Za wolność i pamięć

Andrzej Grajewski

|

GN 6/2023

publikacja 09.02.2023 00:00

Proces Andrzeja Poczobuta jest nie tylko jego osobistym dramatem, lecz także uderzeniem w polską wspólnotę na Białorusi, jej prawa i możliwość kultywowania własnej tradycji i historii.

Proces Andrzeja Poczobuta toczy się  przed sądem w Grodnie. Proces Andrzeja Poczobuta toczy się przed sądem w Grodnie.
leonid SHCHEGLOV /BELTA/AFP/east news

To jeden z najważniejszych polskich działaczy na Białorusi, znany dziennikarz, autor publikowanej w Polsce wnikliwej analizy reżimu Alaksandra Łukaszenki „System Białoruś”. Przez wiele lat pisał dla regionalnej prasy, a później dla „Gazety Wyborczej”.

Ukończył prawo na uniwersytecie w Grodnie. Na jego postawę miał wpływ ojciec, Stanisław Poczobut Odlanicki, krajoznawca i badacz przeszłości, autor publikowanych także u nas przewodników po Grodzieńszczyźnie. Po ogłoszeniu przez Białoruś suwerenności Andrzej zaangażował się w niezależny ruch białoruski, m.in. publikując w języku białoruskim w opozycyjnej prasie ukazującej się w Grodnie oraz w Mińsku. Później działał w polskich organizacjach społeczno-politycznych. Należał do nurtu, który opowiadał się za niezależnością polskich organizacji. W przeszłości był represjonowany za teksty, które publikował w „Gazecie Wyborczej” oraz największym opozycyjnym internetowym dzienniku „Biełorusskij Partizan”. Za obrazę prezydenta Łukaszenki dostał w 2011 r. wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu. Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałem o tej postaci, podkreślały jego niezłomną postawę w walce o prawa polskiej mniejszości na Białorusi. W ostatnich latach był członkiem władz zdelegalizowanego Związku Polaków na Białorusi. Nie zaprzestał aktywności, gdy po sfałszowanych wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 r. zaczęły się represje na niespotykaną dotychczas skalę. Polacy na Białorusi traktują sprawę karną Poczobuta jako coś więcej niż rozprawę z lokalnym działaczem. – Ten proces jest uderzeniem w całą polską mniejszość w tym kraju oraz reprezentujący ją Związek Polaków na Białorusi – mówi wiceprezes tej organizacji Marek Zaniewski, przebywający od pewnego czasu w Polsce. – To część szerszych represji. Uderzono w polską oświatę, zlikwidowano dwie szkoły oraz Polską Macierz Szkolną, niepewny jest los szkolnictwa prywatnego – dodaje.

Za zamkniętymi drzwiami

Proces Poczobuta rozpoczął się 16 stycznia przed sądem obwodowym (wojewódzkim) w Grodnie, ale kolejne rozprawy przeniesiono do sądu rejonowego. Polskie MSZ wydało komunikat, w którym zaprotestowało przeciwko rozprawie, stwierdzając, że „zarzuty formułowane wobec niego są nieprawdziwe i motywowane politycznie”. W pierwszej rozprawie uczestniczyli: żona Poczobuta – Oksana, jego rodzice oraz kilku działaczy Związku Polaków na Białorusi. Po piętnastu minutach posiedzenie zostało zamknięte dla publiczności i wszyscy musieli opuścić salę. Utajnienie rozprawy, jak dowiedziałem się od działaczy w Grodnie, zostało zarządzone przez sędziego Dzmitryja Bubienczyka na wniosek prokuratura. Podobno dlatego, że w sprawie mają być analizowane tajne dokumenty NKWD z czasów wojny oraz białoruskiego KGB. Poczobut przywożony jest z więzienia w Grodnie, gdzie został przeniesiony po wielu miesiącach spędzonych w dramatycznych warunkach w aresztach śledczych w Żodzinie i w Mińsku.

Do sądu w Grodnie przyjechał Marcin Wojciechowski, pełniący obowiązki ambasadora RP w Mińsku. Nie został jednak wpuszczony na salę rozpraw pod pretekstem, że jest cudzoziemcem. Obecnie z oskarżonym może kontaktować się jedynie pani adwokat. Nie wolno jej jednak przekazywać żadnych informacji zebranych w śledztwie, a także treści z rozmów z klientem. Władze uważnie śledzą wszystko, co dzieje się wokół tego procesu. Gdyby nabrały podejrzeń, że adwokat przekazuje niedozwolone informacje, odebrałyby jej licencję. Wtedy Poczobut otrzymałby obrońcę z urzędu, zupełnie niewiarygodnego. Dlatego wszystkie szczegóły procesu są utajnione.

Polak został oskarżony m.in. o podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz sianie niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej, językowej, a także rehabilitację nazizmu oraz wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Powodem oskarżenia były publikacje, w których wkroczenie Armii Czerwonej 17 września 1939 r. na Kresy Wschodnie nazwał agresją na Polskę. Pisał także o żołnierzach AK walczących na tych terenach w czasie niemieckiej i sowieckiej okupacji oraz o współczesnych protestach przeciwko reżimowi. Według prokuratury każda krytyka reżimu jest równoznaczna z pochwałą zachodnich sankcji. W październiku 2022 r. sytuacja Poczobuta stała się jeszcze trudniejsza, gdyż władze wpisały go na listę „osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną”.

Zemsta Łukaszenki

Proces Poczobuta jest kolejnym przejawem walki z Polakami na Białorusi. Łukaszenka zawsze odnosił się do nich niechętnie, a po demonstracjach z sierpnia 2020 r., kiedy na ulice Mińska i innych miast wyszły dziesiątki tysięcy Białorusinów, a Polacy ich wsparli, uznał tę mniejszość za wrogów. Od tego czasu nasiliły się represje wobec Związku Polaków na Białorusi, który w myśl prawa białoruskiego już wcześniej był nielegalny, ale władze tolerowały jego działalność. 13 marca 2021 r. została aresztowana dyrektor Polskiej Szkoły w Brześciu Anna Paniszewa. Taki sam los spotkał Irenę Biernacką z Lidy i Marię Tiszkowską z Wołkowyska. 21 marca aresztowano szefową Związku Polaków Andżelikę Borys, a 25 marca Andrzeja Poczobuta. Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zostały w czerwcu 2021 r. wywiezione do Polski. Propozycję wyjazdu odrzuciła Borys. W marcu 2022 r., gdy jej matka napisała do Łukaszenki prośbę o ułaskawienie, wypuszczono ją z aresztu i mogła zamieszkać w domu, pod nadzorem. Sprawy karnej przeciwko niej jednak nie umorzono. Także z Poczobutem rozmawiano po aresztowaniu o wyjeździe do Polski. Taką możliwość odrzucił, uznając, że nie może opuścić swego kraju i rodaków. Jego żona Oksana, Białorusinka, nadal mieszka w Grodnie z synem, a córka studiuje medycynę. W obronie Poczobuta występują nie tylko Polacy, ale i Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” założone przez Alesia Bialackiego, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, którego proces toczy się w Mińsku.

Oskarżenie Poczobuta ma szerszy kontekst. Celem jest penalizacja każdej próby opowiedzenia innej niż oficjalna historii Białorusi. W kraju, gdzie 17 września jest obchodzony jako święto państwowe i dzień jedności narodowej, Poczobut, piszący o sowieckiej agresji na Polskę w 1939 r. i partyzantach z AK, jest groźnym przeciwnikiem. Podważa sowiecką opowieść o historii, legitymizującą władzę Łukaszenki i podkreślającą wspólne dzieje narodów rosyjskiego i białoruskiego. Nie bez kozery po 2020 r. na Białorusi nasiliły się akty wandalizmu polskich mogił i miejsc pamięci o żołnierzach AK oraz podziemia niepodległościowego. Przy użyciu ciężkiego sprzętu zniszczono m.in. cmentarz polowy żołnierzy AK w Surkontach, na którym spoczywa pułkownik Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”, współtwórca formacji cichociemnych i bohater narodowy, oraz wiele innych cmentarzy. Kustoszem pamięci o tych miejscach był Poczobut.

Co dalej?

Nie wiadomo, jak potoczy się jego proces. Zapowiedziano, że rozprawy odbywać się będą co tydzień. Przesłuchanych ma być ponad 100 świadków. Ponieważ proces jest polityczny, jego finał będzie zależał od sytuacji na Białorusi. Gdy rozpoczęła się agresja Rosji na Ukrainę, Łukaszenka udostępnił wojskom rosyjskim białoruskie terytorium do ataków na sąsiada. Białoruskie oddziały nie biorą jednak udziału w walkach. Łukaszenka znajduje się pod naciskiem Putina, ale zdaje sobie sprawę, że społeczeństwo jest przeciwne wojnie i może dojść do nowych, jeszcze silniejszych protestów, gdyby prezydent zdecydował się wysłać swoje wojska na front. Nowy minister spraw zagranicznych Siarhiej Alejnik jest zwolennikiem tezy, że bezpieczeństwo Białorusi należy oprzeć na dwóch filarach: rosyjskim i zachodnim.

Strona polska we wszystkich rozmowach domaga się uwolnienia Poczobuta, ale trudno przewidzieć, jaki będzie wynik tych starań. Problem jest szerszy. Na Białorusi jest obecnie ok. 1400 więźniów politycznych, a Poczobut jest jednym z nich. – Nie mamy złudzeń, że Andrzej będzie miał sprawiedliwy proces. Ta sprawa jest polityczna, a wszystkie takie procesy kończyły się wysokimi wyrokami – mówi wiceprezes Zaniewski. – Sądząc po tym, co dzieje się obecnie na Białorusi, wiemy, że może grozić mu surowa kara – dodaje. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.