Obowiązki wypełniam

rozmowa z Bronisławem Komorowskim

|

GN 17/2010

publikacja 28.04.2010 23:06

O kampanii prezydenckiej i losach nowelizacji ustawy o IPN z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim rozmawia Andrzej Grajewski.

Obowiązki wypełniam Jakub Szymczuk

Bronisław Komorowski - marszałek Sejmu, kandydat Platformy Obywatelskiej w wyborach na urząd Prezydenta RP. Od 1991 r. zasiada w Sejmie, był także ministrem obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka. 10 kwietnia 2010 z chwilą śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, został z urzędu osobą wykonującą obowiązki Prezydenta RP.

Andrzej Grajewski: Nie boi się Pan, że kampania prezydencka może całkowicie rozbić nastrój żałoby narodowej, tworząc jeszcze silniejsze podziały, niż były wcześniej?
Bronisław Komorowski: – Wydaje mi się, że dramat i przeżywanie katastrofy pod Smoleńskiem może mieć pozytywny wpływ na naszą politykę. Zarówno w ramach prawyborów Platformy Obywatelskiej, jak i przy okazji tych smutnych uroczystości mówiłem parokrotnie, że nie ma potrzeby zacierania różnic między nami, byleby umieć w konkurencie politycznym dostrzec człowieka i rodaka, który ma prawo do innej wizji Polski i odmiennego pojmowania jej interesów. Trzeba umieć szanować przeciwników politycznych z ich odmiennymi poglądami i zachowaniami oraz inną drogą życiową i polityczną.

W przypadku prezydenta Kaczyńskiego wielokrotnie przekraczano dopuszczalne w demokracji słowa krytyki.
– Mógłbym wskazać także inne postacie, które zginęły pod Smoleńskiem, a w przeszłości były także obiektem niewybrednych kampanii ze strony przeciwników politycznych. Do tych osób należał m.in. Andrzej Przewoźnik. Nie warto rozpoczynać licytacji, kto kogo głębiej i skuteczniej obrażał. Z tych faktów natomiast należy umieć wyciągać wnioski na przyszłość. Apeluję o umiar w ocenach polityków i umiar w używaniu języka, który ma zaznaczać różnice, ale nie ranić. Każdy z nas powinien teraz dawać przykład, szanując oponentów i rywali politycznych. Ale nie może być też tak, że dramat katastrofy unieważnia wszelkie wcześniejsze, uzasadnione, negatywne oceny z tytułu udziału w polityce.

Pańskie przemówienia w czasie uroczystości żałobnych nie zostały najlepiej przyjęte. Zwracano uwagę, że choć były poprawne merytorycznie, zostały wygłoszone zbyt chłodno, bez osobistego zaangażowania.
– Ja też straciłem w katastrofie wielu przyjaciół i znajomych. Jest pewien podział ról i zadań w państwie. Jedni mają prawo do koncentrowania się na własnych emocjach, na wyrażaniu ich słowami, gestami, a nawet poprzez łzy. Jednak inni muszą w tym czasie zająć się nie tylko swoimi przeżyciami, ale także wypełnianiem państwowych obowiązków. W ten sposób dają innym rodakom możliwość wyrażania swych uczuć. Trudno oczekiwać od organizatorów żałoby, aby folgowali swoim emocjom.

Jak Pan prywatnie wspomina prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
– Mam we wdzięcznej pamięci przede wszystkim te momenty i chwile, kiedy można się było zachowywać zupełnie prywatnie w imię starej, dobrej znajomości z poprzednich lat. Takie chwile, na szczęście, także się zdarzały, gdy Lech Kaczyński pełnił funkcję głowy państwa. Dla mnie jest to także dowód na to, że zawsze warto utrzymać choćby minimum prywatnych relacji – nawet przy istnieniu poważnych różnic politycznych. To zawsze pomaga w polityce i jest do czego wracać pamięcią.

Czy ma Pan dodatkowe informacje na temat okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem?
– Mam te, które ma państwo polskie, a więc informacje przekazywane przez komisję działającą w Rosji oraz od naszych prokuratorów.

Jednak najpierw Rosjanie muszą zakończyć śledztwo, abyśmy poznali całość ich ustaleń?
– Takie są przepisy prawa międzynarodowego i nie ma żadnych powodów, aby w tym wypadku od nich odstępować. Rosjanie przekazują materiały ze swego śledztwa i zebrane dowody rzeczowe, które będą wykorzystywane w polskim śledztwie, prowadzonym już na polecenie Prokuratora Generalnego. Pewnie jakiś czas to potrwa, ale mam nadzieję, że – na ile będzie to możliwe – natychmiast będą ujawniane informacje pochodzące z rosyjskiego śledztwa. Rzecz jasna na tym etapie trzeba to robić w porozumieniu ze stroną rosyjską.

Czyli nie możemy ujawniać informacji ze śledztwa rosyjskiego bez ich zgody?
– Taka jest międzynarodowa procedura w tym zakresie. Inaczej jest w przypadku śledztwa polskiego, gdzie sami decydujemy o ujawnieniu materiałów opinii publicznej. Uważam, że Polacy powinni jak najszybciej poznać wszystkie szczegóły dochodzenia w sprawie przyczyn i okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem, zarówno ze śledztwa rosyjskiego, jak i polskiego.

Na skutek tragedii w ręku Platformy znalazły się wszystkie najważniejsze instrumenty władzy państwowej. Rośnie więc obawa przez zawłaszczeniem państwa przez jedną partię, nie na skutek demokratycznych wyborów, ale narodowej tragedii.
– Takie obawy zgłaszają dziś te środowiska, którym nie przeszkadzała na przykład jednoczesna lewicowa prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego i lewicowy rząd Leszka Millera. O ironio, obawy takie zgłaszają też ci, którym nie przeszkadzała jednoczesna prezydentura i premierostwo braci Kaczyńskich. Widzę tu brak logiki i konsekwencji. Moim zdaniem, ważne są charaktery i styl polityków, a nie ich ideowe pokrewieństwo. Wiem, że oczekuje się ode mnie wstrzemięźliwości w działaniach, ale nie bezczynności. Państwo musi harmonijnie przejść przez kryzys spowodowany katastrofą, w której zginął Prezydent RP i kilka osób odgrywających ważną rolę w funkcjonowaniu państwa. Wstrzemięźliwość nie może jednak oznaczać, że nie będę wykonywał zadań, które nakłada na mnie konstytucja w dwóch bardzo ważnych obszarach – marszałka Sejmu i osoby pełniącej obowiązki Prezydenta RP. Muszę wypełniać obowiązki głowy państwa, ale będę się starał jak najmniej wchodzić w tę rolę. Moje podstawowe zadanie w tym zakresie jest jedno – zapewnić ciągłość władzy państwowej. Głowę państwa natomiast wybierze naród w powszechnych wyborach. Właśnie dlatego nie wchodzę w uprawnienia prezydenta, tylko w jego obowiązki. Podejmuję jedynie decyzje konieczne, które podjąć muszę. Inne sprawy pewnie poczekają do rozstrzygnięć po wyborach prezydenckich.

Problem polega na tym, że w niektórych wypadkach wiadomo jednak, jaką decyzję podjąłby Lech Kaczyński.
– Na jakiej podstawie formułowana jest taka opinia?

Choćby w przypadku nowelizacji ustawy o IPN wiadomo, że prezydent Kaczyński chciał ją skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
– Nie ma w tej sprawie żadnej dyspozycji na piśmie. Gdyby Pan Prezydent chciał, to by skierował. Skoro nie skierował, to nie można twierdzić, że wie się lepiej, co chciał zrobić. Jeśli na dokumencie jest złożony prezydencki podpis, nikt tego zmieniać nie będzie. Respektuję wszystkie dokumenty, które prezydent Lech Kaczyński podpisał. Natomiast tam, gdzie nie ma prezydenckiego podpisu będę musiał wykonać obowiązki głowy państwa i je wykonam.

To co Pan Marszałek zrobi z nowelizacją ustawy o IPN, moim zdaniem zresztą bardzo niedobrą?
– Ustawę mogę skierować do Trybunału Konstytucyjnego jeśli uznam, że istnieje uzasadnione podejrzenie co do jej niekonstytucyjności. Proponowałem jednak, aby w tej sprawie się nie spieszyć. Odbyłem rozmowę z przewodniczącym Kolegium IPN prof. Andrzejem Chojnowskim i wstępnie ustaliliśmy, że ja się nie będę spieszył z nowelizacją, a kolegium z podejmowaniem decyzji w sprawie konkursu na stanowisko prezesa. Zależało mi, aby decyzje były podejmowane dopiero po pogrzebie prezesa Janusza Kurtyki. Zamierzałem się spotkać z całym kolegium, ale w międzyczasie jego członkowie ogłosili konkurs na szefa IPN, a prof. Chojnowski, który się z tym nie zgadzał, został usunięty ze stanowiska.

Kolegium jednak miało do tego prawo.
– Nie jestem o tym przekonany, gdyż obowiązuje roczna kadencja w sprawowaniu funkcji przewodniczącego kolegium. Ten pośpiech wydaje mi się zbędny i niestosowny. Moim celem było zapewnienie spokojnego przejścia Instytutu pod rządy nowej ustawy z uwzględnieniem wrażliwości samego środowiska IPN. Mimo wszystko zamierzam się jednak spotkać z kolegium i przedstawić moje racje oraz wysłuchać drugiej strony. Może dojdziemy do porozumienia.

A co będzie ze sprawozdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji?
– Nie mogę przedstawiać opinii o dokumencie, którego nie znam. Nie wiem także, jakie będzie wobec niego stanowisko Sejmu. Trudno więc w tej sprawie cokolwiek przesądzać. Warto jednak przypomnieć, że trzy negatywne opinie (Sejmu, Senatu i prezydenta) wobec sprawozdania oznaczają rozwiązanie KRRiTV.

Jak będzie wyglądała kampania prezydencka?
– Mogę mówić tylko za siebie. Szczerze mówiąc, czuję ogromny opór przed kampanią w warunkach trwającej jeszcze żałoby. Kształt kampanii będzie zależał od wszystkich startujących kandydatów, ale jej ton nada przede wszystkim kandydat PiS.

Dlaczego?
– Bo ta partia stanie w obliczu największej pokusy politycznego zagospodarowania nastroju ogólnonarodowej żałoby.

Skoro mamy żałobę, to co będzie przedmiotem kampanii?
– W moim przypadku wizje prezydentury przedstawiłem wcześniej. Dzisiaj muszę koncentrować się na wypełnianiu obowiązków państwowych, a nie na kampanii. Łatwiej byłoby mówić o tym, czego nie chcemy w tej kampanii.

O tym już mówiliśmy. Proponuję refleksję na temat tego, co ma w niej być.
– Z pewnością powinna być dyskusja o różnych wizjach Polski i prezydentury. Jestem w tym szczęśliwym położeniu, że w ramach prawyborów w Platformie Obywatelskiej przedstawiłem już swoje koncepcję modernizacji państwa w zgodzie z naszymi narodowymi tradycjami. To wszystko już mówiłem i teraz mogę to tylko przypomnieć.

Pojedzie Pan do Moskwy na obchody 65-lecia zwycięstwa?
– W tym jednym przypadku zamierzam odstąpić od zasady, aby nie występować w roli prezydenta, a jedynie wypełniać prezydenckie obowiązki.

Dlaczego?
– Ponieważ w wyniku katastrofy pod Smoleńskiem radykalnie zmienił się klimat relacji polsko-rosyjskich. Trzeba to wykorzystać. Dlatego przyjąłem zaproszenie, które było skierowane do Lecha Kaczyńskiego, a później ponowione wobec mnie w czasie rozmowy z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem na Wawelu. Jestem głęboko przekonany, że nastrój pojednania, który pojawił się nad mogiłami katyńskimi i nad szczątkami rozbitego samolotu pod Smoleńskiem, warto i należy pogłębić, a przynajmniej podjąć taką próbę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.