Wielkanocne tradycje i obrzędy. Które z nich przetrwały do dziś?

GN 14/2023

publikacja 06.04.2023 00:00

Wielkanoc to nie tylko bogata i uroczysta liturgia, ale też czas wyjątkowych tradycji i obrzędów. Do dziś żywe w niektórych regionach Polski, przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Oto niektóre z nich.

Wielkanocne tradycje i obrzędy. Które z nich przetrwały do dziś? roman koszowski /foto gość

Kolędnicy odwiedzający domy kojarzeni są głównie z Bożym Narodzeniem. Tymczasem zwyczaj ten był związany także z okresem wiosennym i z Wielkanocą. Świąteczny poniedziałek był i jest dniem spotkań rodzinnych i towarzyskich. Pełnym radości, oblewania się wodą i żartów. Taki też był cel odwiedzin kolędników wiosennych, nazywanych dziadami śmigustnymi. Obchodzili oni domy w powiecie limanowskim, gdzie do dzisiaj tradycja ta jest pielęgnowana. Nosili bardzo charakterystyczne i chyba niezbyt wygodne stroje zrobione z pasów plecionej słomy. Tak owinięci od stóp po szyję, w charakterystycznych czapkach i sztucznych brodach chłopcy i młodzieńcy chodzili po wsiach od domu do domu. Najczęściej dwójkami (dziad i baba). Zaczynali w Niedzielę Wielkanocną, a kończyli w poniedziałek nad ranem. W przeciwieństwie do kolędników zimowych, nie mieli przygotowanych żadnych przyśpiewek czy rymowanek. Z reguły były to postaci milczące lub wydające odgłosy pohukiwania, pokrzykiwania albo turkania. Obchodzące domy dziady tańczyły specjalnie przygotowany na tę okazję taniec i zbierały datki lub dary żywnościowe (najczęściej były to jajka), nazywane śmigusztem. Innym podobnym zwyczajem (np. w okolicach Bochni i Wieliczki) było kolędowanie, czyli obchodzenie domów przez siude baby. Byli to najczęściej chłopcy przebrani za kobiety, z umalowanymi sadzą twarzami. Obchodzili domy z życzeniami lub zaczepiali na ulicy przechodniów, oblewając ich wodą lub brudząc sadzą. W ten sposób domagali się datków i podarunków. Z czasem obchodzenie domów i polewanie wodą stało się popularne w całej Polsce.

Ciekawy jest pochodzący ze wsi kujawskich zwyczaj przywoływek dyngusowych. Chłopcy zrzeszeni w Klubach Kawalerów, tworząc orszak w niedzielny wieczór lub poniedziałkowy poranek, szli z orkiestrą w centralny punkt wsi lub miasteczka, gdzie ogłaszali początek przywoływek. Polegały one na tym, że zebrani młodzieńcy odczytywali zabawne wierszyki o pannach z danej miejscowości lub wsi, wymieniając ich wady i zalety oraz ilość wody, która się na nie poleje w Poniedziałek Wielkanocny. Chłopcy, którzy chcieli ocalić dziewczynę od oblewania wodą i śmigusowych żartów, musieli się za nią wstawić, a czasem ją wykupić.

W innych rejonach (Polska centralna, Wielkopolska, Śląsk i okolice Kalisza) znany był zwyczaj obchodzenia miejscowości z wiezionym na wózku kogutem. Była to zazwyczaj gliniana lub drewniana figurka osadzona na zdobionym kolorowymi wstążkami wózku. Obchodowi towarzyszyły żarty, oblewanie wodą, składanie życzeń i robienie hałasu za pomocą drewnianych kołatek zwanych bocianami kurcarskimi lub klekotami. Obchodzenie domów miało zazwyczaj charakter odwiedzin połączonych z życzeniami zapewniającymi gospodarzom zdrowie, dobrobyt i urodzaj. Dzięki temu młodzieńcy mogli się też przypodobać dziewczynom, które rozglądały się za odpowiednimi kandydatami na męża. Wybrany młodzieniec dostawał od dziewczyny ręcznie zdobioną pisankę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.