Plan pokojowy według Chin. Nie ma wątpliwości po czyjej stronie stoi Pekin

Maciej Legutko

|

GN 10/2023

publikacja 09.03.2023 00:00

W pierwszą rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę Chiny ogłosiły plan pokojowy. Dokładne zapoznanie się z nim nie pozostawia wątpliwości, po czyjej stronie stoi Pekin.

Wang Yi podczas podróży po Europie najlepiej dogadywał się z Siergiejem Ławrowem. Wang Yi podczas podróży po Europie najlepiej dogadywał się z Siergiejem Ławrowem.
Russian Foreign Ministry press service /AFP photo/ east news

Rocznica wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej stała pod znakiem wzmożonej aktywności dyplomatycznej Chin. W Europie pojawił się Wang Yi, odpowiadający w politbiurze za politykę zagraniczną. Wizyta przebiegała pod hasłem promowania pokoju, a jej zwieńczeniem było opublikowanie 24 lutego dwunastopunktowego planu pokojowego. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to pozytywny sygnał – wszak żaden kraj nie ma takiej możliwości nacisku na Rosję jak Chiny. Jednakże bliższe przyjrzenie się wizycie Wanga Yi w Europie oraz głębsza analiza treści planu pokojowego jednoznacznie wskazują, że miałby to być pokój na rosyjskich warunkach. Chińskie działania stanowią raczej próbę rozbicia jedności Zachodu, a być może również są przykrywką dla zacieśnienia współpracy z Rosją.

Kontrowersyjny plan pokojowy

Z lektury chińskiego dokumentu jasno wynika, że Państwo Środka w pełni przyjmuje rosyjską narrację w sprawie sytuacji na Ukrainie. Wojna została nazwana „kryzysem”, a Rosja nigdzie nie jest określana mianem agresora. Pierwszy punkt nosi tytuł: „Respektowanie suwerenności wszystkich krajów” i jest to wezwanie do zaprzestania agresji, ale nie wiadomo czyjej, nie wspomina się też o wycofaniu się Rosji do granic sprzed 24 lutego.

Punkt drugi jeszcze wyraźniej odzwierciedla rosyjski punkt widzenia. Zatytułowano go „Porzucenie zimnowojennej mentalności”, a w rozwinięciu napisano: „Bezpieczeństwo jednego kraju nie może być realizowane kosztem innych, nie da się osiągnąć bezpieczeństwa w regionie poprzez wzmacnianie i rozszerzanie bloków wojskowych. Uzasadnione interesy i obawy innych krajów powinny zostać wzięte pod uwagę i rozwiązane”. To nawiązanie do stanowiska Władimira Putina, który o wojnę obwinia dążące do ekspansji NATO i argumentuje, że zignorowano jego żądania wycofania się sił Sojuszu za granicę Odry. O prorosyjskim charakterze tego planu świadczy też punkt dziesiąty, w którym Chiny wyrażają sprzeciw wobec „jednostronnych i nieautoryzowanych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ” sankcji.

Pozostałe dziewięć punktów planu nie budzi większych kontrowersji, noszą one tytuły: „Wstrzymanie działań wojennych”, „Wznowienie rozmów pokojowych”, „Rozwiązanie kryzysu humanitarnego”, „Ochrona cywilów i jeńców wojennych”, „Zapewnienie bezpieczeństwa elektrowni atomowych”, „Redukcja ryzyka strategicznego”, „Ułatwienia w eksporcie zboża”, „Utrzymywanie stabilnych łańcuchów dostaw” oraz „Promowanie powojennej odbudowy”.

Gdyby szukać jakiejkolwiek pozytywnej roli, którą Chiny dotychczas odegrały w tym konflikcie, to jest to wspomniana w planie pokojowym „redukcja ryzyka strategicznego”, czyli sprzeciw wobec rosyjskich gróźb użycia broni atomowej. Przyznał to także sekretarz stanu USA Antony Blinken. W wywiadzie z 24 lutego dla „The Atlantic” mówił, że gdyby nie stanowisko Chin oraz Indii, to Władimir Putin być może użyłby w Ukrainie broni atomowej.

Spóźniona wizyta

Przed podróżą Wanga Yi do Europy wiele mówiło się, że będzie to kolejna odsłona dyplomatycznej kampanii akcentującej pozytywne oblicze Chin. Ostatnie lata stały pod znakiem agresywnej, antyzachodniej i izolacjonistycznej polityki Xi Jinpinga. Pod koniec 2022 roku, wraz ze zniesieniem obostrzeń antycovidowych i skoncentrowaniem się na przezwyciężeniu spowolnienia gospodarczego, Pekin zmienił retorykę. W styczniu 2023 roku na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos gościł chiński wicepremier Liu He i zachęcał do rozwijania współpracy gospodarczej oraz zapewniał, że dla inwestorów zostaną „szerzej otwarte drzwi”.

Wang Yi w Europie spotkał się z przywódcami Francji, Niemiec, Włoch, Węgier oraz Rosji. Głównym celem wizyty chińskiego dyplomaty miało być „przesłanie pokoju” – przekonanie najważniejszych europejskich przywódców do negocjacji Rosji z Ukrainą.

Z perspektywy czasu wizytę należy określić mianem fiaska. Zadecydował o tym czynnik, na który od lat zwracają analitycy: zamykanie się Chin na świat sprawia, że spada tam zainteresowanie europejską polityką i świadomość panujących na naszym kontynencie nastrojów. Wezwanie do negocjacji okazało się spóźnione co najmniej o kilka miesięcy. Być może apel ten byłby skuteczny jesienią zeszłego roku, gdy Europa obawiała się zimowego kryzysu energetycznego. Nietrafiona okazała się też podejmowana przez chińskiego dyplomatę próba wbicia klina między Europę a Stany Zjednoczone. Wystąpienie Wanga Yi na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium zaczęło się od wezwania do pokoju, ale potem przeszło w antyamerykańską tyradę. Wang nazwał politykę USA „histeryczną” i zaatakował: „Nie chcą, by rozmowy pokojowe doszły do skutku […], nie obchodzi ich życie Ukraińców ani szkody, które ponosi Europa”.

Program wizyty nie pozostawiał też wątpliwości, po czyjej stronie są Chiny. Po spotkaniach z przywódcami Francji, Niemiec i Włoch Wang udał się do Budapesztu. Miał to być znak doceniający pokojowe wysiłki Węgier. Jednakże na Zachodzie stanowisko Węgier jest oceniane negatywnie – rzekomo pokojowe podejście nie przerodziło się w żadną konkretną inicjatywę z wyjątkiem konsekwentnego utrudniania przez Budapeszt wprowadzania kolejnych pakietów unijnych sankcji.

Ostatnim punktem podróży chińskiej delegacji była Rosja. Oznaczało to, że plan pokojowy promowany przez Chiny nie został przedyskutowany z Ukraińcami (nie licząc krótkiej rozmowy z szefem ukraińskiej dyplomacji w kuluarach konferencji w Monachium). Program wizyty w Moskwie był też najbardziej rozbudowany z całego europejskiego tournée. Wang Yi spotkał się z Nikołajem Patruszewem, Siergiejem Ławrowem i Władimirem Putinem. Z całą mocą powróciła retoryka o „sprzeciwie wobec zimnowojennej mentalności” i o konfrontacyjnej polityce USA. Na spotkaniu z Putinem, który przyjął go wyjątkowo otwarcie jak na swoje standardy (z uściskami, przy niewielkich rozmiarów stole), mówiono o dalszym pogłębianiu współpracy: Putin stwierdził, że wzajemne relacje „osiągnęły nowy poziom” i „rozwijają się zgodnie z planem”.

Sceptyczny Zachód

Ogłoszony już po zakończeniu podróży Wanga Yi chiński plan pokojowy został sceptycznie przyjęty na Zachodzie. Amerykański prezydent Joe Biden stwierdził: „Nie widzę w tym planie nic, co mogłoby być korzystne dla kogokolwiek poza Rosją”, a Anthony Blinken dodał: „Gdyby Chiny poważnie traktowały punkt pierwszy tego planu [o poszanowaniu integralności terytorialnej – M.L.], to wojna mogłaby się skończyć jutro”. Sekretarz Generalny NATO i szefowa Komisji Europejskiej stwierdzili z kolei, że Chiny nie są wiarygodnym mediatorem w wojnie ze względu na brak potępienia rosyjskiej agresji i ścisły sojusz z Moskwą.

Bardziej wyważone stanowisko zajęła Ukraina. Prezydent Zełeński nazwał dokument „ważnym sygnałem” – z pewnością nie chce zamykać furtek do kontaktów dyplomatycznych z Chinami – i wspominał o gotowości do spotkania z Xi Jinpingiem. Z drugiej strony zauważył, że plan nie zawiera wezwania rosyjskich wojsk do wycofania się, co jest warunkiem wstępnym jakichkolwiek rozmów. Zełeński wyraził też nadzieję, że Państwo Środka nie włączy się w zbrojne wspieranie Rosji, co przekreśliłoby ukraińskie zainteresowanie chińskimi mediacjami.

Najbardziej pozytywnie do dokumentu odniosła się oczywiście Rosja, choć rzecznik Putina Dmitrij Pieskow dodał, że ewentualne rozmowy pokojowe musiałyby uwzględniać „nową rzeczywistość terytorialną”. Przychylnie odnoszą się też do planu państwa Afryki i Ameryki Łacińskiej, chińskie działania pochwalił m.in. prezydent Brazylii Lula da Silva.

Przykrywka dla wsparcia Rosji?

Wiarygodność chińskiej propozycji pokojowej obniżają doniesienia amerykańskiego wywiadu. Zdaniem USA Pekin jest „na granicy podjęcia decyzji” o militarnym wsparciu Putina. Rosyjskie media informują o przygotowywanych dostawach dronów, haubic i artylerii. Nawet jeżeli do tego nie dojdzie, to Państwo Środka będzie starało się udzielić tego wsparcia przez pośredników. W tym kontekście najczęściej wymieniana jest Korea Północna (zdaniem USA od grudnia 2022 roku sprzedaje broń Grupie Wagnera) oraz Białoruś. Potwierdzeniem tych obaw była wizyta Aleksandra Łukaszenki w Pekinie na przełomie lutego i marca. Podpisano wówczas kilkanaście umów dotyczących współpracy technologicznej. Biorąc pod uwagę ograniczoną suwerenność Białorusi, porozumienia będą służyć wspieraniu rosyjskiej machiny wojennej.

Wszystko wskazuje więc na to, że chiński plan pokojowy nie stanowi dla Pekinu rzeczywistej próby powstrzymania wojny. To dyplomatyczna odpowiedź na zacieśniającą się współpracę USA z Europą, próba zbudowania wpływów w „partii pokoju” w Europie oraz przykrywka do zwiększenia chińskiego zaangażowania w wojnę po stronie Rosji.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.