Rzymskie ślady miłosierdzia. Te powiązania Rzymu i Polski trwają od kilkuset lat

ks. Arkadiusz Nocoń

|

GN 11/2023

publikacja 16.03.2023 00:00

Miłosierdzie Boże łączy niewidzialną linią Rzym z Polską. To znad Tybru przez stulecia docierały do nas inspiracje, które w XX wieku zaczęły powracać za sprawą św. Faustyny i św. Jana Pawła II. Tak historia zatoczyła koło.

Rzymskie ślady miłosierdzia. Te powiązania Rzymu i Polski trwają od kilkuset lat Kościół pw. Ducha Świętego w Rzymie. Tu w XII wieku powstał pierwszy w Europie szpital, a przy nim pierwsze na świecie okno życia. istockphoto

W przewodnikach turystycznych możemy znaleźć bardzo wiele informacji o rzymskich polonikach i polityczno-kulturalnych związkach naszego kraju ze stolicą Włoch. Popularnym opracowaniom umykają jednak niezwykle istotne i głębokie, mające kilkusetletnią tradycję wzajemne relacje Rzymu i Polski oparte na Bożym miłosierdziu.

Pierwsze okno życia

19 marca obchodzić będziemy kolejną rocznicę powołania do istnienia w Polsce okien życia. Pierwsze z nich otwarto 19 marca 2006 roku w Krakowie, przy klasztorze sióstr nazaretanek (ul. Przybyszewskiego). Ta szlachetna inicjatywa, która matkom rezygnującym z jakiegoś bolesnego powodu z własnego dziecka umożliwia jego bezpieczne przekazanie do adopcji, realizowana jest dzisiaj przez ponad 60 okien życia na terenie całej Polski. Od 2006 roku pozostawiono w nich ponad 160 dzieci.

Mało kto jednak wie, że pierwowzór tego miejsca, będącego polskim fenomenem XXI wieku, znajduje się w Rzymie, w dawnym szpitalu Ducha Świętego, tuż przy Watykanie. To właśnie tam papież Innocenty III (zm. 1216), dowiedziawszy się o noworodkach wrzucanych przez zrozpaczone matki do Tybru, polecił uruchomić pierwsze w świecie okno życia, mające w tym przypadku formę obrotowego bębna. Każda matka, która nie chciała czy nie mogła zatrzymać swego dziecka, wkładała je anonimowo do wspomnianego drewnianego bębna i obracając nim, przekazywała dziecko na drugą stronę muru, pod opiekę szpitala.

Pierwszy prawdziwy szpital

Podążając w stronę Watykanu, warto odszukać to rzymskie okno życia, dzięki któremu uratowano wiele ludzkich istnień. Warto też zwrócić uwagę na sam szpital, nie tylko dlatego, że jest to najstarsza tego typu placówka w Europie, bogata w dzieła sztuki (posiada m.in. jedyną rzymską pracę słynnego architekta Andrei Palladia), lecz także ze względu na jej związki z Polską. Mówiąc o szpitalu, mamy na myśli również sąsiadujący z nim kościół Ducha Świętego – w średniowieczu jedna instytucja nie mogła bowiem istnieć bez drugiej, dając w ten sposób wyraz integralnej wizji człowieka w Kościele, troszczącego się i o ciało, i o duszę. Historia tego niezwykłego miejsca sięga VIII wieku, gdy dla anglosaskich pielgrzymów do Wiecznego Miasta zbudowano tutaj hospicjum, tzw. Schola Saxonum. Podupadłe w XI wieku, zostało z polecenia papieża Innocentego III w 1198 roku gruntownie przebudowane i przekształcone w pierwszy europejski szpital w kształcie, w jakim dzisiaj rozumiemy funkcjonowanie takiej placówki. Stał się on wzorem dla kolejnych takich instytucji w Europie.

W budynku szpitala mieściło się około trzystu pacjentów. Poza zabiegami medycznymi (niektóre z nich były wówczas nowatorskie) placówka świadczyła również dzieła miłosierdzia (ubranie, jedzenie, usługi ambulatoryjne) dla ponad tysiąca potrzebujących (ówczesny Rzym liczył 35 tys. mieszkańców). W roku 1204 papież Innocenty III przekazał oficjalnie to miejsce i kościół pod opiekę Zakonu Ducha Świętego de Saxia i od tamtego czasu oba te budynki noszą imię Ducha Świętego.

Największy rozwój zakonu przypadł na wiek XIII. Duchacy, jak popularnie nazywa się członków tego zakonu, prowadzili wówczas w Europie prawie 300 szpitali! Przy każdym z nich przed główną bramą znajdowało się specjalnie wyznaczone miejsce, gdzie matki mogły pozostawić niechciane dziecko. Warto dodać, że zabronione było nie tylko dowiadywanie się nazwiska matki, lecz także śledzenie ją wzrokiem. Ideę okna życia ze swego rzymskiego szpitala duchacy ponieśli więc szeroko w świat.

Dzisiaj w dawnym szpitalu znajduje się centrum kongresowe. Na przestrzeni wieków miejsce to zapisało się jednak złotymi zgłoskami zarówno w historii miasta, jak i całej Europy. Leczono w nim przybywających do Rzymu pielgrzymów. Dość powiedzieć, że nawet Marcin Luter, krytykujący chętnie wszystko, co rzymskie i papieskie, wypowiadał się o szpitalu Ducha Świętego z najwyższym uznaniem.

Z ziemi włoskiej do Polski

Do kraju nad Wisłą Zakon Ducha Świętego de Saxia sprowadzony został przez krakowskiego biskupa Iwona Odrowąża, który w czasie swoich pobytów w Wiecznym Mieście miał okazję zapoznać się z dziełem duchaków przy Watykanie i zapragnął mieć podobne w Polsce. W roku 1220 w Prądniku na przedmieściu Krakowa wybudował więc szpital i przytułek, który oddał właśnie pod opiekę duchaków. Pozostałością tamtego wydarzenia jest mało znany i niestety coraz mniej widoczny fresk w zakrystii kościoła Ducha Świętego w Rzymie. Jego autorem, podobnie jak pozostałych malowideł w zakrystii, powstałych z okazji Roku Świętego 1650, jest włoski artysta Guidobaldo Abbatini (1600–1656).

Fresk z interesującym nas polonikum nawiązuje do historii Zakonu Ducha Świętego de Saxia, o czym informuje umieszczony nad nim łaciński napis, który tłumaczymy następująco: „Karol II, król Obojga Sycylii, Iwo, biskup Krakowa w Polsce, w roku 1222, następnie i inni królowie i książęta zakładają szpitale Zakonu Ducha Świętego”. Intrygujące w tym zdaniu jest imienne wyszczególnienie osoby krakowskiego biskupa na tle anonimowych królów i książąt Europy. Trudno dzisiaj powiedzieć, jakie intencje kierowały artystą, czy raczej zleceniodawcą fresku i intrygującego napisu. Jedno wszak jest pewne – że jeszcze w XVII wieku biskup krakowski Iwo Odrowąż był osobą znaną i znaczącą w zakonie duchaków.

Był on nie tylko wybitnym biskupem i mężem stanu, lecz także jednym z najznamienitszych przedstawicieli trzynastowiecznej elity intelektualnej. Zasłynął jako posiadacz najstarszej prywatnej biblioteki w Polsce. Liczba jej woluminów – 41 – nie robi dzisiaj wrażenia, warto jednak pamiętać, że jedna taka księga kosztowała wówczas tyle co folwark! Biskup Iwo to również fundator dwóch wspaniałych krakowskich kościołów: Mariackiego i Trójcy Świętej. Jego zasługą było również sprowadzenie do Polski dwóch zasłużonych dla naszej historii zakonów, wspomnianych już duchaków i dominikanów, którym przewodził krewniak biskupa Iwona, Jacek Odrowąż. Lista zasług biskupa jest oczywiście o wiele większa, wróćmy jednak jeszcze na chwilę do rzymskiego kościoła Ducha Świętego.

Z ziemi polskiej do Włoch

1 stycznia 1994 roku z woli papieża Jana Pawła II powstało bowiem tutaj Centrum Duchowości Bożego Miłosierdzia, którego celem jest promowanie orędzia Bożego Miłosierdzia przekazanego przez Jezusa światu za pośrednictwem siostry Faustyny. Od tamtej chwili ten zamknięty dotąd dla wiernych kościół stał się żywym centrum duszpasterskim na mapie Rzymu, silnie związanym również z Polską. Od 1994 roku posługują tutaj bowiem polskie siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia (tego samego, do którego należała siostra Faustyna), sprawowane są tu Msze św. w języku polskim, nawiedzają kościół nasi liczni rodacy. Najważniejszym z nich był oczywiście papież Jan Paweł II, który 23 kwietnia 1995 roku, w Niedzielę Bożego Miłosierdzia, sprawował w tym miejscu Mszę św. i poświęcił czczony w kościele obraz Jezusa Miłosiernego. Ten sam papież przekazał również świątyni relikwiarz kanonizacyjny św. Faustyny.

Koło historii

Czyż nie jest przedziwnym zrządzeniem Bożej Opatrzności, że jeden biskup krakowski, Iwo, sprowadza z kościoła Ducha Świętego zakon do Polski, a drugi biskup krakowski, Karol, sprowadza po wiekach do tego samego kościoła zakon z Polski? Koło historii, wprawione w ruch przez Boże miłosierdzie, zamyka się w ten sposób niczym bęben najstarszego okna życia w rzymskim szpitalu… •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.