Mówili na niego „mały Wojtek”, bo „duży” był… niedźwiedziem. Wojciech Narębski – uśmiechnięty bohater, uczestnik bitwy pod Monte Casino

Agata Puścikowska

|

GN 10/2023

publikacja 09.03.2023 00:00

Mówili na niego „mały Wojtek”. Duży Wojtek był… niedźwiedziem.

Wojciech Narębski (1925–2023). Wojciech Narębski (1925–2023).
Grzegorz Kozakiewicz /foto gość

Profesor Wojciech Narębski, żołnierz 2 Korpusu Polskiego, uczestnik bitew o Monte Cassino, Ankonę i Bolonię zmarł 27 stycznia 2023 r. w Krakowie. Ci, którzy znali profesora prywatnie, mówią jednym głosem: był dobrym człowiekiem.

Młodość

Wojciech Narębski urodził się w 1925 r. we Włocławku. Jako małe dziecko wraz z rodzicami wyjechał do Wilna. Jego ojciec, Stefan, objął tam funkcję architekta miejskiego i wykładowcy uniwersytetu. Po latach Narębski tak wspominał dzieciństwo: „Bardzo wiele zawdzięczam swemu domowi. Wyrosłem w Wilnie, które było miastem bardzo patriotycznym. Dzięki rodzinie zachowałem się tak, jak należy, jak powinien zachować się Polak, w czasie kiedy ojczyzna straci niepodległość”.

Po wybuchu wojny jesienią 1939 r. czternastoletni Wojciech wszedł do konspiracji antysowieckiej. Dwa lata później został aresztowany przez NKWD za działalność w Związku Wolnych Polaków i kolportowanie patriotycznej prasy. Był więziony w mieście Gorki (dziś Niżny Nowogród). Jego ojciec miał mówić o synu, że w ten sposób został „stypendystą Stalina”. Z więzienia chłopak został zwolniony w wyniku amnestii, po układzie Sikorski–Majski. Postanowił dotrzeć do formującej się armii gen. Andersa. Wędrówka była żmudna, trwała trzy miesiące. Ciężko wówczas zachorował. Wielu podobnych jemu polskich żołnierzy było tak wycieńczonych trudami łagrów, że zmarło jeszcze na terenie Związku Sowieckiego. Narębski przetrwał. Przedostał się do Persji, a potem do Palestyny, gdzie dostał przydział do 3 Dywizji Strzelców Karpackich, do szkoły podoficerskiej. Jednak w tym czasie znów zachorował na zapalenie opłucnej. Był skrajnie wycieńczony, ważył nieco ponad 40 kilogramów. Nie mógł walczyć. Z kategorią C trafił do kompanii transportowej, do 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, gdzie służył jako kapral podchorąży. Został kierowcą ciężarówki.

Wojtków dwóch

W tej samej kompanii od 1942 roku „służył” również niedźwiedź syberyjski Wojtek, który przybył z polskimi żołnierzami do Włoch aż z Teheranu. Zbieżność imion spowodowała, że na młodego i mizernego Narębskiego zaczęto mówić „mały Wojtek”, a na niedźwiedzia – „duży Wojtek”. W jednym z wywiadów Narębski wspominał kudłatego towarzysza: „Był naszym przyjacielem i uważał chyba, że jest człowiekiem. Miał bardzo przyjazne usposobienie, lubił gasić pragnienie piwem i połykał zapalone papierosy (…). Pomagał ładować nam skrzynie z amunicją, które ważyły około 120 kilogramów (…) – ale nie nosił pocisków do stanowisk ogniowych. Nikt go nie wysyłał na front ani nie wykorzystywał do ciężkiej i niebezpiecznej pracy”.

Kapral Narębski dowoził pod Monte Cassino amunicję na stanowiska artyleryjskie, dostarczał też żywność żołnierzom. Dużo ryzykował, gdyż w tym czasie Niemcy prowadzili systematyczny, precyzyjny ostrzał. Po wielu latach od wojny Narębski z dystansem i pokorą tłumaczył, że on nie walczył w bitwie o Monte Cassino, lecz był jej uczestnikiem.

Tuż przed bitwą Narębski zdał małą maturę. A po wojnie, w 1946 roku, gdy przebywał w Wielkiej Brytanii, uzyskał świadectwo dojrzałości.

Kariera naukowa

Narębski w 1947 roku przyjechał do Polski i rozpoczął studia chemiczne w Toruniu. Do Krakowa przeniósł się w 1953 roku. Rozpoczął pracę naukową w zakresie geochemii na Akademii Górniczo-Hutniczej i na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Zajmował się badaniem skał i minerałów. Prowadził m.in. badania na Spitsbergenie. Wiele lat przepracował w Muzeum Ziemi PAN w Krakowie. Doktoryzował się, a stopień doktora habilitowanego uzyskał w 1965 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1973 roku otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1986 roku profesora zwyczajnego nauk o Ziemi. Publikował też teksty historyczne dotyczące armii gen. Andersa.

Profesor Narębski, gdy tylko mógł, spotykał się z młodzieżą, harcerzami, by opowiadać o polskiej historii, zarażać miłością do ojczyzny. O młodych mówił w jednym z wywiadów: „Dzisiaj młodzież jest inna, nie chodzi mi o to, że zła, ale bez bagażu, którym zostało obarczone moje pokolenie. Chcę, aby byli świadomi historii swojego kraju i wierzę w to, że jeśli byłaby potrzeba, zmobilizowaliby się, by walczyć o ojczyznę”.

Jednym z duchowych wychowanków prof. Narębskiego jest Piotr Pogon, triatlonista, mówca motywacyjny, animator sportowy i fundraiser na rzecz osób niepełnosprawnych. Jak mówi, profesor wywarł ogromny wpływ na jego życie. – Byłem zuchem, harcerzem i instruktorem Szczepu Czerwonych Maków im. Bohaterów Monte Cassino w Nowej Hucie. Profesor wraz kolegami – żołnierzami II Korpusu Polskiego gen. Andersa – oraz jego kapelanem ks. Adamem Studzińskim odwiedzali nas co roku. Działo się to 18 maja na apelach upamiętniających rocznicę zdobycia Monte Cassino – opowiada Pogon. – Spotykaliśmy się też na opłatkach i kolędowaniu. Profesor nigdy nie odmawiał spotkań. Ówczesny czas polityczny, lata 80. XX wieku, były bardzo ciężkie. Przyjaźń z „naszym profesorem” dawała nam siłę. Mogliśmy usiąść przy wspólnym stole, pielęgnować wartości, które tak pięknie nam przekazywał. W późniejszym czasie odwiedzałem profesora w jego domu. Był dobry, ciepły, życzliwy.

Profesora Wojciecha Narębskiego dobrze znał też redaktor Sylwester Szefer z TVP Historia. Poznał go na ogniskach harcerskich pod Krakowem. – Był już wtedy energicznym panem po osiemdziesiątce. Harcerze z zapartym tchem słuchali weterana, który „opowiada starodawne dzieje, bohaterski wskrzesza czas” – mówi Szefer. – Jego gawędy były tak wciągające, że pozwalały młodym słuchaczom przenieść się w przeszłość i uczestniczyć w niezwykłych wydarzeniach razem z nastoletnim żołnierzem Wojtkiem. Opowieści zawsze miały pozytywną puentę.

Regularnie przez wiele lat prof. Narębski odwiedzał Monte Cassino. Podczas jego ostatniego wyjazdu, 15 maja 2019 r., w miejscowości Cassino odsłonięto marmurowy pomnik niedźwiedzia z napisem: „Pamięci Wojtka, przyjaciela żołnierzy w Korpusie gen. Wł. Andersa. Ocalić od zapomnienia”. Wówczas profesor odczytał także „Apel do młodych” – ważne memento skierowane od kombatantów do młodzieży.

W 2016 r. otrzymał przyznawany przez IPN tytuł Świadka Historii. Napisał też wstęp do książki Łukasza Wierzbickiego pt. „Dziadek i niedźwiadek. Historia prawdziwa” – o losach niezwykłego miśka.

Z uśmiechem przez życie

„Starałem się iść przez życie z uśmiechem i z piosenką. Tego i wam wszystkim życzę. Wsparciem w chwilach trudnych, szczególnie jako więźniowi, a potem żołnierzowi była mi zaś wiara w Boga. To bardzo ważna rzecz w życiu. Dlatego jestem wierzący do dziś” – wspominał prof. Narębski podczas jednego ze spotkań z młodzieżą.

Sylwester Szefer mówi: – W późniejszych latach odwiedzałem profesora w jego skromnym mieszkaniu w Krakowie. Było ono pełne pamiątek, zwłaszcza z czasów przedwojennych i wojennych. Profesor był człowiekiem bardzo gościnnym, pogodnym, uczynnym. Jego patriotyzm był pozbawiony sztucznego patosu, nie przedstawiał siebie jako bohatera, swoją służbę dla ojczyzny traktował jako podstawowy obowiązek, po prostu – wykonał to, co miał wykonać. Poza tym był pokorny, bezinteresowny, z ogromnym poczuciem humoru.

Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk tak wspomina prof. Narębskiego: – Poznaliśmy się w 2004 roku pod Monte Cassino. Potem, gdy sam organizowałem wyjazdy kombatantów na uroczystości, prof. Narębski z radością i oddaniem w nich uczestniczył. Pamiętam jego nieustający uśmiech na twarzy i ogromną życzliwość względem ludzi. Nawet wówczas gdy był już ciężko chory i słabł, nie ustawał w staraniach, by pamięć o historii II wojny światowej, a przede wszystkim 2 Korpusu, przetrwała. Mam nadzieję, że historycy w sposób jak najbardziej skrupulatny zajmą się opisaniem tej niezwykłej postaci. To jest opowieść i żołnierska, i o wybitnym naukowcu, i o dobrym człowieku. Profesor Narębski zasługuje na świetną biografię.

Piotr Pogon dodaje: – Profesor był niedoścignionym wzorem. Jego fizyczna kruchość i niski wzrost zupełnie nie przystawały do wewnętrznej siły i energii. To, co przeszedł z rąk NKWD, wyniszczenie na Syberii, a potem na szlaku bojowym 2 Korpusu, ukochanie natury i podróżowania było niesamowicie inspirujące dla mnie jako młodego faceta. On dawał nam wiarę, że wszystko jest w naszych rękach. Uczył tolerancji, braku nienawiści, dystansu do siebie, pogody ducha. Bóg, honor i ojczyzna w jego ustach i czynach były czystą i niepodważalną prawdą. Bardzo chciał bym, by pamięć o tym człowieku nie zaginęła.

Pośmiertnie prof. Wojciech Narębski został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a także awansowany do stopnia pułkownika. Jego pogrzeb odbył się 11 lutego 2023 r. w Krakowie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.