Triduum Paschalne – świętowanie tajemnicy zbawienia

Andrzej Macura

|

GN 13/2023 Otwarte

publikacja 30.03.2023 00:00

Chrystus umęczony, Chrystus pogrzebany, Chrystus zmartwychwstały. Triduum Paschalne to nie przygotowanie do świąt – to świętowanie.

Wielka Pasja. Cykl drzeworytów Albrechta Dürera, 1497 (fragment). Wielka Pasja. Cykl drzeworytów Albrechta Dürera, 1497 (fragment).
National Gallery of Art /wikimedia

Trzy dni. W rytmie: Chrystus umęczony, Chrystus pogrzebany, Chrystus zmartwychwstały. Od wieczora Wielkiego Czwartku do Niedzieli Zmartwychwstania. Z jedną, podzieloną na trzy części liturgią Triduum Paschalnego. Rozpoczętą znakiem krzyża na początku Mszy Wieczerzy Pańskiej i zakończoną błogosławieństwem na końcu Wigilii Paschalnej. Co roku wchodzimy w tę tajemnicę, co roku na nowo odkrywamy sens tych dni i próbujemy w świetle owych wydarzeń przemyśleć swoje życie.

Zapowiedź chwały

Wieki temu, w noc wyjścia z Egiptu, Izrael celebrował swoją pierwszą paschalną wieczerzę. I przez kolejne stulecia, na pamiątkę tego wydarzenia, co roku uroczyście rytuał tamtej paschalnej nocy powtarzał. Jezus przed swoją męką też zasiadł do paschalnej wieczerzy. Nadał jej jednak w Wieczerniku nowy sens. Zapowiedział swoją śmierć i zmartwychwstanie. Na pamiątkę tego wydarzenia chrześcijanie gromadzą się na eucharystycznej uczcie. Co niedzielę, nawet codziennie. Bo jest co świętować. Ta nowa pascha to cud przejścia Jezusa ze śmierci do życia. Przejścia, które otworzyło przed nami podobną możliwość. Śmierć nie jest już końcem. Zostaliśmy wybawieni. Po tym życiu jest życie inne, szczęśliwsze. Zmartwychwstaniemy. Będziemy żyli w szczęściu przez całą wieczność. To właśnie, wielbiąc Boga przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, wspominamy i uobecniamy w każdej Eucharystii. Wielkoczwartkowy wieczór jest nie tylko zapowiedzią męki. Jest zapowiedzią ciężkiej walki Chrystusa, która zakończyła się Jego zwycięstwem.

Zbawienie przez wierność aż do śmierci

Po ostatniej wieczerzy przyszła męka. Najpierw ta w Ogrójcu, gdzie Jezusa ogarnął strach tak wielki, że „Jego pot był jak gęste krople krwi sączące się na ziemię”. „»Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode mnie ten kielich«”. Oddal to cierpienie. Ale jeśli taka Twoja wola – przyjmuję je.

Jak grzech i śmierć weszły na świat przez nieposłuszeństwo Adama, tak posłuszeństwo Jezusa, Jego wierność Ojcu aż do śmierci, przyniosło nam zbawienie. Kiedy więc Piotr rzucił się na żołnierzy, którzy przyszli pojmać Jezusa, trzeba było powiedzieć, by schował miecz. Gdy Go przed Sanhedrynem oskarżali, bili i szydzili z Niego – trzeba było nie ugiąć się, lecz wyznać, że naprawdę jest Synem Bożym. Nawet wtedy, gdy przed Piłatem miotali fałszywe oskarżenia w zacietrzewieniu, nie zauważając, że wypierają się Boga – trzeba było wyznać prawdę, ale nie cofnąć się. „Tak, jestem Królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. Potem trzeba było tylko donieść krzyż na Golgotę, pozwolić się do niego przybić i z krzyża nie zejść, choć szydząc, do tego zachęcali. Trzeba było wytrwać w wierności Ojcu do końca. Aż do „wykonało się”.

Liturgii Wielkiego Piątku nie rozpoczyna znak krzyża. Kapłan w ciszy wychodzi przed ogołocony ołtarz i pada na kolana albo kładzie się twarzą do ziemi. Słowa nie są potrzebne. Wszyscy zgromadzeni wiedzą, co się przed wiekami stało. Wydarzenie i znaczenie tego przypomina zresztą następująca potem liturgia słowa. Odpowiedzią Kościoła są modlitwa i adorowanie w pokorze Tego, przez którego na krzyżu dokonało się zbawienie świata. Tej liturgii nie kończy błogosławieństwo. Nie, nie idźcie jeszcze w pokoju; przynajmniej nie rozchodźcie się zbyt daleko! To jeszcze nie koniec! Przyjdźcie następnego dnia! Śmierć nie ma ostatniego słowa!

Cisza przed burzą zwycięstwa

Wielka Sobota to dzień ciszy. Ołtarz obnażony, tabernakulum puste. Nie sprawuje się liturgii. Gdyby nie kolejki do spowiedzi, zwyczaj adoracji przy Bożym grobie oraz święcenie pokarmów, nic by się w kościele nie działo.

Ciało Jezusa spoczywa w grobie. Ale On? On zstępuje do piekieł, by wszystkim sprawiedliwym, którzy od początku świata pomarli i nie mogli osiągnąć nieba, powiedzieć: „Zwyciężyłem; to koniec waszego czekania; otwierają się dla was bramy nieba”.

Życie zwycięża

Nie wiadomo, jak wyglądało zmartwychwstanie. Świadkowie widzieli pusty grób, spotykali Zmartwychwstałego, ale momentu zmartwychwstania nikt nie oglądał. To nieważne. Powstanie Chrystusa z martwych wszystko zmieniło. Śmierć zwyciężona, naprawiona wina Adama. Przed uczniami Jezusa – i tymi sprzed wieków, i tymi żyjącymi dziś – otwarły się nowe perspektywy. Jest zmartwychwstanie ciała, jest życie wieczne. Najgorsze nawet krzyże codzienności przeminą. Zostanie szczęście bez końca.

Nic więc dziwnego, że Kościół uroczyście świętuje Wigilię Paschalną. Wyznaje w liturgii światła, że Chrystus jest Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem. Że do Niego należą czas i wieczność. I w uroczystym śpiewie chwali noc, w której rozbłyska nieznające zachodu Słońce – Chrystus Zmartwychwstały. A po dłuższej niż zwykle liturgii słowa prowadzi do wody. Jest to woda, dzięki której człowiek, stworzony na podobieństwo Boga i przez sakrament chrztu obmyty z wszelkich brudów grzechu, odradza się z wody i z Ducha Świętego do nowego życia dziecka Bożego. Pogrzebani z Chrystusem – z Nim powstają do nowego życia. Jakże inaczej brzmią potem słowa Przeistoczenia: „Bierzcie i jedzcie”, „Bierzcie i pijcie”. To nie celebrowanie śmierci – to świętowanie zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. I miejmy nadzieję – kiedyś także naszego zwycięstwa.

Warto przejść tę drogę z Chrystusem? Na pewno.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.