5 powodów, dla których warto wyjść na spacer do lasu

Wojciech Teister

|

GN 12/2023

publikacja 23.03.2023 00:00

Pierwsze dni wiosennej pogody kuszą wyjściem na dłuższy spacer. I dobrze, bo ruch to zdrowie. A ruch w lesie to zdrowie potwierdzone badaniami.

5 powodów, dla których warto wyjść na spacer do lasu henryk przondziono /foto gość

Żyjemy w specyficznym klimacie, w którym znaczą część roku spędzamy we wnętrzach budynków. Nic dziwnego: od października do marca dni pogody sprzyjającej spacerom jest jak na lekarstwo, w dodatku przez większość tego okresu nawet w słoneczne dni w powietrzu króluje smog. Kiedy więc tylko za oknem pojawiają się pierwsze oznaki wiosny, większość z nas ma ochotę wyjść na dłuższy spacer. I dobrze, bo ruch to zdrowie. Ale aby zdrowotne efekty spaceru były jeszcze większe, warto wybrać się do lasu. Dlaczego?

Japończycy wracają do lasu

Kraj Kwitnącej Wiśni to niesamowita symbioza nowoczesności i tradycji. Kojarzy się z jednej strony z nowoczesną technologią i kultem pracy, z drugiej z samurajami, oryginalną kuchnią i pełnymi spokoju i piękna japońskimi ogrodami. W państwie o powierzchni nieco większej niż Polska, w zdecydowanej jednak większości górzystym, żyje prawie 130 mln mieszkańców. Większość z nich w gęsto zaludnionych miastach, pracując do późnych godzin wieczornych. Poszukując powrotu do równowagi, Japończycy już na początku lat 80. XX wieku zainteresowali się możliwościami wykorzystania lasu nie tyle jako źródła pozyskiwania surowca, ile przestrzeni terapeutycznej. I tak w 1982 r. w lesie Akasawa, w połowie drogi między Tokio a Nagoją, powstał pierwszy Shinrin-yoku – ośrodek terapii leśnej.

Już pierwsze eksperymenty były obiecujące: z obserwacji wynikało, że dla żyjącego w codziennej gonitwie człowieka spacery leśne mają niebagatelne skutki prozdrowotne: obniżają ciśnienie krwi, uspokajają puls, znacznie (bo prawie o 13 proc.) obniżają poziom odpowiedzialnego za stres hormonu – kortyzolu.

Japończycy prowadzili kolejne badania i otwierali kolejne ośrodki terapii leśnej (dziś funkcjonują aż 62!), a w ślad za nimi zdrowotnym aspektem przebywania w lesie zainteresowali się Koreańczycy z Południa, Tajwańczycy, a także – na zachodzie – Finowie czy Luksemburczycy. Z czasem w Japonii i Finlandii powstały nawet programy zdrowia publicznego wykorzystujące las jako środowisko terapeutyczne i profilaktyczne.

W jaki więc sposób zwykły spacer pośród drzew może pomóc naszemu zdrowiu?

Aromaterapia pełną piersią

Kojarzysz ten niezwykły zapach lasu tuż po deszczu, gdy ściółka paruje i jedyna w swoim rodzaju woń unosi się w powietrzu? Zdrowy, dziki las jest pełen olejków eterycznych i innych zapachów, które działają na nasz organizm jak balsam. Koją nerwy, wyrównują puls, obniżają napięcie i poziom stresu. Działają relaksująco i uspokajająco.

Obecne w glebie bakterie Mycobacterium vaccae stymulują proces uwalniania serotoniny, poprawiającej stan osób z chorobą Leśniowskiego-Crohna, obniżonym nastrojem czy reumatoidalnym zapaleniem stawów. Wdychamy je w leśnym powietrzu, najobficiej po opadach deszczu.

Serce bijące w naturalnym rytmie

Regularne przebywanie w lesie ma też pozytywny wpływ na stan naszego serca i nerwów. Badania w tym zakresie prowadził dr Qing Li, profesor nadzwyczajny Nippon Medical School w Tokio. Już dwugodzinny spacer wpływał na normalizację rytmu serca, ciśnienia (u osób z nadciśnieniem spacer wpływał na obniżenie ciśnienia, u tych z niskim ciśnieniem – podwyższał je), w długiej perspektywie regularne korzystanie z leśnych spacerów obniżało ryzyko zawału serca. Co ciekawe, już po 30-minutowym spacerze można było zauważyć spadek poziomu cukru we krwi (oczywiście pod warunkiem, że spacerowi nie towarzyszyło zajadanie się słodyczami). Leśne wycieczki są więc świetnym uzupełnieniem terapii czy profilaktyki chorób wieńcowych i cukrzycy typu II.

Naturalna odporność, szybszy powrót do zdrowia

Doktor Qing Li badał też związek leśnych spacerów z aktywnością komórek NK. Komórki te odpowiedzialne są za naszą odporność. Ten rodzaj białych krwinek atakuje i likwiduje niepożądane w organizmie człowieka komórki nowotworowe czy zakażone wirusami. Stąd właśnie ich nazwa – NK, z anielskiego natural killers (naturalni zabójcy – wrogich komórek). Z przeprowadzonych przez japońskiego naukowca obserwacji wynika, że już jeden dwugodzinny spokojny spacer podnosił aktywność komórek NK nawet o 50 proc., a zwiększona aktywność utrzymywała się jeszcze po 30 dniach.

Innym „składnikiem” lasu, który korzystnie wpływa na nasz układ immunologiczny, są tzw. fitoncydy, czyli naturalne substancje bakterio- i grzybobójcze występujące w drzewach. Wśród fitoncydów najcenniejsze są wydające intensywny zapach terpeny – to im zawdzięczamy między innymi intensywny, żywiczny zapach sosny.

Jak korzystać ze zdrowotnego bogactwa lasu?

Korzyści płynące z bliskiego kontaktu z naturą są coraz szerzej badane i coraz chętniej zalecane przez lekarzy jako terapia uzupełniająca lub profilaktyka wielu chorób. Japończycy tworzą specjalne ośrodki wyposażone w ścieżki, ławki, centra terapeutyczne, które obsługiwane są przez przewodników – terapeutów. Zdrowotne szlaki tworzą Finowie i Amerykanie. A nie trzeba przecież wyjeżdżać za granicę, by cieszyć się dobroczynną bliskością przyrody – większość z nas ma las na wyciągnięcie ręki. Aby zmaksymalizować prozdrowotny wpływ wyprawy do lasu, wystarczy jedynie pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze trzeba dać sobie na to czas. Terapeutyczny spacer powinien trwać nie krócej niż dwie godziny. Naszpikowane codziennymi bodźcami ciało potrzebuje paru chwil, by się odciąć od natłoku codzienności. Nie należy się spieszyć, warto robić sobie przerwy, wyłączyć dzwonki w telefonie, nie słuchać w tym czasie muzyki czy podcastów. Warto wybierać maksymalnie zróżnicowane i bogate pod względem roślinności obszary – im gęściej i bardziej zielono będzie wokół nas, tym intensywniejszą dawkę leśnego powietrza dostaną nasze płuca. Po prostu pozwólmy sobie na kilka chwil bliskości z przyrodą.

Las wspomaga, ale nie zastępuje lekarza

Las służy naszemu zdrowiu. W ogóle bliskość natury działa na nas dobrze. Większość chorób, z którymi dziś nie dajemy sobie rady, to tzw. choroby cywilizacyjne, czyli te, powstałe jako skutek rozwoju cywilizacji i zmiany naturalnego rytmu życia, do którego ludzki organizm był od tysięcy lat przyzwyczajony. Owszem, żyjemy dłużej dzięki rozwojowi medycyny, ale mamy też nowe choroby, wywołane warunkami życia, jakich dotąd nie znaliśmy, jak choćby szaleńcze tempo codzienności. Przywracanie dawnego rytmu, w tym dawanie sobie czasu na kontakt z przyrodą, to nic innego jak wracanie do źródeł świata, w jakim zostaliśmy stworzeni. W końcu nawet metaforyczny biblijny obraz raju przestawia ogród, który utraciliśmy.

Jednocześnie trzeba tylko pamiętać o jednym: zdrowym rozsądku. Spacer w lesie, bliskość natury są świetnymi środkami profilaktycznymi, wzmacniającymi organizm i poprawiającymi niektóre parametry zdrowotne. Są przy tym środkami praktycznie darmowymi. Ale nie stoją w sprzeczności z równoczesnymi regularnymi badaniami kontrolnymi i nie zastąpią klasycznej medycyny, jeśli już zachorujemy.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.