Przeszłość ma przyszłość

rozmowa z Kazimierzem Michałem Ujazdowskim (rozmawia Przemysław Kucharczak)

|

GN 18/2007

publikacja 03.05.2007 21:21

O guzikach z Katynia, opiniach europejskiej lewicy i konkretnym zysku ze znajomości historii

Przeszłość ma przyszłość East news/Stanisław Baszczyk

Kazimierz Michał Ujazdowski - polityk – konserwatysta. Jest Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ma 43 lata, żonę Lidię i troje dzieci: Kazia, Aleksandra i Anię.

Przemysław Kucharczak: Kiedy dowiedział się Pan o Katyniu?
Kazimierz Michał Ujazdowski: – Już przed pójściem do szkoły podstawowej wiedziałem, że jest to słowo zakazane poza domem, a bardzo ważne dla moich rodziców i dziadków. A w trzeciej lub czwartej klasie podstawówki miałem świadomość, co to była za zbrodnia, i że odpowiedzialność za nią ponoszą Sowieci.

Dlaczego to było ważne dla Pańskich rodziców?
– Wychowywałem się w klasycznej patriotycznej rodzinie, która uważała komunizm za system obcy i narzucony. Żyła tradycją Drugiej Rzeczypospolitej i Armii Krajowej. Katyń więc był dla nas szalenie ważny. Mimo że nie mieliśmy w rodzinie nikogo, kto stracił tam życie. Mój dziadek Kazimierz Cyprian Ujazdowski zginął w Auschwitz.

Za co tam trafił?
– Był uczestnikiem konspiracji niepodległościowej, związanym z ruchem ludowym. Był też czynnym politycznie adwokatem. Do Auschwitz trafiało się nie tylko ze względu na konkretne czyny. Był to obóz zagłady Żydów, Polaków i innych narodów okupowanej przez Niemcy Europy.

Wiele rodzin w latach komunizmu pielęgnowało takie historyczne przekazy, ludzie najczęściej też wiedzieli o Katyniu. Jednak dzisiaj według sondaży 40 procent Polaków nie wie, kto wymordował tam polskich oficerów. W sondach ulicznych niektórzy rodacy mówią: „Katyń? To coś z drugą wojną, więc pewnie Niemcy mordowali tam Żydów”. Nie przeraża Pana taka powszechna niewiedza w dzisiejszej Polsce?
– Nie tyle przeraża, co zmusza do konkretnych działań. Musimy dotrzeć z prawdą o polskiej historii zwłaszcza do młodych ludzi, bo rzeczywiście mamy problem. Z jednej strony widać od kilku lat wzrost zainteresowania historią, ale z drugiej są właśnie takie dane, o jakich pan mówi. To pokazuje, jak wiele jest do zrobienia.

Skąd się wzięły braki w historycznej polityce przez te ostatnie 18 lat wolnej Polski?
– Myślę, że podstawową winę ponoszą ludzie, którzy chcieli wybrać przyszłość przeciw przeszłości. Którzy uważali, że wiedza historyczna i respekt dla tradycji są czymś, co przeszkadza w nowoczesnej polityce. Chcieli budować społeczeństwo skupione wokół planu rozwoju gospodarczego, bez wartości i bez historycznych odniesień. To była pomyłka. I to w każdym sensie, nie tylko z perspektywy moralnych zobowiązań wobec minionych pokoleń. To była pomyłka nawet z perspektywy ściśle liberalnej i współczesnej.

Dlaczego?
– Bo społeczeństwo pozbawione wspólnych wartości i historycznej świadomości jest w mniejszym stopniu wspólnotą. Ma mniejszy kapitał zaufania, a zatem mniejszy kapitał rozwoju. Niech pan popatrzy na kraje, które mogły rozwijać się znaczniej szybciej niż Polska. Choćby absolutna potęga, jaką są Stany Zjednoczone. Tam duma z własnej historii i własnych dokonań, przywiązanie do konstytucji i symboli narodowych są znacznie silniejsze niż w Polsce.

No tak, nawet bez żadnego święta na domach wiszą tam amerykańskie flagi.
– Tak! A przecież nikt nie umiałby chyba obronić tezy, że Stany są krajem nienowoczesnym i wstecznym. Amerykanie łączą dumę z własnej historii z projektem rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego. Dlatego w działaniach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego też nie chodzi o cofnięcie Polski. Nie zakładam porzucenia współczesności na rzecz przeszłości. Uważam, że trzeba dbać o edukację historyczną także z tego względu, że płynie z niej również szereg pożytków dla współczesności. Na przykład przywiązanie do wspólnoty czy odbudowa więzi społecznych.

Czyli paradoksalnie dawne hasło Aleksandra Kwaśniewskiego „Wybierzmy przyszłość” można zrealizować tylko wtedy, kiedy wybierzemy też przeszłość?
– Kiedy połączymy tradycję i nowoczesność. Gdy połączymy pamięć historyczną z zaangażowaniem obywatelskim dziś.

Jak nadrobić zaległości z ostatnich 18 lat?
– Konkretnymi działaniami. Realizujemy program edukacji historycznej o nazwie „Patriotyzm Jutra”. Promujemy tu projekty, które łączą zainteresowanie tradycją z czynną postawą obywatelską. Dam przykład niewielkiego stowarzyszenia, które założyli licealiści z warszawskiej Pragi. Odnawiają oni i ratują stare kapliczki w swojej dzielnicy. Albo gdańskie Stowarzyszenie „Talent”, którego członkowie, czyli znakomici nauczyciele i informatycy młodego pokolenia, pracują z młodymi ludźmi. Pokazują im, że warto zostać w Polsce, warto w naszym kraju być aktywnym zawodowo i obywatelsko, zamiast emigrować. Podobnych programów jest już w Polsce mnóstwo. Zbieramy też indywidualne świadectwa dziejów XX wieku, zachęcamy ludzi do opowiadania własnej historii. To program „Świadkowie historii”. Ludzie przysyłają do Narodowego Centrum Kultury poruszające wspomnienia. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie na przykład świadectwo o miłości w Auschwitz. Bohater tej opowieści zakochał się w czasie pobytu w obozie, i uratował tam swoją dziewczynę. Marzy mi się, żeby pokazać w tym programie opór zwykłych ludzi także przeciw komunizmowi. Nie chodzi nam tu wcale o działaczy z pierwszego szeregu. Trzeba też powiedzieć o powołanym rok temu Muzeum Historii Polski. Jego głównym zadaniem będzie prezentacja polskiego dorobku historycznego w nowoczesnych i pozytywnych formach.

Ale najszerzej chyba kształtuje świadomość historyczną dobry film...
– Czekam na film Andrzeja Wajdy o Katyniu. Posyłamy do szkół materiały edukacyjne na temat Katynia. Symbolem przewodnim jest replika oficerskiego guzika, która mocno działa na wyobraźnię. Latem na ulicach miast pojawią się billboardy z postaciami zamordowanych oficerów. Będzie tam perspektywa konkretnego losu, konkretnej twarzy. W kinach przed seansami będą wyświetlane krótkie, 30-sekundowe filmy na temat Katynia. Mają zwrócić uwagę widzów na znaczenie ofiary polskich bohaterów poległych w Katyniu w dziele odzyskania polskiej niepodległości.

Czy jest szansa na kolejne filmy historyczne?
– Tak, powstaje film o Powstaniu Warszawskim. Wiem też, że Krzysztof Zanussi pracuje nad filmem o świętej Jadwidze, królowej Polski. Bo nie chodzi nam przecież tylko o historię XX wieku, tylko o pokazanie piękna polskich dziejów na przestrzeni stuleci.

Ministerstwo ma wkład finansowy w te filmy?
– Finansujemy je wspólnie z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej.

Czy nie ma Pan Minister wrażenia, że nie potrafimy się bronić przed fałszywymi oskarżeniami na temat polskiej historii? Niedawno nieprawdopodobne bzdury o historii Polski zamieścił hiszpański El Pais. Autorka tekstu była np. przekonana, że Polacy w całej swojej wielowiekowej historii prześladowali Żydów... Czy zrobimy kiedyś zauważone na świecie filmy choćby o polskich bohaterach, którzy uratowali tysiące Żydów, jak Irena Sendlerowa czy Henryk Sławik?
– Nie zgadzam się, że nie potrafimy się bronić. Staramy się o zmianę przez UNESCO nazwy obozu Auschwitz, żeby było jasne, iż to nie był polski obóz, i doprowadzimy tę sprawę do końca. Wydaliśmy znakomite opracowanie w kilku językach, które pokazuje politykę Polskiego Państwa Podziemnego wobec Holokaustu. Wynika z niego, że to właśnie Polska miała najbardziej klarowną i konsekwentną politykę w tej kwestii. Trzeba mieć jednak świadomość, że Polska jako kraj chrześcijański i antykomunistyczny jest w oczach europejskiej lewicy wrogiem numer jeden. To nie jest tak, że jeśli nakręcimy dziesięć znakomitych filmów, to europejski socjalizm rozkocha się w Polsce. Musimy być przygotowani na wieloletni spór w tej sprawie. Jestem przekonany, że właściwą odpowiedź daje pozytywny patriotyzm. Jego siła polega na dumie z własnej historii, a nie na niechęci do innych. Oczywiście systematyczną pracą możemy przyciągnąć do nas sympatyków i zminimalizować ataki. Jednak nikt nam nie obiecywał, że będzie na tym świecie bezboleśnie i bezproblemowo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.