Piekło Pacyfiku

Edward Kabiesz

|

GN 45/2010

publikacja 11.11.2010 12:57

Artystyczny i komercyjny sukces "Kompania braci" sprawił, że jej producenci poszli za ciosem realizując "Pacyfik", serial o zmaganiach z Japończykami na wodach Pacyfiku.

Piekło Pacyfiku Galapagos

Nieustannie modliliśmy się, by przetrwać – słowa jednego z weteranów wojny na Pacyfiku najlepiej chyba oddają charakter mało znanej w Europie kampanii II wojny światowej. Nawet w Stanach Zjednoczonych nie znalazła tak obfitego odzwierciedlenia w kinie, jak wojna w Europie. A przecież po japońskim ataku na Pearl Harbor teatr działań wojennych na Oceanie Spokojnym był dla Amerykanów przez długi czas najważniejszy. Brutalność tej wojny, mimo oczywistych różnic, porównać można z brutalnością niemieckiej kampanii w Rosji.

O ile „Kompania braci” wyznaczyła nowy standard w przedstawianiu wojny na małym ekranie, podobnie jak wcześniej „Szeregowiec Ryan” Spielberga w filmie kinowym, to „Pacyfik” poszedł jeszcze dalej. Nie wszystkim to może się podobać. W „Pacyfiku” dążenie do oddania maksymalnego realizmu tej wojny sprawiło, że twórcy prawie całkowicie zrezygnowali z charakterystycznych dla serialowych produkcji wojennych wątków sensacyjnych i przygodowych.

Autentyczni bohaterowie
„Pacyfik” przedstawia losy trzech amerykańskich marines, którzy walczyli na wszystkich frontach wojny z Japonią, poczynając od wyspy Guadalcanal, przylądka Gloucester, na twierdzach Peleliu czy piaszczystych wybrzeżach Iwo Jimy i Okinawy kończąc. Wzięli udział w jednej z najkrwawszych walk w historii II wojny światowej. Wszyscy trzej bohaterowie serialu są postaciami autentycznymi. Dwaj z nich, Robert Leckie i Eugene Sledge’a, swoje wojenne przeżycia opisali w wydanych później książkach.

Wspomnienia Sledge’a „Piekło Pacyfiku”, w których wykorzystał sporządzane na bieżąco w czasie walk zapiski, wydano także w Polsce. Podstawą scenariusza stały się zarówno ich książki, jak też przeprowadzone współcześnie wywiady z żyjącymi jeszcze ostatnimi weteranami wojny. Ich wypowiedzi znalazły się na początku każdego odcinka serialu. Stanowią one swoisty komentarz do wydarzeń, które za chwilę zobaczymy na ekranie.

Wydarzenia te to nie jakieś spektakularne akcje w wykonaniu dzielnych marines, ale walka o przetrwanie toczona w ekstremalnych warunkach. Nakręcone z rozmachem sceny batalistyczne szokują realizmem. Żołnierze walczą z niewidzialnym często wrogiem, którego się boją i którym, zgodnie z tym, co wpajano im w czasie szkolenia, pogardzają. Film bez ogródek ujawnia okrucieństwo wojny – czyny godne najwyższej pochwały przeplatają się z takimi, które trudno zaakceptować. Podczas jednego z patroli Amerykanie odnajdują pozostawionych na łasce losu niezdolnych do walki rannych Japończyków. Dobijają ich bagnetami. W ogniu walki żadna ze stron nie bierze jeńców.

Koszmar wojny
Amerykańscy żołnierze nie rozumieją przeciwnika, nie są w stanie pojąć, czym się kieruje w sytuacjach całkowicie beznadziejnych. W jednym z odcinków marines lądują na przylądku Gloucester. W nocy Japończycy przeprowadzają atak na ich dobrze umocnione stanowiska i zostają rozstrzelani ogniem karabinów maszynowych. Okazuje się, że był to samobójczy atak dokonany przez chorych i rannych japońskich żołnierzy. Amerykanie zadają sobie pytanie, co nimi kierowało. Czy była to odwaga, czy też głupota? Wrogiem nie jest tylko japoński żołnierz. Są nimi dżungla, nieustannie padający deszcz i upał, które pochłaniają równie wielką ilość ofiar co walka. „Pacyfik”, mimo tego, że nie brak w nim brutalnego nieraz realizmu, jest filmem głoszącym pochwałę tradycyjnych wartości: patriotyzmu, odwagi i przyjaźni, bez których ostateczne zwycięstwo byłoby niemożliwe.

Czy w Polsce mogłaby powstać podobna, pełna autentyzmu produkcja, która przedstawiałaby panoramę wojennych losów naszych żołnierzy walczących przecież na różnych frontach II wojny światowej? Czy skazani jesteśmy tylko na sensacyjno-przygodowe produkcje ścigające się o lepsze ze „Stawką większą niż życie”. Odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Po prostu nas nie stać. Serial, którego producentem jest Spielberg, kosztował 200 mln dolarów. To prawie sześć razy tyle, ile wynoszą środki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej przeznaczone na polskie produkcje w tym roku. Serial został wydany na sześciu płytach. Szósta zawiera materiały z realizacji filmu, jak i niezwykle interesujące historyczne materiały dokumentalne. Szkoda tylko, że ukazują się w wersji oryginalnej. To stara praktyka polskich dystrybutorów, która dowodzi braku szacunku dla polskiego widza.

Pacyfik, reż. Jeremy Podeswa, Timothy Van Patten, wyk.: Joseph Mazzello, James Badge Dale, Jon Seda, USA 2010, dystr. Galapagos

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.