Problem nie tylko katechety

GN 6/2023

publikacja 09.02.2023 00:00

Jan Buczyński, katecheta, organista, bloger katolicki

Moje doświadczenie podpowiada, że młodzież zaczyna w większej liczbie odpływać z lekcji religii w szóstej klasie i wyżej. Główne powody są dwa: coraz więcej zajętego czasu (w szkole i poza nią) oraz wymagania stawiane przez nauczyciela religii. Uczniowie (i ich rodzice, nad czym szczególnie ubolewam) oczekują, że przynajmniej dobra ocena należy się za sam fakt obecności na zajęciach, które według nich powinny być rodzajem pozalekcyjnego kółka modlitewnego, ewentualnie luźniejszym czasem na poznanie ciekawostek z życia Kościoła. Tymczasem lekcja religii ma sens jedynie wtedy, gdy jest traktowana tak jak inne przedmioty, jeśli chodzi o metody pracy, wymagania, odpowiednie przygotowanie…

Sam stosuję zasadę, że katecheta w szkole powinien działać w Boży sposób, trochę jak na obrazie Rembrandta, gdzie miłosierny ojciec przytula syna dwiema dłońmi: jedną ojcowską, silną i wymagającą, a drugą matczyną, łagodną i troskliwą. Jeśli uczniowi należy się niska ocena, to ją stawiam – ale później robię wszystko, żeby pomóc mu ją poprawić.

Jeśli uczeń chce odejść z katechezy, warto rozmawiać nie tylko z nim, ale i z rodzicami. Pytać o motywację. Czasem niestety można odkryć, że za niechęcią dziecka stoi także spory dystans rodziców, którzy większy nacisk kładą na zajęcia dodatkowe czy korepetycje niż wychowanie religijne potomka.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.