Ukraińcy w Polsce. Ilu ich jest, co dziś robią, czy chcą tu zostać?

Jakub Jałowiczor

|

GN 8/2023

publikacja 23.02.2023 00:00

Na początku potrzebowali choćby dachu nad głową. Teraz większość uchodźców z Ukrainy jakoś urządziła się w Polsce.

Polski numer PESEL  ma już półtora miliona przybyszów z Ukrainy. Polski numer PESEL ma już półtora miliona przybyszów z Ukrainy.
Beata Zawrzel /REPORTER/east news

Drugi domNa pewno nie jedziemy dalej, bo nie chcę dzieciom ciągle zmieniać otoczenia. Nie powiem na sto procent, że gdyby wojna się skończyła, to byśmy wrócili, bo dzieci przyzwyczajają się do szkoły, języka, kolegów – mówi Kateryna Darynska z obwodu donieckiego. 2 kwietnia 2022 r. przekroczyła polską granicę razem z niepełnosprawnym mężem i trojgiem dzieci. Rodzina do dziś mieszka w ośrodku pomocowym, ale oboje małżonkowie znaleźli pracę, a dzieci chodzą do szkoły lub przedszkola. Podobnie jak oni większość uchodźców z Ukrainy zamierza zostać w Polsce przynajmniej przez pewien czas po zakończeniu wojny.

Półtora miliona peseli

Od chwili wybuchu wojny do września 2022 r. Ukrainę opuściło 12,3 mln osób – podaje biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców. 5,5 mln powróciło do tego czasu do kraju. Według polskiej Straży Granicznej, do 16 lutego 2023 r. na terytorium Rzeczypospolitej znalazło się 9,85 mln Ukraińców, z czego 7,98 mln wróciło. W ciągu jednej doby, 15 lutego, wjechało 19,3 tys. osób, a wyjechało 16,8 tys. Ruch na przejściach nigdy nie wrócił do poziomu z wiosny ubiegłego roku, choć spodziewano się dużej fali migracyjnej tuż przed zimą. Więcej uchodźców pojawiło się na granicy w grudniu i styczniu, kiedy Rosjanie zaczęli na dużą skalę atakować ukraińskie elektrownie i inne obiekty infrastrukturalne, ale i wtedy daleko było do sytuacji z początków konfliktu. Możliwość wyjazdu ograniczają w tej chwili władze w Kijowie. Oprócz mężczyzn w wieku poborowym zakaz wyjazdu obejmuje dziś pracowników administracji i wielu państwowych firm. Dotyczy to także kobiet.

Nie wszyscy, którzy przyjechali, zostali nad Wisłą. Część od razu kierowała się dalej. Byli i tacy, którzy mieszkali w Polsce już od pewnego czasu, a po wybuchu wojny skorzystali z tego, że kolejne kraje otwierały dla nich swoje rynki pracy. O pracowników z ogarniętego wojną kraju walczą różne państwa, w tym Kanada czy Hiszpania, która kusi ich dobrymi warunkami związanymi z zakładaniem firm. Ilu Ukraińców mieszka w takim razie w Polsce? Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg podała w lutym, że polski numer PESEL ma półtora miliona przybyszów z Ukrainy, w tym pół miliona dzieci. Z kolei wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk informował, że na koniec 2022 r. w Polsce przebywało 2,3 mln Ukraińców, w tym 950 tys. uchodźców wojennych. Wśród zarejestrowanych uchodźców 93 proc. stanowią matki z dziećmi. 12 tys. małych Ukraińców urodziło się w 2022 r. już w Polsce.

Nowa pomoc

Drugi dom – Oczywiście, że charakter pomocy się zmienił. Na początku ludzie przyjeżdżali bez niczego. Teraz raczej potrzebna jest pomoc prawna czy zawodowa – mówi Waleria z Fundacji Ukraina pomagającej uchodźcom. Potwierdzają to pracownicy innych organizacji. Fundacja Leny Grochowskiej, z pomocy której korzysta rodzina Darynskich, na początku zajmowała się głównie zapewnianiem dachu nad głową i wyżywienia. Z biegiem czasu, jak mówi prezes Aneta Żochowska, działalność rozszerzyła się o lekcje języka polskiego i pomoc w poszukiwaniu pracy. Jednocześnie grupa cały czas prowadzi domy, w których mieszka dziś 1,3 tys. uchodźców (od początku wojny tzw. osobonoclegów było ponad ćwierć miliona). Wciąż istnieje też punkt dla matek z dziećmi na warszawskim Dworcu Zachodnim, prowadzony przez Fundację EWL, przez który przewinęło się już 70 tys. kobiet. Obecnie mniej osób zgłasza się tam po to, żeby przetrwać pierwszą dobę w Polsce, za to dawne podopieczne wracają nieraz, żeby dowiedzieć się, jak wypełnić PIT. Placówka Fundacji Ukraina na Dworcu Głównym we Wrocławiu także nadal działa, choć i tu ruch jest znacznie mniejszy niż na początku.

Tysiące pracowników

Dla męża Kateryny Darynskiej największym problemem było znalezienie źródła utrzymania. Na początku oboje pracowali w hotelu należącym do firmy związanej z fundacją Leny Grochowskiej. Później Kateryna, która na Ukrainie miała posadę w miejscowym odpowiedniku Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, została zatrudniona w samej fundacji. Mąż nie może pracować fizycznie, bo 8 lat temu w wyniku wypadku w kopalni stracił stopę, a do większości zajęć, które jest w stanie wykonywać, potrzebna była znajomość języka polskiego. Nauczył się go i podjął pracę w firmie meblarskiej.

Ukraińcom mającym PESEL przysługują polskie świadczenia, w tym 500 plus. Jednak większość z nich stara się utrzymać sama. Minister Marlena Maląg podała, że dzięki uproszczonym zasadom zatrudniania zajęcie znalazło do lutego 900 tys. osób z Ukrainy. – Widać, że ludzie chcą pracować – przyznaje Mariya Kuzenko z Fundacji EWL. Uchodźcy zapełniają lukę w deficytowych zawodach, przy czym nieraz zajmują stanowiska poniżej swoich kompetencji. Dane z drugiej połowy zeszłego roku wskazują, że 40 tys. Ukraińców podjęło pracę jako kierowcy samochodów ciężarowych lub osobowych, 32 tys. gotuje, 26 tys. wykonuje prace proste. Wielu trafiło na budowy jako murarze (13 tys.), betoniarze i betoniarze zbrojarze (8,3 tys.), elektrycy budowlani (5,8 tys.) oraz stolarze budowlani (3,6 tys.). 24 tys. osób wykonuje prace proste w budownictwie, a 63 tys. w przemyśle. 35 tys. zajmuje się ręcznym pakowaniem i znakowaniem, 28 tys. przeładowuje towary, a 14 tys. sprząta lub pomaga w biurach i hotelach. Są i tacy, którzy zakładają własne firmy. Według Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, w styczniu 2023 r. w naszym kraju działało ponad 25 tys. spółek, w których jednym z udziałowców jest ukraińska firma lub ukraiński obywatel. W 2022 r. zarejestrowano ich prawie 4,8 tys., czyli o ponad 400 więcej niż rok wcześniej. Grupa przybyszów, którzy nie szukają pracy, jest niewielka, ale Aneta Żochowska potwierdza, że spotyka takie osoby – na przykład kogoś, kto na Ukrainie żył z dnia na dzień na wsi albo dorabiał w szarej strefie i w Polsce także nie potrafi zrozumieć, że powinien zakasać rękawy.

Kraj bez koczowisk

Do października 2022 r. Polska wydała ponad 5 mld zł na pomoc uchodźcom, nie licząc trudnych do oszacowania wydatków prywatnych osób udzielających noclegu przybyszom. Dzięki temu nie stała się krajem koczowisk. Tworzone naprędce ośrodki w Przemyślu, na warszawskim Torwarze czy w hali supermarketu w Korczowej działały dość krótko. Pod koniec zeszłego roku w państwowych punktach dla uchodźców mieszkało zaledwie 80 tys. uchodźców z Ukrainy. Na początku 2023 r. weszły w życie przepisy nakazujące im współfinansowanie pobytu. Od marca obywatele Ukrainy, których pobyt w Polsce przekroczy 120 dni, będą pokrywać połowę kosztów zakwaterowania i wyżywienia, ale nie więcej niż 40 zł za osobę dziennie. Po kolejnych 60 dniach będą płacić trzy czwarte kosztów, maksymalnie 60 zł za osobę dziennie. – To rozsądny krok – uważa Mariya Kuzenko. – Ciągle są 3 miesiące na aklimatyzację: znalezienie pracy, mieszkania, przedszkola; ten bufor zostaje. A nieraz ludzie po 2 miesiącach znajdują zatrudnienie.

Uszczelniony ma być też system PESEL, bo zdarzały się oszustwa – niektórzy wyrabiali go, żeby dostać świadczenia socjalne, a potem opuszczali Polskę. Do października zeszłego roku spośród 440 tys. obywateli Ukrainy pobierających 500 plus i 18 tys. otrzymujących rodzinny kapitał opiekuńczy 80 tys. straciło prawo do świadczeń.

Zdaniem Piotra Długosza, profesora Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, autora badań poświęconych migracji, ogólny obraz pomocy Ukraińcom wygląda optymistycznie, ale wynika to m.in. z tego, że przyjechali przede wszystkim ci, którzy potrafią o siebie zadbać. – 60 proc. z nich ocenia swoją sytuację materialną sprzed wojny jako dobrą lub bardzo dobrą. Jedna trzecia po przyjeździe pracowała online w Ukrainie. Według kijowskiego instytutu badawczego wyjechali ci, którzy już wcześniej myśleli o emigracji. Część kobiet, bo ich jest najwięcej, miała już mężów w Polsce – wylicza prof. Długosz.

Co będzie dalej? Badania na ten temat są sprzeczne, ale zgadzają się w tym, że większość Ukraińców chciałaby zostać w Polsce przynajmniej rok po zakończeniu konfliktu. Jeden ze scenariuszy, o których mówi prof. Długosz, zakłada, że po wojnie do kobiet dojadą mężowie, co zresztą może zmniejszyć populację Ukrainy do 35 mln (przed wojną były to 43 mln, a w 1993 r. 52 mln). Wszystko jednak zależy od tego, jak i kiedy zakończą się walki. Z pewnością tym, którzy pozostaną w Polsce, coraz trudniej będzie rozstać się z nową ojczyzną.

– Im dłużej tu jesteśmy, tym bardziej się przyzwyczajamy – przyznaje Kateryna Darynska. – Polska to nasz drugi dom.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.