Dźwignia

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 13/2023 Otwarte

Święty Paweł korzysta ze znanego mu hymnu o Chrystusie albo sam go ułożył. Ten słynny tekst nazywany jest hymnem o kenozie. Słowo „kenoza” oznacza totalne uniżenie.

Dźwignia

Flp 2, 6-11

Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca.

 

1. Nie przypadkiem czytamy te słowa dziś, czyli w Niedzielę Męki Pańskiej. Kościół zaprasza nas u progu Wielkiego Tygodnia, abyśmy odkryli na nowo logikę paschy Jezusa. Przez krzyż do zmartwychwstania. Przez uniżenie do wywyższenia. Najpierw droga w dół, potem w górę. Simone Weil pisała, że krzyż jest jak dźwignia: „Zejście, warunek wstąpienia. Niebo, schodząc na ziemię, podnosi ziemię do nieba. Dźwignia. Obniżyć, kiedy chce się podnieść”.

2. Pierwsza część hymnu opisuje dwustopniowe uniżenie się Syna Bożego. Jezus „istniejąc w postaci Bożej…”. Apostoł potwierdza preegzystencję Jezusa, czyli fakt Jego odwiecznego istnienia jako Osoby Bożej, jako Syna Ojca, Boga. „Ogołocił” (gr. ekenosen, stąd „kenoza”) samego siebie. Cóż to za słowo! Pierwszym stopniem tego ogołocenia było wcielenie. Stając się człowiekiem, Syn Boży dokonał „umniejszenia” siebie, zniżył się do poziomu stworzenia. Jego bóstwo zostało przesłonięte człowieczeństwem. Drugim stopniem zejścia w dół jest cierpienie i śmierć krzyżowa. Warto zwrócić uwagę na jedność wcielenia i paschy. Drewniany żłób był zapowiedzią drewnianego krzyża. Kenoza Chrystusa zaczęła się od wcielenia. We wcielonym Słowie Bóg wszedł na świat już nie jako Stworzyciel, ale jako stworzenie. Bezbronny, tak jak bezbronna jest miłość. Śmiertelny nieśmiertelny. Posłuszeństwo Jezusa było aktem doskonałej miłości wobec Ojca i wobec nas. Nie ma miłości bez uniżenia, ogołocenia. Każda ludzka miłość jest też jakimś rodzajem kenozy, wydania siebie, uniżenia, służby, ofiary. Jezus przybrał postać sługi, dosłownie niewolnika (gr. doulos). Bóg pozbawiony chwały i władzy zstąpił w ciemność ludzkiej niewoli, w śmierć, aby przynieść człowiekowi zbawienie.

3. Druga część hymnu opowiada o zmartwychwstaniu, które jest wywyższeniem. Bóg wynosi Chrystusa do swojej chwały. To nie jest tylko powrót Syna do Ojca. Jezus przyprowadza do Ojca nas. Ludzka natura została w Nim wyniesiona na poziom Boga. Ciało Chrystusa stało się ciałem chwalebnym. W zmartwychwstaniu człowieczeństwo Chrystusa zostało włączone bez reszty w tajemnicę Jego Bóstwa. Jezus jest Panem, Kyriosem, któremu należy się adoracja całego stworzenia. Teologia wschodnia posługuje się terminem „przebóstwienie”. Ludzka natura Chrystusa została przebóstwiona, co pociąga za sobą całą ludzkość i świat. Uniżony i wywyższony Chrystus jest naszą drabiną do nieba.

4. W szaleństwie krzyża i w zdumiewającej tajemnicy zmartwychwstania odsłoniła się miłość Boga. Wschodnia tradycja mówi o „szalonej miłości” (eros manikos) Boga, który może wszystko z wyjątkiem przymuszenia człowieka do miłowania Go. Namiętna miłość Boga woła „pragnę”. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli, pokochali. W tej naszej miłości do Niego jest też jakiś rodzaj szaleństwa. Coś jak skok w przepaść z nadzieją, że się nie rozbijemy, ale polecimy w górę. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.