Zawrót głowy od myślenia

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 30/2010

publikacja 29.07.2010 22:42

Na Karuzeli Cooltury w Świnoujściu każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Na Karuzeli Cooltury doświadczamy tak rozmaitych wrażeń jak na prawdziwej karuzeli – mówi Krzysztof Zanussi. Na Karuzeli Cooltury doświadczamy tak rozmaitych wrażeń jak na prawdziwej karuzeli – mówi Krzysztof Zanussi.
Błażej Zych

Karuzela Cooltury narodziła się 8 lat temu w Warszawie. – Z założenia ma być mądrą zabawą – mówi Marek Ratajczak, prezes Fundacji. – Teatr, kino, koncerty, warsztaty, sport są tu tylko scenografią, istotą pozostaje „cool”, czyli coś fajnego. Coś, co zainspiruje odbiorców. Od zeszłego roku „Karuzela” znalazła swoje miejsce w centrum nadmorskiego wypoczynku – przy promenadzie w Świnoujściu. Tego lata turyści „kręcili” się na niej od 17 do 20 lipca. Było od czego dostać zawrotu głowy.

Edytę Herbuś wieczorem można było obejrzeć w spektaklu muzyczno-tanecznym „Lady Fose”, kultowym – ze względu na liczbę występujących w nim znakomitych tancerzy. A wcześniej chętni siadali przy konfesjonale i opowiadali tancerce jakiś ważny fragment swojego życia. – W konfesjonałach nie prosimy o spowiedź, chodzi nam o to, żeby w dyskretny sposób usłyszeć czyjąś historię – opowiada Krzysztof Zanussi, wiceprzewodniczący Rady Centrum Twórczości Narodowej, które współorganizuje imprezę. – Nie jesteśmy doradcami psychologicznymi, ale już z samego wysłuchania swojej historii można dużo skorzystać. Zwierzeń wczasowiczów przy konfesjonałach wysłuchiwali też: Jerzy Stuhr, psycholog Jacek Santorski i Katarzyna Grochola.

Zajęcia przygotowano dla całkiem małych i tych mocno dorosłych. Przez całe cztery dni w trzech namiotach na promenadzie i w amfiteatrze każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Rodzice szukali rady u superniani Doroty Zawadzkiej. Dzieci uczyły się magicznych sztuczek u iluzjonisty Macieja Pola. Młodzież i dorośli rozprawiali nad tym, kto ma większą moc oddziaływania – polityk czy showman. Plaża była wypełniona do ostatniego miejsca, ale namioty debat i warsztatów też. Widać było, że urlopowicze nie odpoczywają od myślenia. – W wakacje można zrobić to, co się w ciągu roku nie udaje, nad czymś poważnie się zastanowić, coś istotnego przemyśleć – uważa Krzysztof Zanussi.

Metafizyka jest dla ludzi
VIP-ów wybrano z różnych opcji politycznych i światopoglądowych. Byli wśród nich: popularna prezenterka Magda Mołek, psycholog Jacek Santorski, pisarka i feministka Manuela Gretkowska, pisarz i chemik Janusz Wiśniewski, sprzedający swoje książki w milionowych nakładach w Rosji, publicysta ks. Jacek Prusak, pisarz i scenarzysta Piotr Wiśniewski, wróżka Aida, Leszek Balcerowicz. Widzowie musieli wybrać, kogo chcą słuchać, i już to zmuszało ich do aktywności, a kiedy znaleźli się na konkretnej dyskusji, mogli się wypowiedzieć, po czyjej są stronie. Nikt nikomu niczego nie narzucał. Impreza wyróżniała się spośród innych organizowanych pod widocznie określonym patronatem. – To przedsięwzięcie nie jest w żaden sposób ideologiczne, to nie próba propagandy ani tuba dla jakiejś grupy politycznej – podkreśla Krzysztof Zanussi. – Nie ukrywam jednak, że robią je ludzie, którym wymiar metafizyczny nie jest obcy. I rzeczywiście – dyskusje o istocie życia i jego odniesieniu do transcendencji były najbardziej inspirujące i cieszyły się największym zainteresowaniem.

– Czy mózg człowieka doświadczającego przeżyć mistycznych przypomina procesy mózgowe człowieka przyjmującego LSD? – pytano podczas debaty o to, co realne, a co wirtualne. Okazuje się, według badań, że w mózgu przeżywającego doznania mistyczne pojawiają się anomalie elektryczne, a ludzie w uniesieniu modlitewnym zachowują się jak po przyjęciu narkotyków. Janusz Wiśniewski – chemik pracujący w fabryce środków farmakologicznych we Frankfurcie nad Menem – przyznał, że właśnie dziś prowadzi się najwięcej badań nad środkami działającymi w kierunku zmiany nastroju. – Nie sądzę, żeby Bóg przygotował w nas receptory opiatowe czy amfetaminowe, żebyśmy przyjmowali narkotyki, ale po to, abyśmy produkowali je sami – na przykład przeżywając miłość – twierdził psycholog Jacek Santorski.
– Kościół odnosi się z rezerwą do doświadczeń mistycznych – podkreślał ks. Jacek Prusak. – Wszyscy jesteśmy powołani do świętości, tylko niektórzy do mistycyzmu.

Prawdziwe życie
Bardzo często w dyskusjach powracała miłość postrzegana w różnych odsłonach. W panelu pod tytułem „Pasja i śmierć” podróżnicy – Beata Przybyszewska i aktor Mateusz Damięcki, opowiadający o imperatywie wyjeżdżania i narażania się na niebezpieczne doświadczenia, wspomnieli o konieczności rozłąki z najbliższymi. – Mój narzeczony musi sobie wtedy radzić, nie przyjadę do niego z samego środka dżungli amazońskiej – mówiła Beata Przybyszewska. – To samo dotyczy rodziców czy potencjalnych dzieci. Jeden z widzów skomentował to jako przejaw egoizmu podróżniczki. – Dla pani bliski się nie liczy, tylko wyprawy i jej uczestnicy – stwierdził. Na miłość skierowaną do potrzebującego drugiego zwracali uwagę działacze akcji humanitarnych, ale i pisarka Katarzyna Grochola. – Miłość reperuje dziury w każdym życiu – podkreślała.

O miłości, implikującej dialog, który jest ważniejszy i skuteczniejszy niż tak zwana tolerancja, mówił podczas debaty „Tolerancja hit czy kit” Piotr Wojciechowski. I nawet najmłodsi, żeby pozbyć się gniewu i złych uczuć na zajęciach z psycholog Anną Resler-Maj rozdeptywali plątające się przy nich baloniki, w których była zamknięta ich złość. Na tegorocznej Karuzeli Cooltury, odbywającej się pod hasłem „Co realne, co wirtualne?”, zdecydowanie zwyciężyło życie realne. Okazało się, że ludzie nie poddają się całkowicie hipnozie telewizyjnej (Jacek Santorski tłumaczył, że taki stan wywołuje migoczący obraz). Wybierają prawdziwe życie, które chcą zmieniać na lepsze, obserwując innych, którym to się udało. Przykładem na to jest pani, która podeszła do „konfesjonału Krzysztofa Zanussiego. – To była opowieść o zwycięskim życiu kogoś, kogo historia skazała na unicestwienie – mówi Krzysztof Zanussi. – Historia Polki z Białorusi, wywiezionej w czasach sowieckich na Sybir, bo jej ojciec wrócił do domu z Armii Andersa. Na zesłaniu skończyła tylko 7 klas szkoły podstawowej, a teraz studiuje na uniwersytecie trzeciego wieku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.