Niezidentyfikowany obiekt

Tomasz Rożek

|

GN 17/2023

Amerykański Kongres, a może bardziej Amerykańska Armia postanowiły nie określać niezidentyfikowanych obiektów latających mianem UFO. Nazwa ma w tym przypadku ogromne znaczenie.

Niezidentyfikowany obiekt

Definicje są ważne. Niemal każda publikacja naukowa zaczyna się od zdefiniowania tego, o czym autor albo autorzy piszą. Nawet gdy używają słów czy pojęć powszechnie znanych, i tak powołują się na inne publikacje naukowe, w których dany problem został zdefiniowany szerzej. To bardzo ważne, bo tylko wtedy dokładnie wiadomo, co kto ma na myśli. Bez tego katastrofa jest pewna. Katastrofa albo złamana kariera.

Amerykańskie instytucje państwowe, szczególnie te związane z wojskiem, już jakiś czas temu przestały w oficjalnych raportach i dokumentach używać skrótu UFO, który oznacza niezidentyfikowany obiekt latający. Tak bardzo kojarzy się to z pojazdem, którego używają zaawansowani technologicznie kosmici, że niewielu temat traktowało poważnie. A tymczasem to temat śmiertelnie poważny. Nie, nie z powodu kosmitów, tylko z powodu tego, co nazwa UFO w rzeczywistości oznacza. Niezidentyfikowany obiekt latający to niekoniecznie kosmita (szczerze mówiąc, z całej listy różnych możliwości akurat kosmici są na samym końcu, jako najmniej prawdopodobni). To może być zaawansowany dron, to może być samolot , balon obserwacyjny albo jeden z tysięcy poruszających się na niskich orbitach satelitów. To może być jakiś obiekt (także naturalny) wchodzący w atmosferę albo rzadkie zjawisko pogodowe (np. chmura soczewkowa). To może być także błąd radarów, zmęczenie ludzkiego oka albo wynik zakłócania sygnałów radiowych przez inne państwo. Możliwości jest bardzo wiele, a piloci czy marynarze od dekad raportowali zauważenie tego typu obiektów. Gdy nie wiedzieli, czym obserwowany obiekt jest, opisywali go jako UFO. A to często było źródłem kpin. Osoba twierdząca, że widziała UFO (czyli niezidentyfikowany obiekt, a nie przedstawicieli obcych cywilizacji), często nie była brana poważnie, a czasem wręcz mogło to zaszkodzić jej karierze. Dlatego więc zamiast UFO zaczęto używać skrótu UAP (unidentified aerial phenomena – niezidentyfikowane zjawiska powietrzne). Niby nic to nie zmienia, a jednak kojarzy się zupełnie inaczej. UFO zostawiono fantastom, pisarzom i filmowcom. No i tym, którzy twierdzą, że obcy naprawdę do nas przylatują. Choć dzisiaj nie da się wykluczyć, że gdzieś tam w kosmosie rzeczywiście funkcjonują zaawansowane cywilizacje, nie ma dowodów na to, że ich przedstawiciele kiedykolwiek u nas byli. A jeżeli ktoś twierdzi, że widział kosmitę… jest całkiem sporo bardziej prawdopodobnych wytłumaczeń niż to, że rzeczywiście miał do czynienia z przedstawicielem zaawansowanej obcej cywilizacji.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.