Upadek Credit Suisse. Cios w wizerunek Szwajcarii, od wieków szczycącej się stabilnym systemem bankowości

Maciej Legutko

|

GN 14/2023

publikacja 06.04.2023 00:00

Upadek Credit Suisse to cios w wizerunek Szwajcarii, od wieków szczycącej się stabilnym systemem bankowości.

Bank Credit Suisse przetrwał 167 lat. Bank Credit Suisse przetrwał 167 lat.
HUGO PHILPOTT /Newscom/PAP

Bankowość i zegarki – to pierwsze skojarzenia przychodzące na myśl, jeśli chodzi o najbardziej rozpoznawalne na świecie szwajcarskie produkty i usługi. Credit Suisse należał do najsłynniejszych marek made in Switzerland. Bank szczycił się 167-letnią historią, miał oddziały w 26 krajach, reklamował go tenisista Roger Federer – narodowa ikona sportu. Suchą stopą przeszedł przez kryzys finansowy w 2008 roku. Ostatnie lata istnienia Credit Suisse stanowiły jednak zaprzeczenie szwajcarskiej solidności. Bank uwikłał się w szemrane inwestycje, a jego kondycja pogarszała się od 2021 roku. 19 marca zakończył istnienie po przejęciu przez krajowego konkurenta – bank UBS.

Szwajcarskie władze, które koordynowały przymusową fuzję, przyznały potem, że operacja została dokonana w ostatniej chwili. Zagrożone były depozyty klientów, a kryzys finansowy mógł rozlać się na cały świat. Sprawna operacja ratunkowa nie zmienia jednak faktu, że reputacja kraju uległa poważnemu uszczerbkowi.

Tuńczyki i narkotyki

Do upadku Credit Suisse doprowadziły ryzykowne operacje finansowe, z których dotychczas znane były banki świata anglosaskiego. CS w XXI wieku rozbudował dział inwestycji kosztem obsługi klientów indywidualnych. Rok 2021 przyniósł serię afer, które nadwątliły reputację i kondycję finansową banku. W ciągu jednego miesiąca (marzec 2021) Credit Suisse stracił łącznie 15 miliardów dolarów na upadku dwóch instytucji finansowych: brytyjskiego Greensill Capital oraz amerykańskiego Archegos Capital Management.

Greensill zajmował się obsługą finansową zakładów przemysłowych (hut, kopalń) i łańcuchów dostaw. Archegos to fundusz hedgingowy, od początku jednak cieszący się wątpliwą reputacją, niepasującą do roli partnera szwajcarskiego banku. Założył go w 2013 roku południowokoreański finansista Bill Hwang (karany wcześniej przez władze Chin i Hongkongu za łamanie zasad obrotu giełdowego). Specjalizował się w agresywnych operacjach finansowych. Fundusz upadł po ośmiu latach, Hwang w 2022 r. został aresztowany w Stanach Zjednoczonych pod zarzutami wyłudzenia oraz insider trading (wykorzystywane poufnych informacji do osiągania zysków na giełdzie).

Jakby tego było mało, w tym samym roku Credit Suisse stracił kolejne 200 milionów dolarów na nietrafionej inwestycji w Mozambiku. Ten afrykański kraj zamierzał stać się globalnym potentatem w produkcji tuńczyka, za projektem stał syn ówczesnego prezydenta państwa, Ndambi Guebuza. Pomysł finansował Credit Suisse. Inwestycja okazała się przekrętem, a jak wykazało śledztwo, menedżerowie banku wiedzieli o nieprawidłowościach, ale łapówkami kupiono ich milczenie. Skończyło się nie tylko na stracie pieniędzy przez bank, ale i na nałożeniu przez brytyjskie władze kary w wysokości 147 milionów funtów. Credit Suisse zakończył rok 2021 stratą w wysokości 1,7 miliarda franków szwajcarskich.

Kolejne miesiące przyniosły następne skandale. W czerwcu 2022 r. szwajcarski sąd federalny ukarał bank grzywną 15 milionów franków za obracanie pieniędzmi bułgarskiej mafii zajmującej się przemytem ludzi i narkotyków. W tym przypadku bank został pociągnięty do odpowiedzialności, natomiast również w 2022 r. niemiecki dziennik „Süddeutsche Zeitung” oskarżył Credit Suisse o to, że przez lata, mimo posiadanej wiedzy, obsługiwał klientów oskarżonych o udział w przestępczości zorganizowanej. Rok 2022 zakończył się dla banku rekordową stratą 7,3 miliarda franków szwajcarskich.

Ratunek w ostatniej chwili

Jeszcze pod koniec 2022 roku władze Credit Suisse w oficjalnych komunikatach były pełne optymizmu i zapewniały o „stabilnej sytuacji finansowej”. Prezes Ulrich Koerner ogłosił plan naprawczy: redukcję działu inwestycji, wygaszenie ryzykownych operacji oraz zmniejszenie zatrudnienia o 9 tysięcy w ciągu trzech lat. W październiku 2022 r. 10 proc. akcji Credit Suisse za sumę 1,4 miliarda franków kupił Narodowy Bank Arabii Saudyjskiej.

Luty 2023 r. to początek końca 167-letniego banku. 9 lutego ogłoszono fatalne wyniki finansowe za rok 2022. Marzec przyniósł globalne turbulencje rynków finansowych, 10 i 12 marca upadły dwa amerykańskie banki: Silicon Valley Bank i Signature Bank. Gwoździem do trumny Credit Suisse była wypowiedź prezesa saudyjskiego banku, że nie planuje kolejnego dokapitalizowania. 15 marca akcje CS spadły o 24 proc., a nastroju inwestorów nie poprawiła nawet zapowiedź pożyczenia od szwajcarskiego banku centralnego 50 miliardów franków.

Credit Suisse znajdował się na prowadzonej przez ekspertów ekonomicznych liście trzydziestu światowych banków „zbyt dużych, by upaść” (ang. Too big to fail). Szwajcarskie władze, pomne konsekwencji ewentualnego upadku CS, zdecydowały się na nadzwyczajne kroki. Wymusiły na największym krajowym banku – UBS – przejęcie konkurenta. W tym celu ominięto wewnętrzne regulacje UBS, zgodnie z którymi udziałowcy mają 6 tygodni na ocenę fuzji. Zmuszony do mariażu bank dostał od szwajcarskich władz 9 miliardów franków na pokrycie strat wiążących się z przejęciem oraz dostęp do linii płynnościowej (specjalny instrument pożyczkowy) do 100 miliardów franków.

Wszystko rozegrało się w weekend 18–19 marca, tak aby wiadomość o fuzji poszła w świat przed otwarciem nowego tygodnia na giełdzie. Szwajcarska minister finansów Karin Keller-Sutter mówiła potem w wywiadzie dla „Neue Zürcher Zeitung”, że Credit Suisse „nie przetrwałby do poniedziałku”, a posiadacze kont mieliby problemy z wypłatą środków.

„Stworzyliśmy potwora”

Pierwszym skutkiem wygaszania Credit Suisse będą masowe zwolnienia. Łącznie pracowało w nim 74 tysiące ludzi, w samej Szwajcarii miał 109 oddziałów. Władze zmuszonego do fuzji banku UBS nie są jeszcze w stanie oszacować, jaka część personelu pozostanie na stanowiskach.

Trzęsienie ziemi w szwajcarskim systemie bankowym wywołało też ferment w społeczeństwie i wśród polityków. Rząd oskarżany jest o brak działań wyprzedzających. Od kilku lat wiadomo było, że Credit Suisse nadmiernie koncentruje się na ryzykownej działalności inwestycyjnej, a od dwóch lat, że jest w złej kondycji finansowej.

Upadek CS to cios w wizerunek całego kraju. Współpraca z bułgarską mafią, oszustami z Mozambiku i giełdowymi spekulantami rzutuje na reputację szwajcarskich usług finansowych. Szczególnie zszargana została ona na Bliskim Wschodzie. Saudyjczycy po utopieniu prawie 1,5 miliarda franków w nieudane ratowanie banku nieprędko będą chcieli wrócić na tamtejszy rynek. Warto przy okazji dodać, ze wizerunek Szwajcarii pogorszył się też w świecie zachodnim od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. W Waszyngtonie czy Brukseli negatywnie ocenia się rygorystyczną politykę neutralności wobec konfliktu, która objawia się między innymi blokowaniem przez rząd w Bernie reeksportu szwajcarskiego uzbrojenia na Ukrainę.

Fuzja Credit Suisse z UBS budzi niepokój wśród Szwajcarów. Po pierwsze, ze względu na poczucie zignorowania ich głosu. Szwajcaria to kraj z najbardziej rozwiniętym systemem demokracji bezpośredniej na świecie. Obywatele decydują o niemal każdym aspekcie polityki wewnętrznej i zagranicznej. Tymczasem rewolucyjne decyzje dotyczące krajowego sektora bankowego zostały podjęte w dwa weekendowe dni, bez społecznych konsultacji. Obawy rodzą rozmiary nowo utworzonego banku. Będzie on obracać aktywami dwukrotnie przekraczającymi PKB Szwajcarii. Krajowe media piszą: „Stworzyliśmy potwora”. Mariaż krytykuje przewodniczący szwajcarskich socjaldemokratów Cedric Wermuth: „Istnieje ogromne ryzyko, że ten bank potwór może wykorzystywać swoją pozycję monopolisty do szantażowania rządu i narzucania swoich regulacji”. Ewentualne problemy finansowe tego giganta będą w przyszłości trudne do rozwiązania przez władze.

Kłopoty przeżywają banki w USA, Szwajcarii, a teraz w Niemczech, gdzie czarne chmury zbierają się nad Deutsche Bank. W związku z tym narastają obawy przed kolejnym wielkim kryzysem finansowym. Z jednej strony banki centralne w USA i Wielkiej Brytanii przekonują, że nie ziszczą się katastroficzne prognozy. Z drugiej geneza upadku Credit Suisse pokazuje, że nie zniknęły choroby trapiące świat finansowy, które doprowadziły do kryzysu w 2008 roku. Dalej rządzą nim chciwość, ryzykowne i nieprzejrzyste operacje giełdowe, brak dostatecznej regulacji działalności sektora bankowego, a w końcu świadomość, że za błędy i tak zapłacą władze krajów zmuszone do ratowania sytuacji. Prędzej czy później kolejne banki podzielą los Credit Suisse. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.