Na dobre i na złe

Jacek Dziedzina

|

GN 7/2023

publikacja 16.02.2023 00:00

Założyciele wspólnot L’Arche (Arka) przywrócili społeczną godność osobom z intelektualną niepełnosprawnością. Równolegle tworzyli sektę, w której pseudomistyczną „teologią” uzasadniali perwersje seksualne. Najsprawniejszy intelekt nie pojmie, jak te dwie rzeczywistości połączyły się w osobie Jeana Vaniera.

Jean Vanier, współzałożyciel L’Arche, był zarazem wiernym uczniem o. Thomasa Philippe’a OP, autora pseudomistycznej „teologii”. Jean Vanier, współzałożyciel L’Arche, był zarazem wiernym uczniem o. Thomasa Philippe’a OP, autora pseudomistycznej „teologii”.
henryk przondziono /foto gość

Sprawa była częściowo znana już od trzech lat, ale dopiero opublikowany w styczniu tego roku obszerny raport (900 stron!) niezależnej komisji badawczej, powołanej na wniosek Międzynarodowej Federacji Wspólnot „L’Arche”, daje szerszy obraz wszystkich okoliczności. Raportu nie da się oczywiście przeczytać w całości w ciągu paru dni, ale nawet lektura obszernych fragmentów wywołuje jedną reakcję: chce się płakać. Nie tyle z żalu czy złości, ile raczej z bezradności. Bo trudno pogodzić się z tym, że historia autentycznego dobra, jakim jest L’Arche, mogła tak przewrotnie przeplatać się z historią prawdziwego zła w perwersyjnej pseudomistycznej oprawie.

Guru ukarany

To trochę jak w oklepanym: „Mam dwie wiadomości – dobrą i złą, od której zacząć?”. Zacznijmy od dobrej. Jest prawdą, że w XX wieku nikt nie zrobił tyle dla przywrócenia społecznej godności osobom niepełnosprawnym intelektualnie, ile zrobili Jean Vanier i o. Thomas Philippe OP. Założony przez nich ruch tworzący wspólnoty L’Arche (Arka) do dziś wydaje dobre owoce na całym świecie. I to jest fakt niepodważalny. A zła wiadomość? Okazuje się, że u samej genezy powstania tego dobra leżała chęć ponownego zgromadzenia się wokół ukaranego wcześniej przez Święte Oficjum (dzisiejsza Dykasteria Nauki Wiary) dominikanina. Thomas Philippe został w latach 50. obłożony zakazami (obejmującymi nauczanie i sprawowanie posługi kapłańskiej) za perwersyjny pseudomistycyzm. Założona przez niego w 1946 roku wspólnota Woda Żywa posłużyła mu m.in. jako środowisko, w którym kierownictwo duchowe wykorzystywał do nawiązywania intymnych relacji z kobietami. Przy czym nie były to „zwykłe” relacje – Philippe nadawał im mistyczne znaczenie. Niewykluczone, że sam został zwiedziony tą pseudomistyczną teologią przez swojego wuja, o. Thomasa Dehau. Kluczowe jednak okazało się również inne wydarzenie: o. Philippe przekonywał, że podczas pobytu w Rzymie, stojąc przed jednym z fresków, miał pewne mistyczne doświadczenie, którego bluźnierczy w istocie charakter nie nadaje się nawet na przedstawienie tutaj ze szczegółami. Istotne jest, że ta rzekomo mistyczna wizja stała się pretekstem do wykorzystywania seksualnego wielu kobiet, zawsze pod płaszczykiem mistycznego zjednoczenia z Jezusem i Maryją. Ofiary znajdował w klasztorach w założonej przez siebie wspólnocie. Nie ma potrzeby epatować zbyt szczegółowymi opisami (pod tym względem raport jest wyjątkowo ponurą lekturą), ale aby rozumieć skalę problemu, wystarczy wspomnieć, że w swoją „seksualną teologię” o. Philippe wciągnął nawet własną siostrę (przeoryszę jednego z klasztorów), z którą utrzymywał kazirodcze stosunki i która wciągała w te praktyki inne zakonnice. Grozę potęguje fakt, że nadano nawet mistyczny sens… aborcji dziecka poczętego w relacji o. Philippe’a z jedną z kobiet.

Vanier wiedział

Jean Vanier był jednym z członków Wody Żywej, a o. Philippe stał się dla niego najważniejszym duchowym przewodnikiem. Pewnie dlatego guru wspólnoty zaczął wprowadzać Vaniera w swoje erotyczne praktyki „duchowe”. Raport pokazuje, że zaufanie między mężczyznami było tak wielkie, że obaj… wymieniali się partnerkami, a wręcz odsyłali je do siebie nawzajem. To bardzo ważny wątek w sprawie Vaniera, bo gdy po latach wyszły na jaw perwersje Philippe’a, Vanier przekonywał, że nie miał o nich pojęcia. Dopiero po jego śmierci okazało się, że nie tylko brał czynny udział w „rozwijaniu” pseudomistycznych praktyk swojego guru w Wodzie Żywej, ale obaj kontynuowali ten proceder już w nowej odsłonie, jaką było ponowne spotkanie, po zdjęciu kar nałożonych na Philippe’a (to zresztą osobna historia do zbadania), w ramach L’Arche. Dodajmy, że Vanier był ostrzegany przed o. Philippem przez samego papieża Jana XXIII. Nie tylko nie posłuchał ostrzeżeń, ale parł do tego, by stworzyć z nim „środowisko” (de facto sektę), w którym obaj wykorzystali seksualnie – pod płaszczykiem rzekomego mistycyzmu – wiele dorosłych kobiet. „Działo się to najczęściej w ramach indywidualnego towarzyszenia duchowego” – piszą autorzy raportu wspomnianej komisji. W jej skład weszli specjaliści z różnych dziedzin: historii, socjologii, psychiatrii, psychoanalizy i teologii. Została powołana również rada naukowa, której komisja regularnie przedstawiała wyniki swoich prac. Jak podają autorzy raportu, główne cele ich opracowania były następujące: „wyjaśnić historię powstania L’Arche; zidentyfikować relacyjną, kulturową i instytucjonalną dynamikę, która mogła mieć wpływ na zaistnienie sytuacji nadużyć; pokazać osobistą trajektorię Jeana Vaniera oraz jego relacji z Thomasem Philippem, jak również określić stopień jego wiary w dewiacyjny mistycyzm, w który został wprowadzony”. Warto zaznaczyć, że komisja pracowała całkowicie niezależnie od L’Arche. Jej członkowie uzyskali dostęp do nieznanych wcześniej materiałów z archiwów watykańskich, dominikańskich i innych. Przeanalizowali m.in. 1,4 tys. listów otrzymanych lub napisanych przez Jeana Vaniera, a także przeprowadzili 119 wywiadów z 89 osobami.

Trwałość perwersji

Lektura raportu jest trudna z wielu powodów. Przede wszystkim badania wykazały ponad wszelką wątpliwość, że mechanizmy stosowane przez Thomasa Philippe’a i Jeana Vaniera wyczerpują wszystkie znamiona działania liderów sekty o charakterze perwersyjnym: „Wprowadzanie w relacje oparte na zależności, nadużycia seksualne, zbiorowe urojenia, nadużywanie pojęć leżących u podstaw chrześcijaństwa…”. Ważne jest również następujące spostrzeżenie autorów: „Zastanawiająca jest niewiarygodna trwałość perwersyjnego jądra, utrzymującego się przez kilka dziesięcioleci, tj. w latach 1950–2019. Sankcje nałożone przez Kościół w 1956 r. nie przyniosły oczekiwanych efektów. Kultura utrzymywania tajemnicy i kłamstwa wyjaśnia okrojone i zniekształcone relacje o historii Wody Żywej i powstania L’Arche. Wsparcie ze strony uznanej i dobrze sytuowanej rodziny i sieci relacji społecznych były pomocne w manipulowaniu hierarchią katolicką. Brak komunikacji między różnymi instancjami Kościoła jest oczywisty, choć trzeba przyznać, że trudno byłoby jakiejkolwiek instytucji śledzić i utrzymywać czujność przez tak długi okres. Niemniej jednak nieujawnienie dokładnych przyczyn potępienia Thomasa Philippe’a przez Święte Oficjum jest tym właśnie, co pozwoliło mu zachować reputację świętości i pisać na nowo historię tak, jak mu się podobało. Wreszcie szybki rozwój L’Arche, a co za tym idzie, sławy Jeana Vaniera, stanowi ostatni istotny czynnik, który wyjaśnia ten fenomen”.

Zwiedzeni

Ta lektura jest trudna zwłaszcza dla osób, które przez lata uważały Jeana Vaniera za swojego duchowego przewodnika. Ujawnienie praktyk, w których brał udział, zburzyło wizję nieskazitelnego proroka, ale przecież nie podważyło prawdy o tym wszystkim, co dla niepełnosprawnych zrobił i sam Vanier, i co robią do dziś na całym świecie Arka oraz wspólnoty Wiara i Światło. Trzeba podkreślić, że raport nie mówi nic o udowodnionych przypadkach wykorzystywania seksualnego niepełnosprawnych. To wszystko działo się w wąskiej grupie „wtajemniczonych”. Lektura raportu jest jednak trudna dla osób wyrosłych na gruncie tych dzieł i zaangażowanych w nie, bo okazuje się, że – wbrew mitowi założycielskiemu powtarzanemu przez Vaniera, jakoby usłyszał „pierwotny krzyk osób z niepełnosprawnością” jako osobiste wezwanie – nie miało miejsca w tym wypadku żadne szczególne „objawienie”. Z raportu dowiadujemy się, że „pierwotna intencja, która od 1963 r. popychała Jeana Vaniera i dawnych członków Wody Żywej do planowania osiedlenia się w Trosly-Breuil, to chęć zebrania się wokół Thomasa Philippe’a, którego uwolnienia od sankcji oczekiwali od 1956 r. Mistyczno-seksualne wierzenia, które od niego przejęli, są spoiwem, które ich łączy i motywuje do odnowienia dzieła. Nawet jeśli wybór skierowania się ku osobom z niepełnosprawnością jawi się w tej perspektywie jako »parawan« dla ich ponownego zgromadzenia się, to od początku współistnieje on ze szczerą intencją poświęcenia się tym ludziom”.

Dla wielu czytelników raportu być może zaskoczeniem będzie fakt, że nie wszystkie kobiety, które składały zeznania, określały się jako ofiary nadużyć, co też pokazuje stopień manipulacji sprawców. Z zeznań kobiet wynika, że mają świadomość pomieszania płaszczyzn: duchowej, afektywnej i seksualnej, które charakteryzowało te „mistyczne” relacje. Z raportu wyłania się osobowość Vaniera, która z pewnością ułatwiła mu stosowanie przez lata tych praktyk i trzymanie tego w tajemnicy: to niewątpliwa charyzma, ale też łatwość uwodzenia, manipulacja, zamiłowanie do tajemniczości, siła perswazji i sugestii, unikanie otwartego konfliktu oraz pewien autorytaryzm. Te wszystkie cechy w przedziwny sposób przyczyniły się zarówno do sukcesu dzieł związanych z przywracaniem godności społecznej niepełnosprawnym, jak i do stosowania praktyk, które złamały życie duchowe oraz psychiczne wielu osobom zwiedzionym pseudomistyczną perwersją Vaniera i jego erotyczno-duchowego guru o. Philippe’a. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.