Przytulenie

Marcin Jakimowicz

Przez całe życie zmagam się z poczuciem odrzucenia. I widzę, że jedyną bezinteresowną osobą, jaką spotkałem jest Jezus. Tylko On nie traci przy bliższym poznaniu.

Przytulenie

Przez całe życie, jak każdy człowiek (niektórzy tylko od tego zwiewają) zmagam się z poczuciem odrzucenia. Mierzę się z tym i na modlitwie, i na terapii. I w tym doświadczeniu, widzę, że jedyną bezinteresowną osobą, jaką spotkałem jest Jezus. Tylko przy Nim mogę pokazać całą gamę moich emocji: od radości, przez gniew po agresję. A On nie tylko to wytrzymuje, ale… nawet na to czeka. Czeka na mnie prawdziwego. Na krzyk: „Nic Cię nie obchodzi, że ginę?”, „Gdybyś tu był, mój brat by nie zginął. Po co teraz przychodzisz?”.

Ze znakomitej książki „Hewel” o. Krzysztofa Pałysa najbardziej dotknęły mnie słowa: Tylko Bóg nie traci przy bliższym poznaniu.

Najbardziej odkrywczym fragmentem duchowych zapisków Teresy z Lisieux jest dla mnie przewijające się często na stronnicach jej „dzienniczka” stwierdzenie, w którym karmelitanka bez owijania w bawełnę przyznaje, że jest „kompletnie niezdolna do modlitwy i czynienia jakiejkolwiek cnoty”. Pisze wprost, że dochodzi do ściany. Czy siadała wówczas z opuszczonymi rękami zajmując się rozdrapywaniem ran i nucąc popularną dziś mantrę „Nie nadaję się”? Nic podobnego! Pisała, że to kluczowe duchowe doświadczenie. „Odkąd pojęłam, że sama z siebie nic zdziałać nie mogę, przestałam uważać, że powierzone mi zadanie jest trudne, poczułam, że muszę tylko jednoczyć się coraz mocniej z Jezusem, a reszta mi będzie przydana. I rzeczywiście, nigdy się nie zawiodłam”.