Leki psychotropowe. Czy jest się czego bać?

Agnieszka Huf

|

GN 8/2023

publikacja 23.02.2023 00:00

O leczeniu zaburzeń psychicznych, obawach i nadziejach związanych z lekami psychotropowymi mówi dr n. med. Łukasz Cichocki, psychiatra.

Leki psychotropowe. Czy jest się czego bać? Roman Koszowski /Foto Gość

Agnieszka Huf: Żadne inne leki nie wzbudzają tyle emocji co te zapisywane przez psychiatrę. Jedni się ich boją, inni traktują jak zbawienie. Która wersja jest bliższa prawdy?

Łukasz Cichocki:
Ani idealizacja, ani demonizacja nie odpowiadają rzeczywistości. Leki psychotropowe mają swoje ograniczenia i ryzyka związane z ich stosowaniem. Wystarczy jednak przeczytać ulotkę apapu, tam też znajduje się długa lista możliwych skutków niepożądanych. Natomiast gdyby nie istnienie leków psychotropowych, to szansa na pomoc osobom z zaburzeniami psychicznymi byłaby dużo mniejsza. Do tych leków należy podchodzić tak samo jak do wszystkich innych, czyli z pewną ostrożnością. Trzeba też pamiętać, że u jednej osoby ten sam lek, w tej samej dawce, będzie inaczej działał niż u kogoś innego. Różnimy się między sobą pod względem naszej wrażliwości na leki tego typu, inaczej je metabolizujemy.

Już sama nazwa „psychotropy”, którą powszechnie określa się leki zapisywane przez psychiatrę, jest nacechowana pejoratywnie. Czy spotyka się Pan z niechęcią pacjentów do podjęcia leczenia?

Tak. Ludzie bardzo różnie reagują na propozycje brania leków. Niektórzy wołają „No w życiu!” – bo są pełni niechęci, obaw bądź negatywnych doświadczeń, kiedy próbowali już podjąć leczenie, ale nie udawało się znaleźć takiego leku, którego korzyści przeważałyby nad wadami. Ale są też pacjenci, zbytni entuzjaści leków, którzy traktują je jako rozwiązanie wszystkich swoich problemów, uzależniają się od nich. Staram się tak współpracować z pacjentami, żeby mieścili się w złotym środku: traktujemy leki jako narzędzie, które ma służyć jakiś czas, a potem być odstawione. Zdarza się jednak i tak, że choroba pacjenta jest na tyle poważna, że najprawdopodobniej konieczne będzie ciągłe zażywanie leków, celem zmniejszenia ryzyka wystąpienia kolejnych epizodów chorobowych.

Chciałabym, żebyśmy zmierzyli się z kilkoma obawami, które wybrzmiewają w rozmowach na temat leków psychotropowych. Chyba najczęściej mówi się, że te leki uzależniają i trzeba je brać do końca życia.

To nie odpowiada rzeczywistości. Większość stosowanych w psychiatrii leków nie uzależnia. Uzależniające są przede wszystkim leki z grupy benzodiazepin – np. xanax, relanium itp. I tu rzeczywiście lekarze powinni informować, że nie powinno ich się używać regularnie dłużej niż przez 4 tygodnie, bo inaczej trudno je będzie odstawić. Ale te leki to tylko wycinek farmakologii psychiatrycznej, większość można stosować spokojnie bez obawy o uzależnienie.

Inna wątpliwość: leki zmieniają osobowość, zmieniają człowieka w kogoś innego, otumaniają, spowalniają myślenie.

Tak może się zdarzyć – mogą wystąpić skutki uboczne: przytłumienie, osłabienie funkcji poznawczych. Ktoś może też mieć poczucie, że stał się innym człowiekiem, to znaczy inaczej przeżywa emocjonalnie siebie i inne osoby. Ale tu trzeba postawić pytanie, na ile jest to zmiana osobowości, a na ile usunięcie objawów. Bo może być tak, że ktoś był bardzo impulsywny, nie kontrolował swoich emocji, a leki pozwoliły tę kontrolę odzyskać. Albo osoba przez lata pogrążona w depresji nie miała na nic ochoty, a teraz ją odzyskuje. Więc ta zmiana to nie zawsze jest coś, czego powinniśmy się obawiać, bo może być korzystna. Ale może też być tak, że ktoś po lekach stanie się zbyt zobojętniały i nic go nie będzie poruszało. W takiej sytuacji lekarz może zmienić stosowany środek na inny.

Ostatnia obawa: psychotropy wywołują poważne skutki uboczne, skracają życie. Pojawiają się też głosy, że są tak naprawdę spiskiem koncernów medycznych, dążących do depopulacji.

Z tym absolutnie się nie zgodzę. Nie twierdzę, że koncerny farmaceutyczne kierują się wyłącznie dobrem swoich potencjalnych pacjentów, bo oczywiste jest, że chcą zarabiać, ale nie są one jedynym graczem w tej grze. Są prowadzone niezależne badania, których nie sponsorują firmy farmaceutyczne, a które oceniają długofalowe stosowanie leków psychotropowych. I jak to zwykle w nauce, wyniki badań rzadko kiedy są absolutnie jednoznaczne. Trzeba natomiast pamiętać, że zaburzenia zdrowia psychicznego nie tylko bardzo mocno obniżają jakość życia, ale także je skracają. Badania wykazały na przykład, że ludzie, którzy przeszli zawał i jednocześnie chorują na depresję, mają znacznie wyższe ryzyko zgonu w ciągu 6 miesięcy od tego zawału niż ludzie, którzy na depresję nie cierpią. W związku z tym, lecząc zaburzenia psychiczne, walczymy nie tylko o to, żeby poprawić jakość życia, ale także aby je przedłużyć. Bo jednym z czynników, które najsilniej wpływają na nasze zdrowie somatyczne, jest przewlekły stres. A zaburzenia lękowe, depresyjne, zespół stresu pourazowego oznaczają życie w permanentnym stresie, co stanowi zagrożenie także dla naszego zdrowia fizycznego.

„Antydepresanty nie działają” – donosiły media po publikacji badania na temat powiązań między serotoniną i depresją. Ostatnio temat podjęła też znana podróżniczka. Czy faktycznie okazało się, że stosowane przez lata substancje są bezwartościowe?

To nie tak. Są liczne wyniki badań naukowych, które wskazują na o wiele większą skuteczność leków przeciwdepresyjnych niż placebo. Prowadzono badania z podwójnie ślepą próbą, kiedy ani pacjent, ani prowadzący go lekarz nie wiedzą, czy stosowany jest lek, czy placebo. Testowano w ten sposób różne substancje, działające w różnych mechanizmach biochemicznych. Wszystkie badania wykazały, że leki są o wiele skuteczniejsze w poprawie stanu psychicznego niż placebo. Oczywiście efekt placebo istnieje, część ludzi reaguje na obojętne substancje tak, jakby to był lek. Ale podanie prawdziwego leku ma znacznie wyższą skuteczność, jest istotna statystycznie różnica między siłą działania leków przeciwdepresyjnych a efektem placebo. Warto pamiętać, że ten efekt nie dotyczy tylko leków psychiatrycznych – jeśli wierzymy, że nam coś pomoże, to uprawdopodabniamy szansę, że tak rzeczywiście będzie. Dotyczy to wszystkich oddziaływań medycznych.

Jeśli jednak pacjent jest bardzo krytycznie nastawiony do leczenia, to podanie placebo nie pomoże, za to podanie substancji czynnej może spowodować poprawę…

Jest taka szansa, ale jeśli nie wierzymy, iż nam coś pomoże, albo wręcz wierzymy, że nam to zaszkodzi, to istnieje ryzyko, że zajdzie odwrotność efektu placebo – efekt nocebo. Jeśli pacjent jest wyczulony na skutki uboczne i bardzo ich się w sobie doszukuje, to prawdopodobne, że prędzej czy później je znajdzie. W ciągu ponad 20 lat byłem świadkiem wielu spektakularnych efektów działania leków, kiedy objawy w ciągu dni czy tygodni ustępowały jak ręką odjął. Natomiast nie zawsze tak się udaje, czasem ten proces jest trudniejszy, dłuższy, bardziej żmudny. Pierwszy lek nie pomaga, drugi szkodzi, dopiero przy trzecim udaje się dobrać dawkę. Psychiatria to mieszanina rzemiosła i nauki z pewnego rodzaju sztuką, wynikającą z doświadczenia, intuicji i umiejętności nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem oraz przekonania go, że warto się leczyć.

Czy wizyta u psychiatry zawsze kończy się zapisaniem leków?

Nie. Bywa tak, że ktoś przychodzi do psychiatry, bo ma wątpliwości, czy ma zaburzenia psychiczne, i lekarz stwierdza, że nie – że to jakiś kryzys, trudna sytuacja, ale nie wymaga leczenia farmakologicznego. Druga możliwość – pacjent potrzebuje leczenia, ale na ten moment wskazana jest psychoterapia, a nie leki. I w końcu bywa, że lekarz ma wątpliwości i na początku nie zapisuje leków, ale podczas kolejnej wizyty dochodzi do wniosku, iż wsparcie farmakologiczne jest potrzebne.

Lekarz przepisał nam leki, ale czujemy się po nich gorzej niż wcześniej. Co powinniśmy zrobić?

Pacjent powinien na dzień dobry dostać informację, że pewne skutki uboczne mogą wystąpić, na przykład bóle i zawroty głowy, senność, rozdrażnienie. W większości wypadków w ciągu pierwszego tygodnia – dwóch tygodni te objawy powinny ustąpić. Ale jeśli ktoś czuje się tak fatalnie, że nie jest w stanie przetrwać tego pierwszego okresu, to powinien mieć możliwość szybkiej konsultacji z lekarzem albo wręcz samodzielnie odstawić leki.

A jeśli ktoś zażywa leki przez wiele miesięcy, czuje się już dobrze, to czy może odstawić je sam?

Nie, to powinno być uzgodnione z lekarzem. Bardzo często inicjatywa pochodzi od pacjenta, który sygnalizuje, że chciałby już zakończyć leczenie. Powinno się to jednak odbywać pod kontrolą lekarza.

Czy choroby psychiczne da się wyleczyć bez leków?

Jeśli są to niezbyt nasilone zaburzenia depresyjne czy lękowe, bywa, że wystarczą oddziaływania psychoterapeutyczne. Ale w głębszych zaburzeniach jest to mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe, za to bardzo ryzykowne.

W jaki sposób zachęcić kogoś, kto ewidentnie ma problem, a nie chce skorzystać z pomocy psychiatry?

Można zaproponować, żeby poszedł do psychologa – często po kilku wizytach psycholog prosi o konsultację psychiatryczną. Bywa jednak, że człowiek musi dotknąć swojego dna, żeby sięgnąć po pomoc w jakiejkolwiek postaci. Umiejętność rozróżnienia, kiedy mogę sobie poradzić samodzielnie, a kiedy moje problemy są tak poważne, że powinienem sięgnąć po wsparcie, to jedna z podstawowych mądrości życiowych.

Dr Łukasz Cichocki

psychiatra, psychoterapeuta, nauczyciel akademicki z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem. Dyrektor ds. medycznych Szpitala Klinicznego im. J. Babińskiego w Krakowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.