Cała nadzieja w Kościele

rozmowa z prof. Thomasem Woodsem

|

GN 47/2007

publikacja 21.11.2007 13:57

Z prof. Thomasem Woodsem, autorem bestsellera pt. „Jak Kościół katolicki zbudował cywilizację zachodnią”, rozmawia Paweł Toboła-Pertkiewicz

Cała nadzieja w Kościele

Prof. Thomas E. Woods jest czołowym amerykańskim promotorem idei wolnego rynku, wybitnym znawcą ekonomii i stosunku Kościoła katolickiego do tych zagadnień; jest autorem kilku bestsellerów: „Jak Kościół katolicki zbudował zachodnią cywilizację”, „Kociół a rynek. Katolicka obrona wolnej gospodarki” oraz „Nie-poprawna politycznie historia Stanów Zjednoczonych”. Jest pracownikiem naukowym Mises Institute, wykładowcą Abbeville Institute. Laureat wielu prestiżowych nagród, w tym Nagrody Templetona w 2006 r.

Paweł Toboła-Pertkiewicz: W swej książce obala Pan czarną legendę średniowiecza, mówi o wpływie katolickich uczonych na rozwój fizyki, chemii czy astronomii, które przyjęło się uważać za mało związane w religią. Wspomina Pan o jej udziale w tworzeniu ram prawnych i moralnych dla budowy państw, rozwoju instytucji rządowych. Jak ocenia Pan postawę europejskich przywódców, którzy jakby zapomnieli o religijnym dziedzictwie Europy?
Prof. Thomas Woods: – Religijne dziedzictwo Europy nie zostało zapomniane – ono jest celowo pomijane, a walka z religią stała się kluczowym punktem budowy nowej, laickiej Europy. Nas, katolików, nie powinno to załamywać, a raczej zmuszać do cięższej pracy. W wojnie wypowiedzianej religii musimy zewrzeć szyki. Dotyczy to zarówno świeckich, jak i duchownych. Niedopuszczalne jest, by współpracować z ludźmi, których celem jest wyeliminowanie z życia publicznego Kościoła i religii. W ten sposób nie uda nam się uczynić postępów w obronie naszej cywilizacji. Najwyższa pora, żeby wszyscy to zrozumieli. Bo kryzys, w jakim znajduje się nasza cywilizacja, jest ogromny.

W Europie mamy do czynienia nie tylko z kryzysem wiary, ale przede wszystkim z kryzysem wartości. Czy cywilizacja ma szansę przetrwania, skoro w większości krajów dopuszcza się, a czasem promuje, aborcję, związki homoseksualne, eutanazję?
– Mógłbym wymienić jeszcze kilkanaście innych znamion kryzysu. Oczywiście, rezultat tego typu działań może być tylko jeden – katastrofa.

Jakie może ona przybrać oblicze?
– Obrazy społeczeństw zbudowanych na ludzkich, a nie boskich wartościach, zostały nakreślone w książkach Orwella i Huxleya.

Jak uchronić przed tym naszą cywilizację?
– Trzeba pokazać ludziom piękno katolickiej wiary i piękno katolickiego życia. Taka powinna być najważniejsza obecnie misja Kościoła. Bo to jest prawdziwa alternatywa dla barbarzyńskiej, materialistycznej wizji świata, jaka wyrosła na naszych oczach. Proszę zwrócić uwagę: nie sposób spotkać człowieka nawróconego na wiarę, który żałowałby, że tak uczynił. Wierzący są ludźmi szczęśliwymi, podczas gdy ludzie żyjący w społeczeństwie bez Boga i religii są w istocie nieszczęśliwi i zakompleksieni, a przez to tak bardzo nienawidzą naszej wiary.

Europejscy przywódcy podpiszą wkrótce nową wersję unijnej konstytucji, która stanowi bardzo poważne zagrożenie dla chrześcijańskich wartości. Uchwalają oni najważniejsze prawa, ale nie chcą zapytać obywateli, czy je akceptują. Obawiają się, że stałoby się to, co dwa lata temu we Francji i Holandii, gdzie traktat konstytucyjny został odrzucony w referendach. Jaka przyszłość czeka Unię Europejską?
– Są tacy, którzy krytykują obecny projekt konstytucji unijnej dlatego, że nie ma w nim odwołania do chrześcijańskiego dziedzictwa. Gdybym był Europejczykiem, a nie Amerykaninem, w ogóle byłbym przeciwnikiem takiego monstrualnego dokumentu, nawet gdyby zawierał te odwołania. Dlaczego? Sama idea, dla jakiej powstała Unia Europejska, zakłada eliminację tradycji, wiary i suwerenności narodowej. Architekci Unii Europejskiej tworzą kolejną utopię. Chcą rozwiązać nawet najmniejsze problemy społeczne, ale tego nie czynią. Biurokratyczna machina przejada gigantyczne środki, a problemy, jakie rzeczywiście trapią współczesną Europę, są inne niż te, z którymi walczy Unia. Problemem jest kryzys rodziny i starzenie się Europy – Bruksela zaś promuje na potęgę „małżeństwa” homoseksualne, z których nie może narodzić się nowy człowiek, i walczy z ich rzekomą dyskryminacją. To jest nienormalna polityka, która prowadzi do samodestrukcji. Jak europejscy chrześcijanie mogą się godzić na oddanie władzy takim ludziom – doprawdy nie rozumiem.

Od upadku komunizmu w Polsce minęło już niemal 20 lat, a Polacy wciąż bardziej ufają państwu aniżeli niewidzialnej ręce rynku. Co jest ważniejsze: wprowadzenie prorynkowych zmian prawnych czy zmiana świadomości społecznej?
– Żaden system dłużej nie przetrwa, jeżeli nie będzie miał poparcia społecznego. Dlatego najważniejsza jest zmiana mentalności. Nie zbudujecie gospodarki prawdziwie wolnorynkowej, dopóki nie będzie na to przyzwolenia ze strony ludzi. Wrogość wobec kapitalizmu mnie jednak zdumiewa: zawdzięczamy mu wzrost standardu życia, jakiego historia przedtem nie notowała. Mimo że kapitalizm uczynił tyle dobra, a socjalizm czy komunizm tyle zła, atakowany jest ten pierwszy. Wciąż słyszę, że moglibyśmy żyć bez kapitalizmu. Jeśli tak, to dlaczego ci, którzy tak twierdzą, nie emigrują masowo do Korei Północnej czy na Kubę? Dziwi mnie niechętna postawa Polaków wobec kapitalizmu; w USA żyje wielu polskich emigrantów i nie narzekają na nasz system.

Niedawno ukazała się Pańska książka pt. „Niepoprawna politycznie historia Stanów Zjednoczonych”. Czy polityczna poprawność dominuje w opisie historii USA? Jeśli tak, to które zagadnienia podlegają jej presji najbardziej?
– Pytanie powinno chyba brzmieć inaczej: jaka część historii USA nie jest zdominowana przez ideologię politycznej poprawności. O tym, że inny opis historii naszego kraju był potrzebny, świadczy fakt, że przez 12 tygodni moja książka utrzymywała się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Kłamstw i przeinaczeń w historii naszego kraju jest mnóstwo, od największych i fundamentalnych przez mniej znaczące, aż po szczegóły. Ograniczę się tylko do przykładów. Niepoprawna politycznie historiografia w zupełnie inny sposób opisuje prezydenta Lincolna i jego rolę oswobodziciela niewolników. Panuje powszechne przekonanie o „złodziejskich magnatach” z XIX w., a prawda o nich jest zupełnie inna. Wreszcie New Deal Franklina Delano Roosevelta jest uważany za program, który wyciągnął kraj z Wielkiego Kryzysu, a to historia zupełnie zmyślona.

W przyszłym roku odbędą się w USA wybory prezydenckie. Co się stanie, jeśli zwycięży kandydat demokratów?
– Nie będzie wielkiej różnicy. Także gdyby republikanie utrzymali się u władzy, nic się nie zmieni. W ostatnich latach obie partie w zasadzie nic nie dzieli. Hilary Clinton, główna kandydatka demokratów, w sprawie wojny w Iraku miała dokładnie to samo zdanie, co Rudy Giuliani, główny kandydat republikanów. Do tego były burmistrz Nowego Jorku jest znany ze swego poparcia dla aborcji i związków homoseksualnych, ograniczenia tradycyjnego prawa do posiadania broni. Czy wygra Hilary Clinton, czy Rudy Giuliani, nie ma dla mnie jako katolika większego znaczenia, gdyż są to osoby o identycznych poglądach w najważniejszych sprawach.

Czy wśród innych kandydatów jest ktoś reprezentujący chrześcijańskie wartości?
– Jest ich bardzo wielu, ale poważny, mający jakiekolwiek szanse na zdobycie nominacji, jest teksański kongresman Ron Paul. Ma poparcie silnych ruchów antyaborcyjnych. Sprzeciwia się legalizacji związków homoseksualnych, a także – co dla mnie jest niezwykle ważne – sprzeciwia się podwyższaniu podatków. Od zawsze walczył o jak najmniejszą ingerencję państwa w sprawy obywateli. Wielu amerykańskich katolików przychyla się do poparcia go w wyścigu o nominację. Powstał nawet specjalny blog, nawołujący katolików do popierania Paula (www.catholicsforronpaul.blosgpot.com).

Wojna cywilizacyjna trwa nie tylko w Europie, ale również w USA. Kto zwycięży?
– W dłuższym okresie, oczywiście my. Ale zanim to się stanie, sprawy mogą iść w jeszcze gorszą stronę. Cała nadzieja w Kościele, który jest ostatnią szansą dla ludzkości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.