Niesmak pozostał

Piotr Legutko

|

GN 12/2023

O fatalnych skutkach książki Agory i reportażu TVN na temat domniemanych win kardynała Wojtyły napisano już wiele i wyczerpująco – także w poprzednim numerze „Gościa”.

Niesmak pozostał

Trudno jednak temat uznać za zamknięty. O ewidentnie złej woli większości (niestety) mediów w tej sprawie świadczy kompletne ignorowanie zastrzeżeń wysuniętych wobec publikacji i filmu, mimo iż pojawiały się one w dziesiątkach źródeł. Konferencja prasowa KEP, debata historyków i publicystów w siedzibie PAP, liczne wywiady (jak choćby ten Andrzeja Grajewskiego z Markiem Lasotą) i druzgocące analizy dotyczące rzetelności zarzutów powinny zadziałać, zweryfikować czy choćby złagodzić ton ataków na arcybiskupa krakowskiego. Jakoś nie zadziałały. Fakt, że w bańce medialnej, w której narodziła się narracja o „zamiataniu pod dywan”, „tuszowaniu” czy wręcz „kryciu księży pedofilów”, argumenty przeciwne nie wybrzmiały, jest tylko potwierdzeniem tezy, że nie o prawdę tu chodzi.

Poza wspomnianą bańką w szerszej debacie publicznej pojawiło się także inne niepokojące zjawisko: budowanie symetrii między tymi, którzy Jana Pawła II atakują, i tymi, którzy go bronią. To zjawisko ma bowiem u podstaw założenie, że oto mamy na stole poważne zarzuty wobec głowy Kościoła. Może i nie do końca sprawdzone, ale dotyczące konkretnych faktów, osób, dat. Jedni na ich podstawie domagają się usunięcia pomników i zmiany nazw ulic, drudzy zatykają uszy, zamykają oczy i wywieszają w oknach portrety papieża. Jest to grube i krzywdzące uproszczenie. Albowiem to właśnie histeria wokół „bestii z Wadowic” motywowana jest głuchotą i ślepotą na argumenty, którymi obrońcy Jana Pawła II się posługują. To nie jest proste zderzenie skrajnych emocji. One oczywiście eksplodowały, ale warto dostrzec wektor, ku czemu są skierowane. To prawda, żyjemy w czasach wielkiej przesady, ale jakoś nie przekonują mnie argumenty, że ze słuchania na nowo wszystkich papieskich homilii będzie tyle samo szkody, co z przyprawiania świętemu rogów.

I jeszcze jeden problem, tylko z pozoru warsztatowy. Nawet w publikacjach przywołujących zastrzeżenia wobec źródeł, na których opierali się panowie Overbeek i Gutowski, autorzy nie potrafili – jakże często – oprzeć się pokusie obszernego ich cytowania. Rodzi się pytanie: w imię czego zmusza się nas do czytania obleśnych fantazji nieszczęsnego ks. Boczka? Bo mamy sobie o nich wyrobić własne zdanie? W mediach społecznościowych popularny jest zwrot: „tego się nie da odzobaczyć”. Niestety, obrzydliwe pomówienia wobec kardynała Sapiehy w ten sposób osiągają założony cel. Po lekturze wielu czytelników pomyśli: „może i nie molestował… ale niesmak pozostał”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.