Prof. Stanisław Grygiel – odszedł obrońca pełnej prawdy o człowieku

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 9/2023

publikacja 02.03.2023 00:00

Profesor Stanisław Grygiel był piewcą i obrońcą pełnej prawdy o człowieku. Człowiek to wydarzenie, powtarzał. „Ja się wy-darzam. Muszę więc pytać: Komu się zawdzięczam? Muszę wsłuchiwać się w głos piękna człowieka oraz w głos sumienia. One objawiają osobę ludzką”.

Prof. Stanisław Grygiel w swojej filozofii i w życiu twórczo rozwijał wizję małżeństwa i rodziny, którą podarował Kościołowi św. Jan Paweł II. Prof. Stanisław Grygiel w swojej filozofii i w życiu twórczo rozwijał wizję małżeństwa i rodziny, którą podarował Kościołowi św. Jan Paweł II.
henryk przondziono /foto gość

Człowiek przez wielkie C Pierwszy raz usłyszałem o prof. Grygielu wiele lat temu od mojego przyjaciela śp. ks. Tomasza Wuwera. Tomek studiował w seminarium w Lugano i opowiadał mi nieraz o swoim profesorze filozofii. Był zafascynowany jego językiem, a przede wszystkim żarliwością, z jaką wykładał prawdę o człowieku. Wiele lat później umówiłem się z prof. Grygielem na spotkanie w Krakowie. Jego owocem był wywiad dla GN zatytułowany „Bajka o człowieku”. Rozmawialiśmy o kryzysie antropologii oraz o wielkości człowieka płynącej z jego Boskiego pochodzenia i przeznaczenia. Poprosiłem o dedykację w książce „Kimże jest człowiek”. Wpis brzmiał: „Żebyśmy nie zapomnieli tej łaski, jaką dzisiaj otrzymaliśmy od Niego. Kraków 10.08.2012”. Te słowa dziś, tuż po jego śmierci, nabierają dodatkowego sensu. Spotkanie profesora było łaską dla mnie, ale i vice versa. Myślę o tym ze wzruszeniem i wdzięcznością. Dla niego każdy człowiek i spotkanie z nim było „wy-darzeniem”, czyli obdarowaniem.

Żyć znaczy filozofować

Potem były kolejne spotkania i dyskusje w Krakowie i w Rzymie. Zawsze w towarzystwie żony – pani Ludmiły. Państwo Grygielowie cudownie się uzupełniali. Pana Stanisława filozoficzna swada i erudycja nieraz jakby ponosiły w rejony trudno dostępne dla zwykłych zjadaczy chleba, pani Ludmiła z ogromnym taktem sprowadzała wielkie słowa na ziemię, do konkretu życia. Ostatni raz widzieliśmy się podczas Międzynarodowego Kongresu dla Małżeństwa i Rodziny w listopadzie 2022 roku, którego profesor był współorganizatorem.

Od pierwszego spotkania rozumiałem, że mam do czynienia z kimś wyjątkowym. Z pięknym człowiekiem, z mędrcem, który traktował pytanie o istotę człowieczeństwa z najwyższym szacunkiem i powagą. Mówił językiem Norwida, Wojtyły, Platona. To był język z innej epoki, z innego świata, niełatwy w odbiorze dla czytelnika internetowych newsów czy SMS-ów. Nie mamy czasu na filozofowanie. Jest ono dziś wręcz synonimem marnowania czasu na czczą gadaninę. Dla profesora zaś filozofia – zgodnie z etymologią tego słowa – była przyjaźnią mądrości, poszukiwaniem prawdy, której nie wytwarzamy, lecz odkrywamy pracą umysłu i serca. Filozofia nie była dla niego tylko akademicką profesją, ale sposobem na życie – jak mówi tytuł wywiadu rzeki: „Żyć znaczy filozofować”, przeprowadzonego z nim przez Marię Zboralską. „Żyję antropologią, którą uprawiam” – deklarował. „A więc to nie jest opinia, to jestem ja. Tym, którzy pomniejszają człowieka, mogę tylko pokazać siebie i moje życie. Nic więcej. Nie mogę zamienić na opinię tego, kim jestem. Albo ktoś to widzi, albo nie. Jeżeli nie, to muszę cierpliwie czekać. Może zobaczy. Nie mogę go opuszczać, muszę być z nim. Jeżeli mnie odrzuci, to będę stał pod drzwiami jego domostwa”. Oto próbka jego niezwykłego stylu.

Zembrzyce – Kraków – Rzym

Urodził się w 1934 roku w Zembrzycach koło Suchej Beskidzkiej. „Miałem szczęście, że moi rodzice byli wzorowym małżeństwem” – wspominał. „Doświadczenie ich jedności oraz ich miłości trwa we mnie. Jest dla mnie najpiękniejszą epifanią tego, kim jest człowiek, kiedy pragnie i chce być człowiekiem. Miłość to nie są słowa. Miłością są osoby obecne nawzajem dla siebie”. W darze od rodziców otrzymał wiarę, pracowitość i – jak sam mówił – chłopski upór.

Jako nastolatek wstąpił do jezuitów, ale po paru latach formacji okazało się, że nie jest to jego droga. W Starej Wsi ukończył nowicjat oraz klasyczne liceum zakonne prowadzone przez Towarzystwo Jezusowe. Jednym z jego nauczycieli był o. Stefan Weidel, który zaszczepił w nim miłość do literatury. Studia filozoficzne ukończył u jezuitów w Krakowie. Potem studiował filologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W tym czasie poznał młodego biskupa i profesora Karola Wojtyłę. To spotkanie wywarło decydujący wpływ na jego życie, myślenie i twórczość. Pod kierunkiem Wojtyły rozpoczął pisanie doktoratu z filozofii na KUL na temat Sartre’a, kontynuując jednocześnie studia filologiczne. W latach 1962–1980 pracował jako redaktor miesięcznika „Znak”, którym kierowała wówczas Hanna Malewska. W latach 1966–1967 był stypendystą w Instytucie Filozofii na Uniwersytecie w Louvain w Belgii. Jan Paweł II krótko po wyborze na tron papieski poprosił swojego krakowskiego przyjaciela o przyjazd na stałe do Rzymu. Jak odmówić takiemu przyjacielowi? Wraz z rodziną zamieszkał w Wiecznym Mieście. Tam założył Polski Instytut Kultury Chrześcijańskiej, ale swoje właściwe rzymskie miejsce znalazł w utworzonym w 1981 roku Papieskim Instytucie Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną przy Uniwersytecie Laterańskim. Nauczał tam ponad trzydzieści lat, od pierwszego dnia jego istnienia aż do decyzji papieża Franciszka o likwidacji Instytutu w kształcie zamierzonym przez Jana Pawła II. Gościnnie wykładał filozofię człowieka w Waszyngtonie oraz w Lugano w Szwajcarii. Był współzałożycielem i długoletnim dyrektorem kwartalnika „Il Nuovo Areopago”. Uczestniczył w pracach dwóch synodów biskupów europejskich. W 2021 r. został doktorem honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Wokół mnie jest jasność

We wspominanej książce wywiadzie prof. Grygiel, opowiadając o drodze swojego życia, nieustannie wyraża podziw i szacunek dla osób, które na niej spotkał i którym wiele zawdzięczał. Długa jest lista pięknych ludzi, z którymi się zetknął: ks. Stanisław Czartoryski, bp Jan Pietraszko, który błogosławił małżeństwo Grygielów, Hanna Malewska, ks. Józef Tischner, Mikołaj Górecki, kard. Franciszek Macharski, o. Henri de Lubac, o. Ives Congar, ks. Hans Urs von Balthasar, kard. Christoph Schönborn, kard. Jean-Marie Lustiger, kard. Carlo Caffara – pierwszy rektor laterańskiego Instytutu, wreszcie Benedykt XVI.

Niewątpliwie na tej liście należy wyróżnić dwie osoby: małżonkę oraz Jana Pawła II. Panią Ludmiłę poznał podczas jakiegoś spotkania w mieszkaniu Jerzego Turowicza. Było to 6 stycznia 1968 roku, w uroczystość Objawienia Pańskiego. Tego samego roku, 6 października, wzięli ślub w kolegiacie św. Anny. „Ta miłość ciągle się rodzi” – mówił. „Ciągle uczę się jej na nowo. Jest tak, jakbym ciągle zaczynał kochać moją żonę od nowa. Poznaliśmy się w dzień Epifanii. Dla mnie to była rzeczywiście epifania. Odtąd nasze spotkanie wciąż się wydarza. Wokół mnie ciągle jest jasność”. Z tej miłości przyszło na świat dwoje dzieci, Monika i Jakub. Grygielowie doczekali się pięciorga wnuków.

Profesor Grygiel twórczo rozwijał w swojej filozofii i w życiu wielką wizję małżeństwa, którą podarował Kościołowi Jan Paweł II. „Mężczyzna i kobieta w małżeństwie zawierzają siebie nawzajem” – powtarzał. Lubił słowo „zawierzać”. Małżonkowie z kolei wspólnie zawierzają siebie Bogu. Małżeństwo jest trójkątem: mąż, żona i Chrystus.

Po synodzie o rodzinie w 2014 roku rozmawiałem z Grygielami w Rzymie, prosząc o pomoc w zrozumieniu, co się dzieje. Widziałem ich cierpienie spowodowane kierunkiem, który zdominował dwa synody o małżeństwie. Miłosierdzie oderwane od prawdy musi prowadzić do chaosu. Radość miłości małżeńskiej nie jest możliwa w oderwaniu od prawdy miłości. Im słabsze będą małżeństwa, tym słabszy będzie Kościół – to było ich głębokie wspólne przekonanie.

Rozmowa trwa nadal

Bez wątpienia obok pani Ludmiły to właśnie Karol Wojtyła był najważniejszą osobą w życiu Stanisława Grygiela. Łączyła ich głęboka, mistyczna wręcz wiara, krakowskie zakorzenienie, podobny sposób podejścia do człowieka. Obaj fascynowali się tajemnicą ludzkiego istnienia, widząc w człowieczeństwie sakrament Bożej miłości i prawdy. Wpatrzeni w Chrystusa, chcieli z człowieka wydobyć Człowieka pisanego z wielkiej litery.

Po jednej z rzymskich rozmów wyszliśmy na taras kamienicy, w której mieszkali Grygielowie. Widać było stamtąd okna papieskiego mieszkania w Pałacu Apostolskim. „Przychodziłem tu nieraz wieczorami i wpatrywałem się w światło w oknach mieszkania Jana Pawła. Czułem się nieraz samotny w Rzymie, tak jak i on. Ale kiedy widziałem to światło… było mi lżej” – wyszeptał ze wzruszeniem. W ostatnich latach brakowało mu bardzo tego światła, ale pozostał wierny prawdzie, którą ukochał. Do końca swoich dni walczył, by dziedzictwo myśli papieża z Polski, a zwłaszcza jego porywająca wizja małżeńskiego powołania, nie zostało zmarnowane, ale znalazło twórczą kontynuację.

We wspomnieniowej książce „Na ścieżkach prawdy” pisał: „Jan Paweł II odszedł do Ojczyzny. Ale umarli nie odchodzą od nas. Oni żyją z nami, żyją w nas, tylko żyją inaczej. Dlatego ci, którzy żyją jeszcze »tu«, mogą zawsze rozmawiać z tymi, którzy żyją już »tam«. Ich rozmowy nie kończą się, są tylko prowadzone inaczej”. Te słowa można teraz odnieść do kochanego profesora Stanisława. Nasze rozmowy z nim się nie skończą.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.