzechu, a z Boga uczyńmy ideę do dowolnego kształtowania – zdają się mówić promotorzy takich tendencji. I tylko ciekawa rzecz: to umizgiwanie się do ludzkich upodobań kompletnie nie pomaga. I nie pomoże, ludzie będą dalej odchodzili, może jeszcze szybciej, bo nikt nie potrzebuje Kościoła, który funkcjonuje tak jak wszyscy i oferuje to, co wszyscy. Zwłaszcza „seksowność”. Na tym świecie jest wystarczająco dużo akwizytorów rzeczy przemijających, żeby Oblubienica Chrystusa się nimi ścigała. Konkurencja w promocji byle czego jest oszałamiająca. Tu Kościół nie ma żadnych szans, naraża się tylko na śmieszność. Nie ma natomiast żadnej konkurencji w czynieniu uczniów Chrystusowi. A o to przecież chodzi.

Posiadanie duchowych dzieci wynika z nakazu misyjnego Zbawiciela. „Czyńcie uczniów ze wszystkich narodów” – to Jego testament.

Na tym polega ewangelizacja – na pokazywaniu Boga działającego w Kościele. Na spotkaniu z Nim i na czerpaniu z Niego. I, jak sama nazwa wskazuje, musi mieć związek z Ewangelią, a nie z seksem. W innym wypadku ma związek z seksualizacją, a chyba nie o to chodzi.•


KRÓTKO:

Wolno zakłócać

Sąd Okręgowy w Toruniu podtrzymał decyzję o umorzeniu postępowania w sprawie Joanny Scheuring-Wielgus. Chodzi o wydarzenie z 25 października 2020 r., gdy posłanka Lewicy wraz z mężem zakłóciła sprawowanie Mszy św. Oboje stanęli przed ołtarzem, trzymając transparenty o treści proaborcyjnej. Sąd Rejonowy w Toruniu nie dopatrzył się w tym niczego złego. Postanowienie zaskarżyły toruńska prokuratura i Instytut Ordo Iuris. 17 kwietnia sąd wyższej instancji oddalił zażalenie. „Posłanka nie miała zamiaru znieważenia symboli religijnych ani zakłócenia mszy, ale chodziło jej o to, by zwrócić uwagę na problem związany z represjonowaniem kobiet” – tłumaczył pełnomocnik Scheuring-Wielgus. Wychodzi na to, że Mszę zakłócać można, jeśli wyraża się przy tym poglądy zgodne z prywatnymi zapatrywaniami sędziów. Krótko mówiąc, katolicy podczas Mszy nie mogą liczyć na ochronę swoich praw, i kto zechce w jej trakcie reklamować zabijanie dzieci, będzie bezkarny. •

Wolno bić

Warszawski sąd umorzył postępowanie karne wobec Piotra Sz., który zaatakował kierowcę ciężarówki oklejonej plakatami pro life, bijąc go pięścią i przygniatając drzwiami. Sędzia dała „pełną wiarę” wyjaśnieniom sprawcy, który tłumaczył, że reagował „impulsywnie”, bo wcześniej czytał o śmierci kobiety, której lekarze odmówili aborcji, i chciał jedynie, żeby kierowca zaprzestał swojej działalności. Czyli bić prolajferów też można. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.