Meblowanie świata

Szymon Babuchowski

|

14.10.2009 21:02 GN 41/2009

publikacja 14.10.2009 21:02

Aktorzy podłączają do prądu słońce, księżyc i gwiazdy. I staje się światłość. Stwarzanie świata wygląda tu jak meblowanie dziecięcego pokoju.

Meblowanie świata „Początek”, pełen fantastycznych pomysłów, zaskakuje także dorosłych widzów fot. Roman Koszowski

Fototapety, pluszowe zwierzaki i wielka gumowa piłka wyobrażająca kulę ziemską – to elementy scenografii spektaklu „Początek”, przygotowanego przez gliwicki Teatr A. Artyści, do tej pory znani głównie ze sztuk dla dorosłych, postanowili stworzyć biblijny teatr dziecięcy. Pierwsze przedstawienie z tego cyklu przenosi nas w świat Księgi Rodzaju. Ale te przenosiny mogą być zaskakujące także dla dojrzałego widza.

Jak dla dorosłych, tylko lepiej
– Ktoś kiedyś powiedział, że dla dzieci trzeba tworzyć jak dla dorosłych, tylko lepiej – uśmiecha się Mariusz Kozubek, scenarzysta i reżyser spektaklu. – Chcieliśmy zobaczyć, na ile umiemy gadać do dzieci. Większość z nas ma małe dzieci i wiemy, jak bardzo są one nieobliczalne. Musieliśmy włączyć sobie dziecięcą wyobraźnię, żeby przełożyć teksty biblijne na język dziecięcy. Dzięki temu rzeczy, które sami oswoiliśmy jako wierzący, zaczynamy na nowo słyszeć.

Czego dorosły może się dowiedzieć z tego dziecięcego spektaklu, pełnego fantastycznych pomysłów? Może tego, że Pan Bóg, stwarzając świat, mógł się bawić jak dziecko? Że Stwórca jest artystą, który najlepiej zna się na kolorach? A może to, że Szatan odbiera nam zabawki, dając w zamian marne świecidełka? – Wszystko, co mówimy dzieciom, odnosi się także do dorosłych – podkreśla reżyser. – Jedynie język się zmienia. Musimy się posłużyć nieco większą dosłownością. Zresztą, nawet tworząc „dorosłe” sztuki biblijne, zawsze zastanawiamy się, na ile ludzie znają opowiadaną przez nas historię. Wielu z nich trafia przecież na nasze spektakle zupełnie przypadkowo.

Na garnuszku Pana Boga
Na swojej stronie internetowej przedstawiają się jako „offowy teatr religijny”, choć, ich zdaniem, teatry dzielą się tak naprawdę na dobre i kiepskie. Ta, bardzo umowna, definicja ich twórczości ma więc raczej charakter użytkowy. – Ludzie, którzy nas zapraszają, często pytają, czy jesteśmy teatrem zawodowym czy amatorskim – opowiada Mariusz Kozubek. – Nie wiemy, co odpowiedzieć. Mamy różne wykształcenie: są u nas ludzie po akademii muzycznej czy teologii. Ale z drugiej strony od trzynastu lat zajmujemy się teatrem i z tego żyjemy, choć funkcjonujemy poza głównym obiegiem teatralnym. Jesteśmy u Pana Boga na garnuszku, nie mamy harmonogramu rozpisanego z dużym wyprzedzeniem. W lecie gramy sporo spektakli ulicznych, w Wielkim Poście często zapraszają nas na rekolekcje.

– Religijność jednak definiuje to, co robimy – twierdzi aktorka Magdalena Kocur. – Tyle że nie wszyscy organizatorzy imprez mogą przełknąć obecność teatru chrześcijańskiego. Boją się, że to będzie nachalna ewangelizacja, że będziemy kogoś na siłę nawracać. Dopiero kiedy widzą spektakl, przekonują się, że mają do czynienia z profesjonalnym teatrem. Wtedy jest szansa, że zwrócą uwagę na przekazywane przez nas treści.

Machiny i maskotki
Twórczość Teatru A wymyka się klasyfikacjom. Aktorzy łączą elementy popularnego teatru muzycznego z doświadczeniami awangardy, a teksty autorskie z biblijnymi czy staropolskimi. Stworzyli też pełen ekspresji „Performance Pelikan”, który był prezentowany na Światowych Dniach Młodzieży w Kolonii w 2005 roku. – Reakcje widzów bywają zaskakujące dla nas samych – mówi Magdalena Kocur. – Jeden z naszych spektakli opowiadał językiem teatru Pieśń nad pieśniami. Byliśmy z niego dumni, wydawało nam się, że to nasze największe osiągnięcie. A okazało się, że ludzie wolą oglądać zwykłe, ciepłe sztuki o miłości, takie jak musical „Tobiasz”.

– Ale to wszystko nasze dzieci – dodaje Mariusz Kozubek. – Kochamy je tak samo, bez względu na to, czy jest to spektakl totalny jak „Genesis”, czy – jak w przypadku „Początku” – bardziej katechetyczny. Oba opowiadają o stworzeniu świata, ale w zupełnie inny sposób. „Genesis” to teatr bez słów, bardzo plastyczny, z dużymi machinami. Wykorzystaliśmy w nim praktycznie wszystkie dostępne nam środki.

W „Początku” większą rolę odgrywa słowo. Tam było więcej grozy, tu jest zabawa i rekwizyty z Ikei. Trochę rekompensujemy sobie brak zabawek z dzieciństwa – śmieje się reżyser. – Ale tak naprawdę cały czas mówimy serio o rzeczach dla nas ważnych. A nowy odbiorca stanowi wyzwanie, każe być twórczym. I to jest w całej tej robocie najfajniejsze.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.