Razem z Piotrem

rozmowa z abp. Józefem Kowalczykiem

|

GN 36/2009

publikacja 02.09.2009 14:34

O posłudze przedstawiciela Ojca Świętego w Polsce z abp. Józefem Kowalczykiem, nuncjuszem apostolskim, rozmawia Andrzej Grajewski.

Razem z Piotrem fot. Jakub Szymczuk

Andrzej Grajewski: Księże Arcybiskupie, niedawno minęła 20. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Polską. Jak dochodzono do tego momentu?
abp Józef Kowalczyk: – Według dokumentu Pawła VI „Sollicitudo omnium ecclesiarum”, każdy Kościół partykularny (a także praca Konferencji Episkopatu) rozwija się prawidłowo w strukturze wertykalnej, cum Petro i sub Petro, czyli wespół z Ojcem Świętym jako głową Kościoła. Zarówno Stolica Apostolska, jak i Kościół w Polsce zdawały sobie sprawę, że sytuacja, jaka istniała po 1945 r., nie była normalna, gdyż po zerwaniu przez komunistów konkordatu nie było przedstawiciela Stolicy Apostolskiej w Warszawie. Wprawdzie nadzwyczajne uprawnienia mieli kolejni prymasi: kardynałowie Hlond, Wyszyński i Glemp, działający niekiedy jako legaci papiescy z pełnomocnictwami nadzwyczajnymi, ale ze strony Stolicy Apostolskiej było stałe dążenie do tego, aby mogło dojść do normalizacji. Znakiem zewnętrznym tego współdziałania cum Petro i sub Petro są właśnie przedstawiciele Stolicy Apostolskiej w danym kraju. Warto także pamiętać, że Sobór Watykański II podkreślił, że Stolica Apostolska wysyła w zasadzie swego przedstawiciela do Kościoła partykularnego, ale z kompetencjami do dialogu z władzami państwowymi.

Kardynał Wyszyński nie ukrywał swego sceptycyzmu, jeśli chodzi o negocjacje prowadzone przez dyplomację Stolicy Apostolskiej z władzami PRL.
– Był otwarty na nawiązanie stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską, ale stawiał jasne i rzeczowe warunki. Przede wszystkim chciał, aby na gruncie umowy między dwoma podmiotami prawa międzynarodowego – Stolicą Apostolską i Polską oraz prawa krajowego został jasno określony status Kościoła katolickiego w Polsce. Władze PRL nie chciały się łatwo na to zgodzić, ale próbowały prowadzić dialog z Watykanem, niekiedy ponad głowami polskich biskupów. Ten zamiar nie powiódł się, między innymi dzięki stanowisku Pawła VI. Jednak w 1974 r. powołany został Zespół Roboczy rządu PRL do stałych kontaktów ze Stolicą Apostolską. Misja polska miała swą siedzibę w Rzymie, gdzie stale rezydował akredytowany urzędnik kierujący jej pracami w randze ministra, natomiast dyplomaci watykańscy przyjeżdżali do Polski od czasu do czasu.

Jednak w drugiej połowie lat 70. Watykan wyraźnie szukał jakiegoś pozytywnego rozwiązania. W 1978 r. podjęta została decyzja, aby przedstawiciel papieża abp Luigi Poggi zamieszkał w Polsce.
– Trzeba pamiętać o historycznym kontekście tych zamierzeń. Kard. Wyszyński w 1976 r. ukończył 75 lat. Paweł VI prosił go, aby w ciągu dwóch lat przygotował swego następcę. Było wiadomo, że także w stosunku do prymasa Polski zostanie zastosowany przepis prawa kościelnego mówiący, że po ukończeniu 75 lat życia i po kolejnych 2 latach, kiedy miał przygotować swego następcę, podzieli los wielu swych kolegów kardynałów i przejdzie na emeryturę. To była zasadnicza przyczyna przyspieszenia, o którym pan wspomniał, które rzeczywiście miało doprowadzić do rozwiązania umożliwiającego stałą obecność misji Stolicy Apostolskiej w Warszawie. Jednak w październiku 1978 r. kard. Karol Wojtyła został wybrany na papieża i kwestie proceduralne w przypadku prymasa przestały mieć decydujące znaczenie. Także wątek jego następcy nabrał innego wymiaru.

Mówiąc wprost, sprawę rozwiązała śmierć Prymasa Tysiąclecia w maju 1981 r.
– Oczywiście, ale także w czasie pontyfikatu Jana Pawła II zmieniło się podejście do idei opracowania i podpisania umowy między Stolicą Apostolską a Polską, zwaną konwencją. Jan Paweł II nigdy by nie podpisał konwencji z PRL, gdyby socjalizm realny istniał nadal w takiej formie, jaką znaliśmy od 1945 r. Nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Polską nastąpiło 17 lipca 1989 r., a więc już po częściowo wolnych wyborach, kiedy sytuacja polityczna w Polsce zmierzała ku wolności i demokracji. W lipcu 1989 r. zostałem powiadomiony przez Ojca Świętego, że mam jako nuncjusz apostolski pojechać do Polski. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdyż raczej nie praktykowano powierzania misji nuncjusza osobie wywodzącej się z tego samego narodu. Owszem, nuncjuszem we Włoszech był stale Włoch, ale na innych placówkach to raczej się nie zdarzało.

Czym kierował się Papież, wysyłając Polaka do ojczyzny?
– Musimy pamiętać, że w Polsce przez blisko 50 lat nie było przedstawiciela Stolicy Apostolskiej. Nuncjusz Cortesi opuścił Warszawę 5 września 1939 r. Nowy nuncjusz musiał więc znać Kościół w Polsce, jego specyfikę, duchowość, ale także znać Kurię Rzymską.

Ksiądz Arcybiskup łączył te doświadczenia?
– Tak widocznie sądził Jan Paweł II, skoro powierzył mi to niełatwe zadanie. Nie było przecież trudno o konflikt ze strukturami kościelnymi w Polsce. Mam nie tylko wiarę, ale wiedzę i doświadczenie, że Jan Paweł II jest świętym. U niektórych biskupów mogło być przekonanie, że skoro jest papież z Polski, to sami sobie poradzą i nie potrzebują nikogo z zewnątrz jako pośrednika. Dało się to słyszeć od niektórych już po moim przyjeździe do Polski, że swoje sprawy załatwią wprost.

Na przykład?
– Niektórzy księża biskupi pomocniczy przekroczyli 75 lat życia o rok, a bywało dwa lub trzy i na piśmie nie składali przedłożenia, że oddają się do dyspozycji Ojcu Świętemu. Więc dyskretnie im o tym przypomniałem. Usłyszałem między innymi taką odpowiedź, że mówił o tym Ojcu Świętemu przy kolacji, a papież się tylko uśmiechnął, więc uznał, że sprawa jest załatwiona. Musiałem wtedy przypominać, że nie uśmiechem ksiądz został mianowany biskupem, tylko dokumentem, a więc procedur trzeba przestrzegać. Poinformowałem więc, że w takim razie ja sam opiszę konkretną rzeczywistość i poproszę o odpowiedź. Okazało się, że w odpowiedzi na moje pisma rezygnacje zostały przyjęte. Teraz nie ma takich problemów. To tylko przykład, jak cierpliwie i delikatnie trzeba było się nam wszystkim przyzwyczajać do nowej, normalnej rzeczywistości.

Czy były jakieś priorytety w pracy Księdza Arcybiskupa?
– Zostały one jasno zarysowane przez Ojca Świętego: praca nad konkordatem, nowy podział administracyjny Kościoła w Polsce oraz zadanie niejako wewnętrzne, przygotowanie nuncjatury do normalnego funkcjonowania.

Wszystko więc udało się osiągnąć?
– Każde dzieło może być zrobione lepiej. Konkordat został pozytywnie zweryfikowany przez życie i dobrze służy zarówno Kościołowi, jak i państwu, jasno wytyczając obszar wzajemnych kompetencji, ale także pozytywnego współdziałania obu stron. Doceniony został także przez inne Kościoły jako dokument pośrednio o ekumenicznym znaczeniu. Wszak w Polsce wszystkie Kościoły są równe wobec prawa polskiego i mogą ubiegać się o te same uprawnienia, jakie ma Kościół katolicki. Podział administracyjny Kościoła w Polsce był wielkim osiągnięciem, gdyż w całej historii nie przeprowadzono reformy tak całościowej i gruntownej. To się udało dzięki wsparciu Opatrzności Bożej i modlitwie Ojca Świętego oraz życzliwemu współdziałaniu Konferencji Episkopatu Polski. Cel, który był zakładany przy reformie, w zasadzie został osiągnięty. Mówię w zasadzie, gdyż nowy podział miał także promować zespołową pracę w obrębie metropolii. Chodziło o to, aby biskupi w metropolii mogli przedyskutować problemy dotyczące danego regionu i w ten sposób lepiej się przygotować na posiedzenia tematyczne Konferencji Episkopatu Polski. Ta współpraca mogłaby być jeszcze dopracowana. Metropolie powinny zaistnieć nie tylko na mapie, ale jako ważne miejsca współpracy, koordynowanej przez każdego biskupa metropolitę.
A gdy chodzi o siedzibę Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie, to mogę zaświadczyć, że różni się ona zasadniczo od tej, do której przyjechałem i godnie upamiętnia pontyfikat Jana Pawła II.

A pozycja laikatu w Kościele zadowala Księdza Arcybiskupa?
– Trzeba przypomnieć, że polski laikat, wyrosły na wartościach chrześcijańskich, odegrał decydującą rolę w przemianach, jakie dokonały się w Polsce w latach 80. ub. wieku. Nie było przypadku w tym, że pan Tadeusz Mazowiecki, jako przedstawiciel tego laikatu, został pierwszym niekomunistycznym premierem w państwie byłego bloku wschodniego. Jeśli mówimy o sytuacji obecnej, to powiem, że katolicy świeccy mają wiele możliwości dowartościowania swej pozycji w społeczeństwie i Kościele. Muszą jednak sprawy do nich należące brać w swoje ręce i nie bać się odpowiedzialności. Nie trzeba z każdą zdrową inicjatywą biegać do księdza proboszcza.

Ostatnie trzy nominacje biskupie, przed Opolem, to byli duchowni, którzy od wielu lat byli poza krajem i pracowali w różnych instytucjach Kurii Rzymskiej. Wywołało to falę krytycznych komentarzy medialnych; czy Ksiądz Arcybiskup mógłby się do nich odnieść?
– Media w tym przypadku nie były rzetelne. Gdy ostatnio miała miejsce nominacja wybitnego teologa na biskupa opolskiego, w mediach praktycznie tego nie komentowano. A czy polski ksiądz, który był formowany w krajowym seminarium, tylko dlatego, że później nabył doświadczenia pracy w instytucjach Stolicy Apostolskiej, miałby niejako z definicji być wykluczony z możliwości wyniesienia go do urzędu biskupiego? Byłoby to absurdalne. Zdobył przecież doświadczenie Kościoła powszechnego i może je skutecznie wnosić w ducha Kościoła partykularnego. Oceniajmy tych biskupów według ich pracy, a nie według tego, skąd przyszli.

Ale na opuszczone przez nich stanowiska nie przyszli ani Polacy, ani inni cudzoziemcy, tylko Włosi. A to wskazuje na szersze zjawisko.
– Proszę o to pytać właściwe osoby w Kurii Rzymskiej.

Jak długo będziemy jeszcze czekali na beatyfikację Jana Pawła II?
– A wie Pan, że ja w ogóle nie czekam. Ja już prowadzę z nim dialog modlitewny. Mam nie tylko wiarę, ale wiedzę i doświadczenie, że Jan Paweł II jest świętym. Natomiast formalne ogłoszenie go błogosławionym jest potrzebne ludowi Bożemu Kościoła powszechnego, gdyż nie wszyscy mieli okazję i sposobność doświadczyć świętości Jana Pawła II na co dzień. Wierzę, że nastąpi to szybko.

Abp Józef Kowalczyk – urodził się w 1938 r. w Jadownikach Mokrych (diecezja tarnowska). Od 1969 r. pracował w Watykanie. Najpierw w Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, a od 1978 r. w Sekretariacie Stanu, gdzie na polecenie Jana Pawła II zorganizował Sekcję Polską. Od lipca 1989 r. nuncjusz apostolski w Polsce.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.