Dycki ma Nike

Poleca - szb

|

GN 41/2009

publikacja 14.10.2009 01:16

Dyckiego warto zauważyć tym bardziej, że to poeta osobny, niewpisujący się w żaden modny nurt literacki

Dycki ma Nike fot. PAP/Tomasz Gzell

Wypracował własny, rozpoznawalny styl. Język poety, dla wielu może zbyt manieryczny, łączy w sobie barokową kwiecistość ze współczesną, nierzadko dosadną, mową potoczną. Lektura „Piosenki o zależnościach i uzależnieniach” utwierdza czytelnika w przekonaniu, że polszczyzna jest piękna i nawet zapomniane wyrazy mogą dzisiaj brzmieć świeżo.

Można powiedzieć, że Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki od lat pisze jeden wiersz. Powtarza te same frazy, rozwijając je na różne sposoby. Tak jakby szukał ciągle nowych słów na opisanie zmagań swojego bohatera. To zmagania z chorobą psychiczną matki, wszechobecną śmiercią, własną niedookreśloną seksualnością.

Choć homoerotyczne wycieczki w niektórych wierszach trudne są do zaakceptowania, nie ma tu nic z postawy wojującego geja. Jest za to człowiek naznaczony cierpieniem, pytający o miejsce Pana Boga w świecie skażonym grzechem.

Ucieka przed Stwórcą, zakreślając „koła nicości”, ale ostatecznie to On okazuje się największą tęsknotą. To do Niego bohater woła w ostatnim wierszu: „uczyń mnie uczyń poetą”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.