Oko za oko? Niekoniecznie

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 7/2023 Otwarte

Zasada „oko za oko” jest postrzegana jako starodawny przepis symetrycznej odpłaty, który nie odpowiada współczesnym normom. Jednak wojna za naszą wschodnią granicą pokazuje, że zapis ten, uwieczniony niemal cztery tysiące lat temu w babilońskim Kodeksie Hammurabiego, jest nadal aktualny.

Oko za oko? Niekoniecznie

Kpł 19, 1-2. 17-18

Pan powiedział do Mojżesza: «Przemów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!

Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie ponieść winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!»

 

A dziś w pierwszym czytaniu słyszymy: „Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata”; „Nie będziesz szukał pomsty”.

Pan Jezus w Ewangelii staje w poprzek zasady symetryzmu: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego”. To absolutna nowość, choć jednak nie do końca, bo przecież autor czytanej dziś Księgi Kapłańskiej zaleca: „Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”.

Symetryzm jest wyraźnie zaburzony. Prześladowany z ludzkiej perspektywy przegrywa, jest upokorzony i pokonany. Wygrywa prześladowca. Czy jednak naprawdę i finalnie?

I tutaj pojawia się to wyjątkowe dopowiedzenie kończące czytanie: „Ja jestem Pan!”.

Przypomina ono, że to nie do wrogów Boga należą czas i wydarzenia. Choć mogą oni mieć wrażenie, że przemogli i zwyciężyli, to jednak Pan Bóg jest ostatecznym zwycięzcą.

By przyłączyć się do Niego, wbrew ludzkiej, doczesnej logice, trzeba wpisać się na listę po ludzku przegranych. Trzeba przekroczyć wymiar doczesności. Trzeba uznać, że to, co tu i teraz wydaje się celem i szczytem, jest ważne, ale nie najważniejsze. Najważniejsze jest gdzieś znacznie dalej, choć współczesność może z takiego myślenia drwić i je zwalczać. Może zwalczać je agresywnie, i to robi. Ale to Bóg w ostatecznym rozrachunku zwycięża. Rzecz w tym, by owych wrogów nie tyle nienawidzić, ile starać się ich nawracać. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.