To historie prawdziwe

GN 7/2023

publikacja 16.02.2023 00:00

– Nie należy zapominać, że sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrutna – mówi Dariusz Regucki, reżyser filmu „Opiekun”.

To historie prawdziwe – Kiedy zaczynam pracę nad scenariuszem, piszę postaci i dialogi pod konkretnego aktora – wyjaśnia Dariusz Regucki. materiały producenta

EDWARD KABIESZ: Do chwili obecnej o św. Józefie jako postaci pierwszoplanowej powstało niewiele filmów. Dlaczego ten święty stał się bohaterem, niejako w tle, Pana filmu?

DARIUSZ REGUCKI:
Propozycję dostałem od producenta, czyli Rafael Film, który zaproponował mi pracę nad scenariuszem i reżyserię filmu. Święty Józef jest w tle, bo on taki był. Pokorny, kochający i milczący. Przecież zgodnie z ówczesnym prawem powinien Maryję wydać na ukamienowanie i pierwszy rzucić w nią kamieniem. A co zrobił? Zaopiekował się Nią i Ją chronił. Musimy być ostrożni w wymierzaniu sprawiedliwości i nie zapominać, że sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrutna.

W filmie mówi o tym abp Grzegorz Ryś.

Pojawienie się arcybiskupa i innych osób we wstawkach dokumentalnych, które mówią wprost o św. Józefie, to zabieg celowy. Wymyśliłem sobie, żeby wszystkie autentyczne postaci, które w filmie widzimy, miały jakieś doświadczenie św. Józefa. Takie osoby zaprosiłem. Te historie wplotłem w życie głównego bohatera, który przeżywa małżeński dramat. Mój film pyta o granicę miłosierdzia i o to, co dla każdego z nas znaczy kochać.

W napisach końcowych czytamy, że historie, które oglądamy w filmie, wydarzyły się naprawdę. Jak Pan dotarł do tych faktów?

Odkryła je pisarka Aleksandra Polewska, która zrobiła głęboki research Księgi łask i cudów znajdującej się w katedrze w Kaliszu. To od niej dostałem te historie. Oczywiście w celach dramaturgicznych, żeby pasowały do tempa i rytmu narracji, musiałem je trochę zmienić, ale wszystko, co pokazuję, jest na kanwie prawdziwych wydarzeń. Główną osią filmu jest historia pewnego małżeństwa, które naprawdę istnieje. Sądzę, że te prawdziwe opowieści, są mocną stroną filmu.

Dlaczego Kalisz stał się miejscem akcji „Opiekuna”?

Pomysł wyszedł od ks. dr. Jacka Ploty, kustosza bazyliki w Kaliszu, który marzył o tym, żeby powstał film o św. Józefie. Bazylika kaliska to Narodowe Sanktuarium Świętego Józefa. A poza tym Kalisz to piękne miasto, które mnie zachwyciło swoją urodą, które lubi kamera. Potem kustosz podzielił się tą myślą z Aleksandrą Polewską i poprosił ją, żeby zaproponowała jakiś pomysł. Następnie swoje marzenie, pomysł Oli i historie, które znalazła, przedstawił producentowi. Rafael Film z tą propozycją przyszedł do mnie. Scenariusz napisałem z moim przyjacielem Bartoszem Geislerem.

Film rozgrywa się w kilku planach czasowych, współcześnie, w XVII w. i w czasie wojny. Jednocześnie nie jest filmem czysto fabularnym. Skąd taka koncepcja? Czy nie obawiał się Pan, że to zaburzy narrację.

Miałem taką wątpliwość, prosiłem nawet producenta, by nie mieszać tych gatunków. Producent był jednak uparty, dlatego podjąłem to wyzwanie i zacząłem myśleć, jak spiąć te wydarzenia i wpleść w życie i decyzje Roberta, naszego bohatera. Pisanie scenariusza i dialogów do filmu „Opiekun” było dla mnie pewną ekwilibrystyką, poruszaniem się po gatunkach, różnych językach itd. Bardzo się starałem, żeby nic nie trąciło sztucznością. To było niezmiernie frapujące – budowanie rysu psychologicznego głównych bohaterów. Skomponowałem też muzykę, która łączy i nadaje określony charakter i klimat całości. Główny temat nagrałem z filharmonikami kaliskimi – nagrodzonymi Grammy, pod batutą Rubena Silvy. Dałem im też zadanie aktorskie.

Dlaczego w filmie znalazł się wątek związany z Dachau.

W bazylice jest kaplica Dachauczyków, czyli księży ocalonych z obozu koncentracyjnego w Dachau. W przeddzień wyzwolenia obozu wszyscy przebywający tam księża mieli być zabici. Wcześniej zawierzyli swoje życie św. Józefowi, prosząc go o pomoc. Złożyli też ślubowanie, że jeżeli przeżyją, będą pielgrzymować do Kalisza. Doczekali (jak sami mówią) cudownego ocalenia za wstawiennictwem św. Józefa i co roku przyjeżdżali do bazyliki w Kaliszu. To oni ufundowali kaplicę.

Jak udało się Panu skompletować tak znakomitą obsadę? Czy pisząc scenariusz, myślał Pan już o konkretnych aktorach?

Kiedy zaczynam pracę nad scenariuszem, piszę postaci i dialogi pod konkretnego aktora. Myśląc o filmowym małżeństwie, wiedziałam, że piszę dla Rafała Zawieruchy i Karoliny Chapko. Jednak poinformowałem ich o tym dopiero po napisaniu scenariusza. Zaangażowałem też innych znakomitych aktorów: Radka Pazura, Maję Barełkowską, Andrzeja Roga, Macieja Słotę i wielu innych.

Był Pan pewien, że zgodzą się wystąpić w filmie?

Tak, bo proponowałem im niebanalny scenariusz, nie prostą, ale skomplikowaną i trudną historię, co dla aktora jest interesujące. Oni mnie znają i mają do mnie zaufanie. Główną postać w wątku dachauczyków miał grać Jurek Trela. Napisałem ją dla niego, zaakceptował ją, ale niestety zachorował i zmarł. Jeszcze przed jego śmiercią zastanawialiśmy się wspólnie, kto mógłby tę postać zagrać. W ten sposób trafiłem do teatru w Kaliszu, poszedłem na spektakl, a po spektaklu nie miałem wątpliwości i... 15 aktorów zaangażowałem od razu. Tak też trafiłem na seniora Macieja Grzybowskiego, któremu zaproponowałem postać, którą miał grać Jerzy Trela. Stworzył przepiękną kreację.

Kto Pana zdaniem jest adresatem „Opiekuna”?

W filmie nie epatujemy wulgaryzmami, agresją. To film dla ludzi wrażliwych i zadających pytania. Dla dzieci jest za trudny. Zapraszam młodszych i starszych, wierzących i niewierzących. Wszystkich, bo cierpienie, tęsknota za sensem i miłością jest udziałem każdego z nas. Mój film mówi o relacjach między ludźmi. Nie jest opowiastką i egzaltacją religijną, ani moralitetem. Jest otwarty na każdego i zrealizowany na wysokim poziomie w doborowej obsadzie. Ciekawy poprzez historię głównych bohaterów. Na przykład w jednej przezabawnej historii pokazanej w filmie mówimy po francusku i przenosimy się do Paryża, ze zdziwieniem odkrywając, że św. Józef ma niesamowite poczucie humoru. Moim marzeniem jest, by widz, który przyjdzie do kina, po seansie wychodził wzruszony, ale pełen nadziei, trzymając za rękę swoją żonę, partnerkę czy narzeczoną, może pierwszy raz po kilku latach? Ja współczesnemu człowiekowi, który bardzo często jest zagubiony, proponuję, żeby spojrzał w górę i przestał kontemplować swoje cierpienie i smutek, a zaczął afirmować swoje życie.•

Święty Józefie, ratuj

Bohaterami „Opiekuna”, najnowszego filmu Dariusza Reguckiego, są przeżywający kryzys małżonkowie Dominika i Robert. Robert, dziennikarz pracujący w kaliskiej stacji radiowej, otrzymuje zlecenie na reportaż o ludziach, w których życie w cudowny sposób wkroczył św. Józef. Jego żona Dominika, utalentowana skrzypaczka, niezadowolona z powodu ciągłych kłopotów finansowych, jakie trapią rodzinę, wikła się w romans z bogatym biznesmenem. Ich małżeństwo wydaje się nie do uratowania. W pewnej chwili Robert dochodzi do wniosku, że jego historia ma wiele wspólnego z życiem św. Józefa. Akcja filmu rozgrywa się w Kaliszu, a Narodowe Sanktuarium św. Józefa w jest scenerią wydarzeń, które w istotny sposób wpłyną na losy bohaterów. W filmie, który łączy wątki fabularne z dokumentem, zagrali znakomici polscy aktorzy, m.in. Rafał Zawierucha, Radosław Pazura i Karolina Chapko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.