Dwa serca Katariny

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 23/2010

publikacja 12.06.2010 10:34

– Wszyscy to przeżyliśmy, ale nikt tego nie pamięta – mówi o czasie pod sercem mamy słowacka aktorka Katarina Aulitisova. A w swoim monodramie „O dziewięciu miesiącach” ma dwa serca – własne i noszonego maleństwa.

Dwa serca Katariny Katarina Aulitisova jeździ ze swoim spektaklem po całej Europie fot. Roman Koszowski

Bo mama szybko orientuje się, że dziecko jest gościem, od początku ma swoje serduszko i swoje życie – opowiada Katarina. Wymyśliła ten spektakl razem z mężem Lubo Piktorem, aktorem i reżyserem. 1993 r., kiedy czekali na urodziny swojej córki Jasminki (to imię znaczy jaśmin). Przywieźli go z festiwalu teatrów lalkowych w Zagrzebiu w Chorwacji.

– Czerpałam inspiracje ze swojego brzucha i książki Tatiany Lehenovej „Gdzie mieszka Miszka” – mówi Katarina. – Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, czy będziemy mieć chłopca, czy dziewczynkę, ostatecznie bohaterem został chłopiec. Z mężem poznali się w szkole lalkarskiej w Pradze, w 1983 r. Stworzyli nie tylko duet życiowy, ale i teatralny. – On jest hamulcem, ja motorem – śmieje się. W 1990 r. założyli własny wędrowny teatrzyk PIKI w Pezinoku. – To najlepsi słowaccy lalkarze – uważa Iwan Sogel, reżyser i dyrektor teatru w Koszycach.

Właśnie w swoim teatrze zrealizowali monodram „O dziewięciu miesiącach”, przeznaczony dla najmłodszych, ale też nastolatków i dorosłych. Katarina gra go po słowacku, niemiecku, włosku, słoweńsku i po polsku, jeździ z nim po Europie i zdobywa nagrody na konkursach. – Po jego obejrzeniu chce się mieć takie maleństwo – mówią widzowie. – Nie zrobiliśmy antyaborcyjnej agitki – wyjaśnia aktorka. – Pokazujemy, że od poczęcia dziecko jest żywą istotką, którą tylko można się cieszyć. Lalka animowana przez Katarinę ma głowę dużą jak u noworodka i chciałoby się ją przytulić. Ale nie można, bo siedzi w pudle na kapelusze, czyli w brzuchu, który nosi mama.

W pudle na kapelusze
Kiedy przed 16 laty zaczynała grać spektakl, była w siódmym miesiącu z Jasminką. Pojechała wtedy na festiwal teatrów lalkowych i jednego dnia grała „O dziewięciu miesiącach”, a drugiego Pippi Langstrumpf. Wszyscy myśleli, że jeśli skacze wysoko jako dziewczynka z warkoczykami, to pewnie nie jest w ciąży, tylko nosi pod sukienką poduszkę. Ale ciąża była prawdziwa, a gra była życiem, bo Katarina naprawdę rozmawiała ze swoim dzieckiem. – Ciąża to stan wyjątkowy, mama w dziewiątym miesiącu jest zmęczona, opuchnięta, przypomina klauna – opowiada Katarina. Dlatego sama na początku spektaklu zakłada czerwony nos klauna i chodzi ciężkim krokiem, nosząc przed sobą pudło na kapelusze, w którym mieszka maleństwo. Ale zanim jeszcze się pojawia, widzowie mogą zobaczyć przytulne wnętrze macicy z okienkiem, podłogą i ścianami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.