Pokora Boga

Ks. Jerzy Szymik, wykładowca teologii dogmatycznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, poeta.

|

GN 44/2010

publikacja 07.11.2010 07:57

Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: p o e z j a i d o b r o ć... i więcej nic... C. K. Norwid

Pokora Boga flickr/rayand

Hymn o uniżeniu Chrystusa to jedno z najświetniejszych dokonań poetyckich Nowego Testamentu. Jest to w gruncie rzeczy opowieść o tym, jak pokorny jest nasz Bóg.

Jego początkowy fragment brzmi w przekładzie Biblii Tysiąclecia następująco:
On, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
(Flp 2,6-8)


• • •
Chrześcijaństwo powiada – w tym tekście, ale też nie tylko w tym – że dla ukazania prawdy pełnej wielkości Boga istnieje tylko jedna droga: chrystologiczna, ukazana przez postać i dzieło Pana Jezusa. Aby pojąć le-piej, kim jest nasz Bóg, trzeba koniecznie poznawać prawdę o Nim przez Chrystusa i w Chrystusie. Inaczej: zmaganie się z problemem obrazu Boga znajduje konkretne rozstrzygnięcie w obrazie Chrystusa, a dokładnie w pytaniu o to, czy Jezus jest naprawdę Synem żywego Boga? Bo jeśli tak, to w Chrystusie-Synu Bożym znajdziemy taki kształt odpowiedzi na pytanie: „Kim jest Bóg?” i taki Jego portret, że droga do prawdy o Bogu (do prawdziwego obrazu Boga) staje się w Wydarzeniu Chrystusa prosta i jasna.

Kim jest Bóg? Jezus jest Panem (Bogiem) – mówi nasza wiara, a to oznacza: taki jak Jezus Chrystus jest właśnie sam Pan Bóg; takie jest Jego oblicze. Bóg ukazuje się w Jezusie i w ten sposób przekazuje nam istotną prawdę o sobie – a razem z rozpoznaniem prawdy o sobie także prawdę o nas samych. Na tym polega chrześcijańska nowość obrazu Boga, dobra nowina o Bogu. Pan Bóg jest taki właśnie… Jaki?

• • •
Oto jak na to pytanie odpowiedział jeden z geniuszy średniowiecznej teologii, Wilhelm z Saint-Thierry:
(…) kiedy „obraz Boga”, Bóg Syn, ujrzał, jak anioł i człowiek, stworzeni na Jego, to znaczy Boży obraz (nie będąc sami obrazem Boga), wskutek nieuprawnionego sięgnięcia po obraz… zgotowali sobie zgubę, powiedział: Biada! Jedynie nędza nie budzi zazdrości… Pragnę więc ofiarować siebie ludziom jako pogardzany człowiek i jako ostatni ze wszystkich… aby rozgorzał w nich zapał naśladowania we mnie pokory, przez którą mają dojść do chwały. (De natura et dignitate amoris)

Benedykt XVI w „Nowej pieśni dla Pana” komentuje te słowa porywająco:
Sama prawda, rzeczywista prawda, stała się dla człowieka do zniesienia, a nawet uczyniła siebie drogą przez to, że wystąpiła i występuje w postaci ubóstwa Tego, który jest bezsilny. Nie bogaty marnotrawca, ale leżący pod jego drzwiami, pogardzany Łazarz reprezentuje Bożą tajemnicę – Syna. W Chrystusie ubóstwo stało się właściwym znakiem, wewnętrzną „mocą” prawdy. Nic innego jak właśnie jego „prawdziwość” w ubóstwie otworzyła Mu drogę do ludzkich serc. Pokora Boga jest drzwiami prawdy na świat; nie ma innych. Tylko w ten sposób prawda może stać się drogą. Pozostaje aktualne to, co Paweł mówi pod koniec Listu do Galatów po przytoczeniu wszystkich argumentów: jego ostatecznym argumentem nie są słowa, lecz stygmaty Jezusa, jakie nosi na swoim ciele [„Odtąd niech już nikt nie sprawia mi przykrości: przecież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa”, Ga 6,17]. W sporze o prawdziwe chrześcijaństwo, o właściwą wiarę i właściwą drogę, ostatecznym i decydującym kryterium jest wspólnota krzyża. (podkr. – J. Sz.)

Nie ma innych drzwi prawdy na ten świat jak pokora Boga.
Ileż światła w tym zdaniu...

Łazarz, wzgardzony, jako tajemnica Syna; ubóstwo jako znak pomagający Go bezbłędnie rozpoznać; pokora Boga – oto drogi prawdy. A przede wszystkim i pierwszorzędnie, przed wszystkim: oto prawda o Bogu, prawda Boga. Jego prawdziwy obraz. Chrystus jest kimś, w kim prześwituje Bóg, jest ikoną Boga. Jest nią właśnie w tym sensie, że to w rozdartym ciele ukrzyżowanego Jezusa widzimy i pojmujemy, kim jest nasz Bóg i czym jest Jego chwała.

Dzięki Chrystusowi wiemy, że Bóg jest kimś, kto wydał siebie za nas aż po krzyż, kimś bezbrzeżnie dla nas dobrym, kogo nie musimy się bać. Kimś, kto nie ma nic wspólnego ze złem. Jest kimś, w kim nie ma „żadnej ciemności” (1J 1,5), na kogo możemy się całkowicie zdać.

• • •
Od trzydziestu kilku lat odmawiam brewiarz.
Oto jedno z najgłębszych doświadczeń brewiarzowej modlitwy: z psalmów wyłania się taki właśnie obraz Boga – pokornego. Obraz Boga jest tu wzniosły, ale On sam nigdy nie jest wyniosły – przy pomocy tej gry słów można by opisać zasadniczy koloryt obecnego w psałterzu obrazu Boga. Ani królewskość Boga, ani chwała Bożego majestatu nie narzucają tu dystansu ani nie przytłaczają (co przecież tak charakterystyczne dla ludzkich sposobów sprawowania władzy). Jest to Bóg sprawiedliwy, wierny, potężny potęgą miłości, która potężna jest jak śmierć (Pnp 8,6), a z Chrystusa i dzięki Chrystusowi wiemy, że bardziej… „Mamy dobrego Pana, który chce wszystkim przebaczyć” – powtarza nieraz obecny papież za św. Augustynem. I na tej prawdzie opiera definicję „bojaźni Pańskiej” (radykalne to przeciwieństwo strachu przed Bogiem!), a w doświadczeniu tej prawdy widzi „bojaźni Pańskiej” źródło:

Znaczący jest fakt, że bojaźń – a więc szacunek połączony z miłością – budzi nie kara, lecz przebaczenie. Bardziej niż gniew Boga, powinna budzić w nas świętą bojaźń Jego wielka i rozbrajająca wspaniałomyślność. Bóg nie jest bowiem nieubłaganym władcą, potępiającym winnego, lecz miłującym Ojcem, którego powinniśmy kochać nie ze strachu przed karą, lecz za to, że jest dobry i gotowy przebaczać. (fragment jednej ze środowych katechez)

Zaiste, nie ma w Nim żadnej ciemności – wiemy to dzięki Chrystusowi, na to wskazuje całokształt Jego wy-darzenia, wynika to z Prawdy, której Chrystus dał świadectwo (J 18,37) i która – pierwszorzędnie w tej przestrzeni, w polu prawdy o Bogu – wyzwala (J 8,32) i od kłamstwa, i od strachu.
I uczy pokory.

• • •
Myślę, że katolicyzm stąd, z pokory Boga, jest tak realistycznie skromny zawsze wtedy, kiedy jest naśladowaniem Chrystusa, a kiedy go nie psujemy własną pychą ani próżnością. Katolicyzm spogląda w niebo (i tam szuka źródeł i uzasadnień nadziei), ale twardo zarazem stąpa po ziemi. Jak w tym angielskim dowcipie, który wyczytałem przed chwilą w „Liście z Gwatemali” Andrzeja Bobkowskiego:
Czy pański przyjaciel po przejściu na katolicyzm przestał grzeszyć? Och – co to, to nie, ale niesłychanie mu to skomplikowało tę czynność.

Dobre, prawda? Kapitalna synteza skromności, dumy i realizmu, streszczenie istoty katolicyzmu, tego też, co w nim tak uwiera niektórych naszych współczesnych. „Przed takim dowcipem – dopowiada Bobkowski – człowiek staje oniemiały z zachwytu, jak przed najwspanialszym dziełem sztuki”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.