Ballada o Benku

Edward Kabiesz

|

GN 23/2010

publikacja 12.06.2010 10:23

To film pełen ciepła i optymizmu. A tytułowy Benek to jeden z niewielu pozytywnych bohaterów, jaki pojawił się w polskim filmie w ostatnich latach.

Ballada o Benku W filmie Roberta Glińskiego nie znajdziemy bohaterów jednoznacznie złych. Na zdjęciu Andrzej Mastalerz w roli kolegi Benka. Niedużo brakowało, by dzięki niemu Benek stracił odprawę fot. Syrena Films

Robert Gliński zdjęcia do „Benka” kręcił w 2006 roku. Film został pokazany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2007 roku, gdzie Zbigniew Stryj grający w nim rolę Eryka, brata głównego bohatera, zdobył nawet nagrodę za drugoplanową rolę męską. „Benek” spodobał się także na festiwalu w Tarnowie, gdzie otrzymał nagrodę jury młodzieżowego. Od tego czasu… słuch o filmie zaginął. Dopiero w tym roku niespodziewanie wszedł na ekrany naszych kin.

Wzięte z życia
W twórczości Roberta Glińskiego „Benek” stanowi osobny rozdział. W odróżnieniu od innych filmów reżysera, w których trudno się było doszukać choćby cienia nadziei, a ich bohaterowie od początku stali na straconych pozycjach w zetknięciu z brutalną rzeczywistością, „Benek” jest filmem pełnym ciepła i optymizmu. Co ciekawe, jego akcja rozgrywa się na Śląsku, który w ostatnich latach w polskim kinie stał się symbolem regionu dotkniętego wszystkimi negatywnymi skutkami gospodarczej metamorfozy. A jednocześnie, podobnie jak inne filmy reżysera, „Cześć Tereska” czy „Świnki”, również i ten zainspirowała historia wzięta z życia.

Jerzy Morawski, scenarzysta filmu, człowieka będącego pierwowzorem postaci głównego bohatera poznał w czasie zdjęć do serialu telewizyjnego. – Pracownica jednej z agencji znajdujących pracę byłym górnikom, dając nam listę nazwisk naszych potencjalnych rozmówców, rzuciła okiem na początek i kategorycznie zapowiedziała: ten to słowa nawet nie powie! – wspomina. – Oczywiście zaciekawiła nas i w taki oto sposób poznaliśmy pierwowzór Benka.

Nasz rozmówca w wieku osiemnastu lat trafił do kopalni, zjechał pod ziemię i tak od tamtej pory wyglądało jego życie. Praca na kilka zmian, dom, sen. Tak naprawdę nie znał w ogóle świata, tego, co dzieje się „na górze”. Paradoksalnie dopiero utrata pracy i kupno mieszkania otworzyły mu oczy na życie poza kopalnią, na ludzi dookoła i na uczucia. Najbardziej poruszające w Andrzeju było to, że pomimo swojego wewnętrznego wycofania był niesamowicie „prawdziwym człowiekiem”.

Szansa na życie
Bohater filmu pracuje w jednej ze śląskich kopalń. Ma 29 lat, mieszka u matki, gdzie gnieździ się również rodzina jego brata Eryka. Eryk gra w górniczej orkiestrze i udziela się w związkach zawodowych, ludzie go poważają. Benek nie dorobił się niczego, nie ma nawet dziewczyny. Jego życie toczy się między domem i kopalnią. Codzienna harówka sprawia, że nie ma siły na rozrywki. Brat uważa go za fajtłapę, która nigdy nie wyjdzie na ludzi.

Benek rzeczywiście ma kłopoty z komunikacją z ludźmi, jest nieśmiały. Ale w pewnym momencie postanawia coś zmienić w swoim życiu i rzuca pracę w kopalni. Robi to, co wielu innych górników, którym w tym czasie, a był to okres zamykania kopalń i likwidacji tysięcy miejsc pracy, zaproponowano kilkudziesięciotysięczne odprawy. Pod warunkiem, że nie będą już nigdy starać się o pracę w górnictwie. Benek podpisuje zobowiązanie i odbiera odprawę. W tajemnicy przed rodziną, która nie wyobraża sobie życia poza górnictwem. To zwrotny punkt filmu.

Losy ludzi, którzy wzięli duże, przynajmniej tak im się na początku wydawało, pieniądze, potoczyły się w różny sposób. Byli tacy, którzy wykorzystali szansę na inne życie. Było też wielu, którzy sobie nie poradzili, nie potrafiąc odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do decyzji o porzuceniu pracy w kopalni Benek dojrzewał długo. Podobnie jak inni nie do końca zdawał sobie sprawę z trudności, jakie czekają go na nowej drodze życia. Ale ta w pełni świadoma decyzja w jego przypadku nie była podyktowana jedynie chęcią zgarnięcia czterdziestu tysięcy złotych. Benek po prostu oczekiwał od życia czegoś więcej. A do tego mocno, chociaż mogło się to ludziom patrzącym z boku wydawać naiwnością, wierzył w siebie.

Benek z filmu Glińskiego, znakomicie zagrany przez Marcina Tyrola, od razu wzbudza sympatię widza. To jeden z niewielu pozytywnych bohaterów, jacy pojawili się w polskim filmie w ostatnich latach. Na początku wydaje się nam bezradny i zagubiony. Jego jedynym powiernikiem jest Matka Boska, której zawierza swoje problemy i którą prosi o wsparcie. Niesłychana konsekwencja w działaniu, upór, zmaganie się z własnymi ograniczeniami i wrodzona szlachetność sprawiają, że zaczynamy mu sekundować w najeżonej przeszkodami drodze do celu, który sobie wyznaczył. Filmowa opowieść o Benku w pewnym momencie nabiera niemal baśniowego wymiaru. Ale jest to opowieść osadzona w doskonale oddanych na ekranie realiach.

Benek, reż. Robert Gliński, wyk.: Marcin Tyrol, Mirosława Żak, Magdalena Popławska, Zbigniew Stryj, Polska 2007

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.