Skaza na mozaice

Franciszek Kucharczak

|

GN 6/2023

publikacja 09.02.2023 00:00

Dzieła sztuki pozostają wspaniałe, nawet jeśli ich twórca wspaniały nie jest. Ale gdy są to dzieła „z teologią”, sprawa się komplikuje.

Mozaika o. Marko Rupnika w sanktuarium ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Mozaika o. Marko Rupnika w sanktuarium ojca Pio w San Giovanni Rotondo.
roman koszowski /foto gość

Mozaiki jezuity Marko Rupnika zdobią ponad 200 obiektów na całym świecie. Pochodzący ze Słowenii 68-letni zakonnik realizował swoje dzieła w najważniejszych dla Kościoła miejscach, od Watykanu poczynając. Jego pracami szczyciły się sanktuaria w Fatimie, Lourdes, San Giovanni Rotondo, a także sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. „Szczyciły się”, bo już się nie szczycą. Obecnie panuje dezorientacja z powodu skandalu, jaki wybuchł wokół ich autora. Najpierw, w grudniu 2022 roku, do publicznej wiadomości dotarła informacja, że Marko Rupnik był ekskomunikowany za jedno z najpoważniejszych przestępstw w Kościele, mianowicie za próbę rozgrzeszenia kobiety z czynności seksualnej, której sam był uczestnikiem. Miało się to wydarzyć w roku 2015. Po wyrażeniu przez sprawcę skruchy ekskomunika została zdjęta. Mimo kar, jakie na niego nałożono, wciąż bardzo aktywnie udzielał się nie tylko w sferze sztuki, lecz także jako autorytet duchowy.

Lawina jednak ruszyła. Na jaw zaczęły wychodzić informacje o mrocznej stronie teologa artysty, który od ponad 30 lat krzywdził kobiety, najpierw w Lublanie, a potem w Rzymie. Okazało się, że Rupnik stosował wobec nich przemoc seksualną i psychologiczną, upokarzając je, nakłaniając do oglądania pornografii, a nawet zmuszając do seksu grupowego. Kiedy kobiety się skarżyły, bagatelizowano te doniesienia i odsyłano ich autorki do psychiatry. Poważnie zajęto się tymi sprawami dopiero w 2021 roku wskutek skargi złożonej do Kongregacji Nauki Wiary. Wniosło ją dziewięć kobiet molestowanych seksualnie przez Rupnika w latach 90. minionego wieku, gdy był on kapelanem zakonnic ze słoweńskiej Wspólnoty Loyola. Zeznania ofiar zostały uznane za spójne i wiarygodne, jednak wnioskowany kanoniczny proces karny się nie odbył, ponieważ Dykasteria Nauki Wiary stwierdziła przedawnienie zarzutów.

Czy to Caravaggio?

Niezależnie od prawnej odpowiedzialności Rupnika pozostaje dylemat, jak należy traktować obecność w przestrzeni sakralnej dzieł stworzonych przez „seksualnego drapieżcę”. Tym bardziej że jezuita do seksualnych polowań wykorzystywał autorytet duchownego, m.in. „dorabiając teologię” do swojego niemoralnego zachowania. Monika Białkowska w „Więzi” przytacza relację jednej z poszkodowanych zakonnic, z której wynika, że Rupnik obcowanie seksualne z dwiema kobietami jednocześnie porównał do… relacji między Osobami Trójcy Świętej. A to tylko jeden z licznych przykładów wynaturzonej, bluźnierczej „teologii” zakonnika jaka wyłania się z zeznań jego ofiar.

Czy świadomość tego wszystkiego pozwala spokojnie modlić się w przestrzeni wypełnionej mozaikami Rupnika? Czy należałoby je raczej skuć, jako obciążone skojarzeniami z ich twórcą?

Wielu sprzeciwia się takim pomysłom. „Trzeba oddzielać dzieło od twórcy. Nigdy bym nie pozwolił na spalenie »Powołania Mateusza« Caravaggia, chociaż wiemy, że malarz kogoś zabił. Nie znam się na walorach artystycznych tych mozaik, ale boję się zapędów oczyszczających Kościół i świat w taki sposób. Należy stosować kary, powstrzymywać przed czynieniem zła, ale nie niszczyć dzieł” – napisał na Facebooku o. Dariusz Piórkowski SJ. Logiczne rozumowanie, powstaje jednak pytanie, czy mamy tu do czynienia wyłącznie z dziełem sztuki – takim, jakim był przywołany obraz Cara­vaggia. Caravaggio – jeśli pozostać przy tym przykładzie – nie był duchownym i nie nauczał innych moralnego postępowania, jak to jest zwykle w przypadku księży. W odbiorze jego dzieł nie ma więc posmaku faryzeizmu, ponieważ Caravaggio był awanturnikiem, a nie faryzeuszem. Nigdy nie aspirował do roli moralnego autorytetu i pewnie dlatego nikogo nie razi nawet fakt, że był zabójcą (stało się to zresztą w wyniku pojedynku, wskutek czego malarz do końca życia uciekał przed wymiarem sprawiedliwości). Nie można mówić więc o rozbieżności między głoszeniem a tworzeniem, ponieważ Caravaggio niczego nie głosił. Czego nie można powiedzieć o Rupniku, który działał także jako rekolekcjonista i nauczyciel wiary. Jeszcze w marcu 2020 roku głosił w Watykanie wielkopiątkowe kazania dla Kurii Rzymskiej. Trzy lata wcześniej, w marcu 2017 roku, wygłosił rekolekcje w krakowskim sanktuarium św. Jana Pawła II, podczas których wyjaśniał teologię swoich mozaik.

Zmiana miejsca

Rzecz jasna zapraszający Rupnika do wygłoszenia rekolekcji w Krakowie nie byli świadomi jego podwójnego życia. Nie wiedzieli tego również organizatorzy spotkań osób skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym, które od 2019 roku co miesiąc zbierały się na modlitwę właśnie w kościele sanktuaryjnym, wypełnionym mozaikami słoweńskiego jezuity. Skrzywdzeni i ich przyjaciele modlili się tam przed Najświętszym Sakramentem za ofiary przestępstw seksualnych. Ponadto uczestniczyli dwa razy w roku w modlitwach, po których odbywa się otwarte spotkanie z osobami świadczącymi pomoc dla ludzi cierpiących z powodu zranień wywołanych seksualnymi nadużyciami.

Ta tradycja trwa do dzisiaj, jednak spotkania odbywają się w innym miejscu. Po wybuchu skandalu powstał bowiem dylemat, czy dla osób skrzywdzonych widok mozaik Rupnika nie będzie gorszący i bolesny. Te pytania zostały zadane pokrzywdzonym, którzy regularnie przychodzą na spotkania. Odpowiedzi musiały wskazywać na potrzebę zmiany, dlatego podjęto decyzję o przeniesieniu adoracji w inne miejsce, jednak na terenie sanktuarium. Uczestnicy zaznaczyli bowiem, że w sanktuarium św. Jana Pawła II czują się dobrze i nie zamierzają go opuszczać. Po konsultacji z gospodarzami miejsca ustalono, że spotkania będą odbywać się w kaplicy Najświętszego Serca Pana Jezusa, znajdującej się w dolnej części budowli.

Skuć, nie skuć?

Powyższa sytuacja pokazuje, że nie zawsze dzieło można przyjmować w oderwaniu od twórcy. Kościół to nie muzeum, w którym mogą znajdować się wytwory o różnej wymowie, a mozaika to nie obraz, który można przenieść i schować. Mozaika to także nie utwór muzyczny, od którego wykonywania można się powstrzymać, jak radzili uczynić dominikanie z utworami André Gouzesa po tym, jak został oskarżony o gwałt na nieletnim.

Mozaika w kościele, zwłaszcza gdy niesie przesłanie teologiczne, a jej autor jest powszechnie znany, staje się poniekąd także osobistym świadectwem – przynajmniej za jego życia i życia jego pokolenia. Co więc robić, gdy najsławniejsze sanktuaria zdobią prace zawierające „fałszywe świadectwo”? Likwidowanie dzieł sztuki to na ogół barbarzyństwo. Warto jednak nadmienić, że sam Rupnik skuł mozaiki w kaplicy Redemptoris Mater w Watykanie, już częściowo zrealizowane przez prawosławnego artystę Aleksandra Kornouchowa, i zastąpił je swoimi.

Osobną kwestią jest rzeczywista wartość artystyczna mozaik. Jeszcze trzy miesiące temu powszechnie je chwalono, zdarzało się nawet porównywanie jezuity do Michała Anioła. Nie wszyscy jednak byli ich entuzjastami. Monika Białkowska zwróciła uwagę na wydany w 2017 roku wywiad rzekę Ewy Kiedio „A piękno świeci w ciemności”, w którym bp Michał Janocha, historyk sztuki, przyznał, że prace Rupnika budzą jego sprzeciw. „Są dla mnie zaprzeczeniem tego, czym ma być sztuka sakralna, która powinna prowadzić do wyciszenia i kontemplacji. Wyczuwam w nich duży ładunek niepokoju” – powiedział przewodniczący Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego. Wyznał też: „Może za ostro krytykuję o. Rupnika, ale nie jestem w stanie modlić się w takich wnętrzach, a przecież temu właśnie powinny one służyć”.

Trudno rozdzielić

„Ufamy, że żmudna droga żalu i oczyszczenia, pełna rozczarowań, trudów, smutku, złości, wstydu i bólu, stopniowo doprowadzi nas do utrwalenia autentycznej wiary i głębszej więzi we wspólnocie kościelnej. Tego, co jest zbudowane na Bogu, ludzka słabość i grzech nie mogą zniszczyć” – napisali słoweńscy jezuici, przepraszając za swojego współbrata. On sam jednak dotąd nie wyraził skruchy, co sprawia wrażenie, jakby nie dostrzegał problemu. Stanowi to dodatkowe obciążenie w odbiorze mozaik jezuity artysty. Tymczasem, jak przypomina jedna z jego ofiar, była zakonnica ze Wspólnoty Loyola, Rupnik wielokrotnie podkreślał, że tworzona przezeń sztuka wyraża jego refleksję i nauczanie. Powiedziała: „Dopóki Kościół nie zrozumie, że w przypadku Rupnika nadużycia są ściśle powiązane z jego byciem artystą, trwał będzie proces bagatelizowania powagi tego, co się stało”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.