Dwa wywiady

Jacek Wojtysiak

Ostatnio w „Gazecie Wyborczej” ukazały się dwa wywiady. Pierwszego udzielił Adam Michnik, drugiego Ekke Overbeek. Obaj są poza instytucjonalnym chrześcijaństwem, przy czym pierwszy uważa się za „przyjaciela Kościoła katolickiego”, a drugi – za kulturowego kalwina („kulturowo człowiek zostaje [wciąż] kalwinem”). Dla pierwszego Jan Paweł II „to najwybitniejszy Polak XX wieku”, a dla drugiego: to ktoś, kto „w niektórych sprawach stał po złej stronie historii.”

Dwa wywiady

Aż dziw bierze, że oba wywiady ukazały się w tej samej gazecie. Może to świadczyć albo o niemocy albo o obłudzie jej redaktora naczelnego. Ktoś powie: świadczy to o jego otwartości intelektualnej, która otwiera łamy dla szerokiej dyskusji. Niestety, tak nie jest. Książka niderlandzkiego dziennikarza („Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”) nie jest bowiem w „Gazecie Wyborczej” tematem do dyskusji. Ona jest promowana. A co głosi?

Czytaj też: Pakt na rzecz prawdy o Janie Pawle II

Na podstawie przedruku fragmentów, recenzji, sensacyjnych zajawek i wspomnianego wywiadu z Autorem (które można znaleźć w GW) łatwo poznać jego intencje. Po pierwsze, Autor stawia sobie pytanie „czy Karol Wojtyła wiedział o molestowaniu w Kościele, zanim został papieżem?”. Odpowiedź brzmi „tak” i jest udokumentowana omówieniem ciemnych historii czterech księży hierarchicznie podległych przyszłemu Papieżowi. Dwie z nich znane są już opinii publicznej za sprawą kwerendy przeprowadzonej przez dziennikarzy „Rzeczpospolitej”, którzy – uwzględniając kontekst historyczny – ocenili działania ówczesnego arcybiskupa krakowskiego wobec przestępców jako poprawne. Ekke Overbeek zaś ocenia je jako spóźnione i niekonsekwentne, przypisując kard. Wojtyle odpowiedzialność za „tuszowanie skandali seksualnych”. Taka ocena nie jest jednak oczywista. Przykładowo, Adam Michnik mówi o jednym z tych przypadków tak: „Wojtyła mógł myśleć, że ukarał tego księdza wszystkimi dostępnymi sobie środkami, a w innych diecezjach nie miał władzy”. Na podstawie podanego materiału nie można też wnioskować, że kard. Wojtyła nie był wrażliwy na krzywdę ludzką. O tej niewrażliwości miałoby świadczyć użycie przez niego słowa „zgorszenie” oraz brak wzmianki w (ubeckich) źródłach „o gestach troski o nieletnie ofiary i ich rodziny”. Można mieć jednak poważne wątpliwości, czy Autora nie zawodzą tu jego analizy semantyczne i czy nie pokłada zbytniej ufności w argumencie ex silentio.

Czytaj też: Anatomia "Bielma"

Po drugie, Ekke Overbeek proponuje psychoanalityczną hipotezę, która ma wyjaśnić, „dlaczego papież tak uporczywie nie chciał słuchać o molestowaniu”. Owa hipoteza – wyjaśnienie domniemanego stanu rzeczy, którego zaistnienia Autor nie udowodnił – składa się z trzech członów: (i) jest dość prawdopodobne, że kard. Sapieha molestował kleryków; (ii) nie jest wykluczone, że molestowanym przez niego mógł być sam Karol Wojtyła; (iii) „nawet jeżeli sam [Wojtyła] nie doznał takiej krzywdy z rąk Sapiehy, to i tak historie o tym, że człowiek, który był dla niego tak ważny, miał dopuszczać się takich czynów, musiały mieć na niego wpływ”.

Sądzę, że chyba każdy bezstronny człowiek posługujący się zdrowym rozsądkiem przyzna, że Autor się tu zagalopował. Co do hipotezy (i): kilku historyków orzekło, że opiera się ona na niewiarygodnych źródłach (pierwsze zostało przygotowane przez tajnego współpracownika UB, a drugie powstało pod presją w więzieniu). Co do hipotezy (ii): jest ona prawdziwa, ale tylko w tym sensie, w jakim nie jest wykluczone wszystko, co niesprzeczne; gdybym był złośliwy, to wyliczyłbym szereg przykrych rzeczy, które nie są wykluczone na temat samego Autora lub osób, które są mu bliskie, a co do których nie mam żadnych (lub niemal żadnych) danych empirycznych. Co do hipotezy (iii): to banał. Z tym, że banał  ten zakłada poznawczą wartość hipotez (i) i (ii). A ta jest niemal żadna.

W tym miejscu zwróćmy uwagę na jeszcze jedną rzecz. Ekke Overbeek mówi: „Dla jasności: nie stawiam tezy, że Wojtyła był molestowany przez Sapiehę, bo na to nie ma dowodu”. Po co jednak mówi dalej: „nawet jeżeli sam [Wojtyła] nie doznał takiej krzywdy z rąk Sapiehy, to…”? Podobno Autor studiował filozofię, więc powinien znać reguły implikatury konwersacyjnej, a zgodnie z nimi taki zwrot implikuje przekonanie, że zdarzenie molestowania mogło mieć miejsce, a nawet odznaczało się sporym prawdopodobieństwem. To stara sztuczka: insynuować coś, nie biorąc za insynuację żadnej odpowiedzialności!

Na koniec przejdę od hipotez Autora do hipotez własnych. Ograniczę się do dwóch.

Po pierwsze, gdy jedna gazeta zarazem broni Jana Pawła II, jak i promuje książkę przeciw niemu, to w rezultacie przesuwa ciężar dyskusji na jego niekorzyść. Przypomina to sytuację, gdy ktoś zachęca do bicia jakiejś osoby, a potem (lub przedtem) szlachetnie woła: nie bijcie jej za mocno, przecież ma ona też dobre strony.

Po drugie, jest zastanawiające, dlaczego pewni ludzie poświęcają aż tyle autentycznego wysiłku, by znaleźć mniejszą lub większą rysę na moralnym obliczu św. Jana Pawła II. Czy bierze się to z powołania do egzekucji sprawiedliwości w każdym calu? Czy chodzi tu o pasję uprawiania historii w jej sensacyjnym wymiarze? Czy może mamy do czynienia z potrzebą wkładu do kultury unieważnienia lub kultury bez religii? A może jest to sprawa polityczna? – wielki człowiek, którego może zacytować prezydent USA, stanowi dla Polski miękką broń w dyplomacji. Ekke Overbeek podpowiada inną hipotezę. Jest on kulturowym kalwinem i według niego Kościół katolicki „od XVI wieku stał się siłą reakcyjną, antynowoczesną”. „Postać Jana Pawła II reprezentuje świat, który na naszych oczach przemija” – a jest to świat opresyjnego systemu, w którym „starsi panowie uczą, że Bóg jest starszym panem, który każe słuchać starszych panów.” Trzeba odejście tego świata, i jego ikon, przyspieszyć. Polacy w tym względzie są szczególnie zacofani.

Zostawmy na boku hipotezy kulturowe, bo zapędzą nas one w niepotrzebne i nieekumeniczne spekulacje (na przykład) na temat kalwińskiej obsesji grzechu i jej postkalwińskich reperkusji. Natomiast jedno dla mnie jest niemal pewne: większość oświeconych Europejczyków, choć podświadomie tęskni za ludzką świętością, zwątpiła w to, że jest ona w ogóle możliwa. A póki to się nie zmieni, oburzenie na św. Jana Pawła II będzie wśród nich uchodzić za czynność moralnie najwznioślejszą.