Po trzęsieniu ziemi zostali bez dachu nad głową. Szef misji Caritas mówi, jak im pomóc

Szymon Babuchowski

|

GN 8/2023

publikacja 23.02.2023 00:00

O trudnej sytuacji Syryjczyków po trzęsieniu ziemi opowiada Dominik Derlicki, szef misji Caritas Polska w Syrii i Libanie.

Trzęsienie ziemi spowodowało wielkie zniszczenia m.in. w Aleppo, mieście bardzo mocno doświadczonym tragediami podczas niedawnej wojny domowej w Syrii. Trzęsienie ziemi spowodowało wielkie zniszczenia m.in. w Aleppo, mieście bardzo mocno doświadczonym tragediami podczas niedawnej wojny domowej w Syrii.
Bekir Kasim /Anadolu Agency/ABACA/pap

Bez dachu nad głową Szymon Babuchowski: Podczas trzęsienia ziemi przebywał Pan w Bejrucie, stolicy Libanu. Czy tam również było ono odczuwalne?

Dominik Derlicki: Tak, i to mocno. Kiedy obudziłem się w środku nocy, cały budynek trząsł się, jakby był z galarety. Wybiegliśmy wraz z sąsiadami przed dom, w deszczu, bo tutaj, na Bliskim Wschodzie, jest teraz zima. Staliśmy na dworze przez dwie godziny, nie wiedząc, czy możemy wrócić środka, czy budynek się nie zawali. Skutki tego trzęsienia ziemi są na nim bardzo widoczne: popękały ściany na każdym piętrze, w każdym z mieszkań. To było przerażające doświadczenie.

Uwaga świata jest teraz skierowana na Turcję, gdzie ofiar jest najwięcej, ale chyba to do Syryjczyków trudniej dotrzeć z pomocą?

Nie do końca się z tym zgadzam. W obu krajach są wyzwania natury logistycznej, formalnej, politycznej czy prawnej. Paradoksalnie czasem nawet łatwiej dotrzeć do potrzebujących Syryjczyków. Natomiast zgadzam się, że w przekazie medialnym Turcja dominuje. Pod względem ofiar śmiertelnych faktycznie ten kraj znajduje się w gorszej sytuacji, ale nie zapominajmy o rannych i o tych, którzy stracili dach nad głową.

Jaka jest skala tej tragedii w Syrii i jak w tej chwili wygląda sytuacja w tych częściach kraju, przez które przeszedł kataklizm?

Skala przerasta nasze wyobrażenia. Dane spływają cały czas, więc bilans zabitych i rannych rośnie z godziny na godzinę. Ale najbardziej przerażająca jest liczba osób, które nie mają teraz gdzie mieszkać. Wiele budynków zawaliło się, inne stoją, ale ich mieszkańcy boją się do nich wrócić, bo są na tyle mocno uszkodzone, że mogą się zawalić w każdej chwili. W każdym z miast na północy Syrii, które zostały dotknięte trzęsieniem ziemi, uruchomiono punkty udzielające schronienia poszkodowanym i w każdym z tych punktów znajduje się po kilka tysięcy osób. W trakcie zimy, chłodu, deszczów te osoby nie mają miejsca, w którym mogłyby sobie coś ugotować albo się przespać. Jeśli uświadomimy sobie, że w niektórych miastach są dziesiątki takich schronisk, zaczynamy dopiero dostrzegać rozmiary tej tragedii.

A do tego wszystkiego trzęsienie ziemi nałożyło się w Syrii na wojnę domową…

Tak, ironią losu jest fakt, że część mieszkańców Aleppo, położonego blisko granicy z Turcją, całkiem niedawno wróciła do domów. W Syrii od wielu lat trwa bardzo krwawy konflikt, w wyniku którego wiele osób opuściło swoje miejsca zamieszkania. Dopiero w ostatnich latach te miasta, szczególnie Aleppo, były odbudowywane. Dla tych ludzi scenariusz się powtarza – oni zostali przesiedleńcami po raz kolejny!

Czy w tej sytuacji Syryjczycy mogą w ogóle liczyć na pomoc własnego państwa?

Oczywiście, państwo syryjskie w tej sprawie działa, ale w pierwszych momentach po trzęsieniu ziemi ludzie szukali raczej schronienia w punktach uruchamianych przez lokalne organizacje pozarządowe, szkoły czy kościoły. Przykładowo: w latach 2015–2020 wyremontowano szkołę ojców mechitarystów w Aleppo, objętą patronatem przez Caritas Polska. W ramach tego patronatu odremontowaliśmy i wyposażyliśmy oratorium szkolne. Ta szkoła podniosła się z popiołów po wojnie, ale w trakcie trzęsienia ziemi znów bardzo ucierpiała. Widziałem zdjęcia: sufity się pozapadały, są dziury w ścianach. Wygląda to tak, jakby znowu jakiś konflikt zbrojny się tamtędy przetoczył. Ale dzięki temu, że ta szkoła nadal stoi, już w pierwszym dniu tragedii dwa tysiące osób znalazło tam schronienie.

A czy granice są otwarte dla pomocy międzynarodowej?

Pomoc międzynarodowa jest możliwa i konwoje humanitarne jadą do Syrii, choć pewnie nie na taką skalę, jak to się dzieje w przypadku Turcji, bo przekaz medialny ma tu z pewnością znaczenie. Nie w każdym zresztą przypadku takie konwoje są potrzebne. Kupowanie produktów na miejscu jest często o wiele lepszym rozwiązaniem niż wysyłanie transportów, bo w ten sposób wspieramy również lokalnych przedsiębiorców i sklepikarzy. Wstępne badanie lokalnego rynku zaraz po trzęsieniu ziemi pokazało nam, że większość produktów pierwszej potrzeby można kupić na miejscu. Może niedokładnie tam, gdzie skutki trzęsienia były bardzo odczuwalne, ale większość artykułów była w Syrii dostępna. Więc tak naprawdę wyzwaniem było tylko przewiezienie ich z punktu A do punktu B – szczególnie tam, gdzie zostały uszkodzone drogi. Teraz sytuacja trochę się zmienia, bo zapas potrzebnych produktów się wyczerpuje, ale pamiętajmy, że zarówno w Turcji, jak i w Syrii rynki nadal funkcjonują i tylko część obszaru tych krajów została poważnie dotknięta trzęsieniem ziemi.

W jakim stopniu dotyczy to obszarów objętych wojną?

Trzęsienie było odczuwalne w całym regionie, ale jego epicentrum znajdowało się na południu Turcji, tuż przy granicy z Syrią, i na północy Syrii, tuż przy granicy z Turcją. Część tych syryjskich terenów nie znajduje się pod kontrolą rządu w Damaszku i do nich dotrzeć jest niezwykle trudno. Nie powiedziałbym, że trwa tam konflikt zbrojny na pełną skalę, bo takie aktywne działania bardzo się wyciszyły w ciągu ostatnich kilku lat, ale nadal są to tereny bardzo niebezpieczne. Sytuacja jest dynamiczna: tu granica się otwiera, tam się zamyka; gdzieś trwa akcja odwetowa, a w innym miejscu grupy się bratają. Trzeba jednak pamiętać, że jest to kraj znajdujący się nadal w stanie wojny. Ale również miejsca będące pod kontrolą rządu w Syrii zostały bardzo dotknięte trzęsieniem ziemi – jak na przykład wspomniane Aleppo.

Jakiego rodzaju pomoc jest w tej chwili najbardziej potrzebna?

Tak jak wspomniałem, na Bliskim Wschodzie trwa zima. Może nie ma śniegu, jak w Polsce, ale jest mróz i pada deszcz. To bardzo trudna sytuacja dla ludzi, którzy stracili dom. Trzeba im zapewnić schronienie – mam tu na myśli miejsce do spania, żeby nie musieli leżeć bezpośrednio na mokrej ziemi czy betonie. Trzeba też zapewnić ciepło – nie tylko w sensie ubrania, ale i miejsca, które będzie ogrzewane. I wreszcie potrzebny jest ciepły posiłek – bo ci ludzie nie mają teraz swoich domów, swoich kuchni, często też nie mają dostępu do pieniędzy i do żywności. Więc trzeba pomyśleć o tych bardzo podstawowych potrzebach. To właśnie robiliśmy przez pierwszy tydzień po trzęsieniu ziemi i robimy to nadal. A w długofalowej perspektywie trzeba będzie się zająć odbudową i remontami, czyli przywróceniem tym ludziom w miarę stabilnych warunków życia.

Caritas Polska pomaga w Syrii od lat. Czy obecna sytuacja wymaga od Państwa przeorganizowania sposobu działania?

Prowadzimy w Syrii, szczególnie w Aleppo, szereg projektów, które mamy nadzieję kontynuować. One już wcześniej odpowiadały na podobne potrzeby, które jednak teraz, ze względu na trzęsienie ziemi, wzrosły. Takim sztandarowym przykładem jest program Rodzina Rodzinie, prowadzony także w Libanie, Palestynie i Iraku. W szczytowym momencie jego realizacji pomocą było objętych ponad 10 tys. rodzin w Aleppo. Te rodziny dostawały, i wiele z nich dostaje nadal, comiesięczne świadczenie finansowe, które ma pomóc w zaspokojeniu najpilniejszych potrzeb. W innym programie, Szkoła Szkole, remontowaliśmy placówki zniszczone w trakcie wojny, zapewnialiśmy im wyposażenie, szkolenia dla nauczycieli i warsztaty dla dzieci. Teraz pojawiły się nowe potrzeby, więc tym bardziej ten projekt trzeba będzie kontynuować. Inny program polega na wspieraniu lokalnych przedsiębiorców na podstawie biznesplanów, które nam przedstawiają. Dajemy im zastrzyk gotówki na start albo pomagamy w wyposażeniu np. salonu piękności, piekarni czy warsztatu krawieckiego. Także przy tym projekcie będzie znowu dużo roboty, bo wiele osób nie tylko straciło dach nad głową, ale również swoje zakłady pracy. Oczywiście, rozszerzymy to o komponent remontowy i rehabilitacyjny. Wszystkie te działania to wsparcie długofalowe, ale na razie musimy skupić się przede wszystkim na pomocy natychmiastowej, czyli zapewnieniu ludziom ciepła, schronienia, pożywienia.

W jaki sposób tutaj w Polsce możemy pomóc Syryjczykom?

Jest to bardzo proste. Wystarczy wysłać SMS o treści POMOC pod numer 72052 albo wejść na stronę caritas.pl i bezpośrednio przekazać dowolną sumę pieniędzy. Gorąco do tego zachęcam.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.