Redaktor, żołnierz, świadek. Abp Józef Gawlina to postać wyjątkowa w historii „Gościa Niedzielnego”

Andrzej Grajewski

|

GN 14/2023

publikacja 06.04.2023 00:00

Arcybiskup Józef Gawlina, jeden z najważniejszych polskich biskupów ubiegłego stulecia, przez ponad dwa lata redagował „Gościa Niedzielnego”. Był postacią wyjątkową także w historii naszego tygodnika.

Od lewej: ks. administrator August Hlond, ks. Józef Gawlina, ks. Jan Skrzypczyk. Zdjęcie jest własnością Anny i Marii Herok. Od lewej: ks. administrator August Hlond, ks. Józef Gawlina, ks. Jan Skrzypczyk. Zdjęcie jest własnością Anny i Marii Herok.
Archiwum Archidiecezji Katowickiej

Nie znamy kulis zmiany redaktora „Gościa” po rocznym kierowaniu czasopismem przez ks. Teodora Kubinę. Jednak lektura dokumentów w Archiwum Archidiecezjalnym w Katowicach skłania do wniosku, że decyzja zapadła w trybie pilnym. Ostatni wydany przez ks. Kubinę numer nosi datę 12 września 1924 r. Jednocześnie zachowało się jego pismo z 12 września do ks. Augusta Hlonda, administratora apostolskiego dla polskiej części Górnego Śląska, w którym prosi o urlop. W aktach personalnych ks. Kubiny nie ma dokumentu odwołującego go z funkcji redaktora naczelnego „Gościa”. Prawdopodobnie coraz trudniej było mu łączyć obowiązki proboszcza parafii mariackiej w Katowicach z administrowaniem pismem, które stale się rozwijało. Być może były jeszcze inne okoliczności, o których nie wiemy. W każdym razie na początku września 1924 r. trzeba było znaleźć następcę ks. Kubiny.

Młody, dobrze rokujący

Wybór padł na ks. Józefa Gawlinę, młodego wikarego z parafii pw. św. Marii Magdaleny w Tychach. Urodził się 18 listopada 1892 roku w Strzybniku (pow. raciborski), w rodzinie chłopskiej. Uczył się w gimnazjum niemieckim w Raciborzu, skąd przed maturą został wyrzucony, gdy wykryto, że organizował wyprawę polskich uczniów do Krakowa. Wilczy bilet, z jakim go usunięto, spowodował problemy z przyjęciem go do innej szkoły. W końcu dostał się do Gimnazjum Ewangelickiego w Rybniku, gdzie w 1914 r. zdał maturę. Idąc za głosem powołania, podjął studia na Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Jednak wiosną 1915 r. został zmobilizowany do armii niemieckiej i trafił na front zachodni. Został tam ranny i wrócił do Wrocławia, gdzie pełnił służbę garnizonową oraz kontynuował studia teologiczne. W 1917 r. wysłano go na Bliski Wschód. W bitwie pod Damaszkiem we wrześniu 1918 r. został ponownie ranny i dostał się do niewoli angielskiej. Do stycznia 1920 r. siedział w obozie jenieckim w Heliopolis (Egipt). Studia teologiczne dokończył po wojnie, a w czerwcu 1921 r. wyświęcił go kard. Adolf Bertram, biskup wrocławski.

Na łamach „Gościa” ks. Gawlina zadebiutował pod pseudonimem. Od 1924 r. pisał felietony „Gawędy Stacha Kropiciela”. Dla wielu były one pozycją, od której zaczynali lekturę tygodnika. W maju 1924 r. pojawiła się w „Gościu” druga jego stała publikacja pt. „Wędrówka teologa – żołnierza do Ziemi Świętej” – barwne, pełne interesujących obserwacji wspomnienia z czasów służby wojskowej. Szerszej publiczności na Górnym Śląsku stał się znany, kiedy 7 lipca 1924 r. ks. Hlond powołał go na sekretarza Ligi Katolickiej – organizacji, która w zamyśle jej twórcy miała być „potężnym środkiem religijnej odbudowy Śląska”. Uzasadniając swój wybór, w dekrecie ks. Hlond napisał, że zadecydowały o tym „przymioty kapłańskie i zalety ducha” nominata.

Redaktor

Nominację redaktorską ks. Gawlina otrzymał 25 września 1924 r. Miał 32 lata i skromne doświadczenie, gdyż wcześniej pracował jako wikary zaledwie na dwóch parafiach. Bardziej znany był, odkąd zaczął organizować Ligę Katolicką. Jego wynagrodzenie wynosiło 390 zł, ale obejmowało zarówno „czynności w redakcji”, jak i sekretarzowanie Lidze Katolickiej, i miało być płacone z „dochodów administracji tygodnika”. Funkcję naczelnego ks. Gawlina wykorzystywał do propagowania Ligi, gdyż odtąd materiały na jej temat pojawiały się w prawie każdym numerze.

Nową szansą dla tygodnika było utworzenie w 1925 r. diecezji katowickiej, której częścią stały się także parafie należące do Wikariatu Generalnego Cieszyńskiego, dotąd stanowiące część diecezji wrocławskiej. Ze wspomnień abp. Gawliny wiemy, że nieraz musiał wypełniać cały numer własnymi tekstami, ale czytelnicy dobrze oceniali jego pracę. Gdy zaczynał redagowanie „Gościa”, tygodnik miał 13 tys. odbiorców, kiedy kończył w nim pracę – było ich już 38 tysięcy. W międzyczasie jego protektor – ks. Hlond – został biskupem i prymasem Polski i zaproponował mu stworzenie Katolickiego Biura Prasowego w Warszawie. 5 grudnia 1926 r. ks. Gawlina złożył rezygnację z funkcji redaktora „Gościa”. 31 marca 1927 r. została ona przyjęta przez biskupa katowickiego Arkadiusza Lisieckiego.

Na Śląsk ks. Gawlina powrócił w lipcu 1929 r., aby zająć się organizacją Akcji Katolickiej. Stabilizację przyniosła mu nominacja w lipcu 1931 r. na proboszcza parafii pw. św. Barbary w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów). W lutym 1933 r. papież Pius XI mianował go biskupem polowym Wojska Polskiego. Nominacja wiązała się z awansem wojskowym (został generałem dywizji). Jego konsekracja odbyła się 19 marca 1933 r. w parafii, gdzie był proboszczem. Sakrę biskupią otrzymał z rąk kard. Hlonda.

Tułacz

We wrześniu 1939 r. dzielił tragiczny los swych żołnierzy. Przeżył gorycz ewakuacji, był ranny w czasie nalotu. 18 września na rozkaz Naczelnego Wodza opuścił kraj i przez Rumunię dotarł do Rzymu. Władzom polskim zależało, aby Stolica Apostolska potwierdziła, że nadal jest biskupem polowym Wojska Polskiego, co stało się już 1 października 1939 r. Dzięki temu mógł do końca wojny działać wśród żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na uchodźstwie. Nowe wyzwanie stanęło przed nim, kiedy w lipcu 1941 r. premier gen. Władysław Sikorski zawarł układ z Sowietami. Dał on wolność setkom tysięcy Polaków więzionym w łagrach. Zaczęło się także tworzenie Polskich Sił Zbrojnych w Związku Sowieckim, którego centrum była miejscowość Buzułuk, położona na pograniczu rosyjsko-kazachskim. Ze wszystkich stron ciągnęła tam ogromna rzesza mężczyzn, kobiet i dzieci, pragnących nie tylko walczyć dalej z wrogiem, ale przede wszystkim przetrwać po uwolnieniu z łagrów, więzień i zsyłek. Arcybiskup Gawlina uważał, że jego zadaniem jest ich duchowe wsparcie. Wiosną 1942 r. za zgodą Moskwy dotarł do Kujbyszewa, gdzie stacjonowało polskie dowództwo. W ciągu następnych pięciu miesięcy, nieraz w bardzo trudnych warunkach, przemierzył obszary Tadżykistanu, Kazachstanu, Uzbekistanu i Kirgizji, wizytując miejsca, gdzie żyli Polacy. Gdy zaś zapadła decyzja o ewakuacji polskiej armii do Persji (Iranu), wyjechał ostatnim transportem na początku września 1942 roku.

Został na Monte Cassino

W maju 1944 r. znalazł się wśród żołnierzy 2. Korpusu, szykujących się do ataku na Monte Cassino. Zapamiętano go, jak w ochronnym płaszczu i furażerce na bakier jeździł gazikiem na wysunięte posterunki, aby nieść pociechę przed walką. W nocy z 11 na 12 maja 1944 roku w miejscu postoju 5. Sanitarnego Ośrodka Ewakuacyjnego koło Venafro, skąd niedaleko było do pozycji bojowych, w kaplicy polowej odprawił Mszę św. Jak wspominał o. Józef Maria Bocheński OP, potężny ostrzał artyleryjski towarzyszył całej liturgii, zakończonej o 2.30. nad ranem. 17 maja, podczas drugiego natarcia, kiedy dramatycznie rosły straty, a brakowało sanitariuszy, biskup stawił się w punkcie sanitarnym, aby opatrywać rannych.

Po wojnie został na wychodźstwie. W 1949 r. objął funkcję opiekuna duchowego emigracji na całym świecie i brał udział w tworzeniu polskich misji katolickich, najpierw w Niemczech, a później na wszystkich kontynentach, gdzie przebywali Polacy. W 1952 roku Pius XII mianował go arcybiskupem. Brał udział w przygotowaniach, a później obradach Soboru Watykańskiego II. Z nominacji Jana XXIII był sekretarzem soborowej Komisji dla spraw Biskupów i Zarządu Diecezjami.

Nawet będąc z dala od ojczyzny, stale interesował się jej sprawami. Jak wynika z jego korespondencji w Rzymie, czytał także „Gościa Niedzielnego”, dzieląc się później uwagami z tej lektury w listach do kraju. Tęsknił i wierzył, że „Pan Bóg pozwoli (…) zobaczyć Polskę”, jak pisał w marcu 1958 r. do bp. Juliusza Bieńka. W tamtych warunkach nie było to jednak możliwe. Pozostały mu powroty w marzeniach i snach. „Gdy mi jest ciężko, wracam myślą do Katowic, przechadzam się z jednej Kurii do drugiej, od kościoła mariackiego do św. Piotra i Pawła, gdzie kończę podróż modlitwą za żywych i zmarłych biskupów śląskich” (pisownia oryginalna) – pisał do biskupa katowickiego Stanisława Adamskiego rok przed śmiercią. Zmarł na zawał serca w Rzymie 21 września 1964 r. Tymczasowo został pochowany na cmentarzu Campo Verano. Ostatecznie spoczął na polskim cmentarzu wojennym na Monte Cassino wśród swoich żołnierzy. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.