Zaufać technologii?

Tomasz Rożek

|

GN 13/2023

Kilka dni temu dostałem drogą elektroniczną zdjęcie zrobione podczas protestów nauczycieli matematyki. Nie chodziło im o płace czy nauczycielskie przywileje. Protestowali przeciwko „wpuszczeniu” do szkół kalkulatorów.

Zaufać technologii?

Zdjęcie zostało zrobione kilkadziesiąt lat temu w USA, ale dyskusje o tym, czy uczeń ma prawo posługiwać się kalkulatorem, odbywały się także w moich czasach szkolnych. Pamiętam, że wiele lat później debatowano na temat korzystania z wyszukiwarek internetowych czy telefonów komórkowych. Dzisiaj – nie tylko wśród nauczycieli – rozmawia się o coraz bardziej zaawansowanych chatbotach, takich jak ChatGPT. Pisałem o nim w GN tydzień temu. Potrafi pełnymi zdaniami odpowiadać na zadane mu pytanie. Potrafi streszczać lektury, znajdować informacje, tworzyć prezentacje i plany wykładów. Potrafi – w pewnym sensie – więcej niż niejeden człowiek. Tak jak kalkulator potrafi znacznie lepiej liczyć niż człowiek. Czy to coś złego, że korzystamy ze zdobyczy technologii? Czy możemy jej zaufać? Na tak zadane pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Przecież już ufamy, i to większość z nas ufa bezgranicznie. Weryfikujemy z papierową mapą wskazania GPS-u? Rezygnujemy z podróży lotniczej, gdy dowiadujemy się, że przez większość lotu to nie pilot będzie trzymał stery, tylko automat? Czy martwi nas to, że bezpieczeństwo podróżujących pociągami jest zapewnione dzięki bardzo zaawansowanym technologiom?

Zapewniają nam bezpieczeństwo, obniżają cenę, oszczędzają czas… ale czy nie pozbawiają okazji do myślenia? I tutaj chyba dochodzimy do sedna problemu. Bez kalkulatora czy komputera nie da się dziś wybudować mostu czy wieżowca. Ale czy to znaczy, że kalkulator powinien być na wszystkich lekcjach matematyki? Bez GPS-u podróże lotnicze czy morskie byłyby dzisiaj niemożliwe, ale czy to znaczy, że dziecko nie musi umieć posługiwać się zwykłą mapą? Programy do automatycznego tłumaczenia tekstów są coraz lepsze, ale czy to znaczy, że nie warto uczyć się języków obcych? W internecie można znaleźć każdy fakt historyczny, ale czy to znaczy, że nie warto uczyć się historii?

Zapamiętywanie dat, numerów, kolorów czy tekstów rozwija nasz mózg. Podobnie jak ćwiczenie orientacji w przestrzeni czy czytanie książek i wyobrażanie sobie opisanych w nich sytuacji. Liczenie w pamięci, przypominanie sobie historii, spotykanie ludzi i rozmowy – to wszystko jest nam bardzo potrzebne. Ufam technologii, ale mam świadomość, że jest ona tylko narzędziem, z którego muszę rozumnie korzystać. Inaczej coś, co ma mnie wspierać i mi pomagać, zacznie dominować, pozbawiając mnie tego, co jest częścią mnie. Wyobraźni, pamięci i kojarzenia.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.