Frędzle

Marcin Jakimowicz

Życie w Kościele jest dziś często przedzieraniem się przez tłum, by dotknąć choć na chwilę frędzli płaszcza Jezusa. Trzeba przedrzeć się przez sztywność instytucji, pychę, arogancję, ale warto!

Frędzle

Myślę, że wiele wody w Wiśle musi jeszcze upłynąć, zanim za Teresą z Lisieux szczerze zawołam: „Wszystko jest łaską!”. Jasne, teoretycznie doskonale o tym wiem i często cytuję to zawołanie. Ale „w praniu” okazuje się, że jest we mnie ogromny opór materii. Ostatnie miesiące pokazują jak na dłoni, jak bardzo się opieram, zmagam, walczę. A jednak Teresa miała rację: wszystko jest łaską. Dziś przecież opowiadam świadectwa o doświadczeniach, o których przed laty chciałem zapomnieć.

Życie w Kościele jest dziś często przedzieraniem się przez tłum, by dotknąć choć na chwilę frędzli płaszcza Jezusa. Trzeba przedrzeć się przez sztywność instytucji, pychę, opór materii, arogancję, ale warto, bo w gruncie rzeczy chodzi o Niego. Jedynie o Niego.

To jednak nie te zewnętrzne czynniki sprawiają mi najwięcej problemów. Największy „opór materii” odnajduję w sobie. Doskonale pamiętam wywiad, jaki przed wielu laty z Robertem „Litzą” Friedrichem przeprowadzał Wojciech Jagielski. „Co najbardziej denerwuje cię w Kościele”? – zapytał słynny „telewizyjny wampir”. „Ja sam” – usłyszał w odpowiedzi.

Ratunkiem okazuje się to, że w procesie spotykania się z własnymi traumami i słabościami odkrywamy, że Jezus jest w tym, co w nas najbardziej kruche, bezbronne, zranione, samotne i odrzucone.