Nie chcemy partyjnych politruków

rozmowa z Januszem Piechocińskim

|

GN 28/2009

publikacja 15.07.2009 08:32

Jeżeli nie z Platformą, to bez Platformy przeprowadzimy przywrócenie abonamentu – mówi Janusz Piechociński, poseł PSL, w rozmowie z Edwardem Kabieszem.

Nie chcemy partyjnych politruków fot. PAP/Paweł Supernak

Edward Kabiesz: Czy czuje się Pan odpowiedzialny za sytuację, jaka wytworzyła się w mediach publicznych?
Janusz Piechociński: – Czułem się odpowiedzialny nawet wtedy, gdy byłem poza parlamentem. Czuję się odpowiedzialny jako obywatel, jako polityk i jako ekonomista za mienie państwowe i dobro wspólne. Media publiczne to jest element dobra wspólnego, równie ważny jak armia, kultura, edukacja. To nie jest tak, jak wielu sugeruje, że media publiczne są w rękach polityków. Zawsze wtedy pytam: a w czyich rękach są media prywatne? I czy zawsze realizują interes państwa i obywateli?

O władzę w mediach jednak walczą ludzie związani z różnymi opcjami politycznymi. Nabiera ona wręcz karykaturalnych kształtów.
– To, co się wydarzyło ostatnio, potwierdza tylko jedną teorię. Od kilku lat toczy się niepotrzebny bój na śmierć i życie pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. Dotyczy to także mediów. Dla tych partii nawet szukanie koalicjantów irracjonalnych jest lepsze niż próba porozumienia się. A demokracja powinna wymuszać porozumienie się dla dobra wspólnego. Nie można pozwolić na to, by media wykrwawiały się, a niektóre ugrupowania polityczne realizowały swoje cele ograniczenia lub wręcz prywatyzacji mediów publicznych.

Jednak ustawa o zadaniach mediów publicznych została przegłosowana. Głosowało za nią również pańskie ugrupowanie.
– Wiadomo, że prezydent jej nie podpisze. Jak nie podpisze, to albo zawetuje albo, co jest bardziej prawdopodobne, wyśle do Trybunału Konstytucyjnego. A to oznacza, że zapisy tej ustawy nie wejdą w życie do końca roku. To z kolei oznacza restrukturyzację Polskiego Radia poprzez upadłość już w tym półroczu, a regionalnych ośrodków telewizyjnych na przełomie tego i następnego roku. W przyszłym roku powstanie dramatyczne pytanie, czy sprzedawać, czy nie sprzedawać TVP 2. Mówię to jako ekonomista.

Jakie więc widzi Pan rozwiązanie dla mediów publicznych? Abonament odszedł już do lamusa.
– Teraz wiemy jedno. PO nie interesowały nowe rozwiązania dla mediów, ale podtrzymanie obecnego stanu rzeczy. Dlatego proponuję bardzo wyraźnie: przedstawiciele prezydenta i premiera oraz czterech ugrupowań parlamentarnych siadają i mówią, w jaki sposób chcą uregulować kwestię finansowania mediów publicznych. I, jeżeli nie z Platformą, to bez Platformy, a to jest możliwe, przeprowadzimy przywrócenie abonamentu akceptowalnego społecznie, o bardzo niskiej wysokości. Byłaby to symboliczna złotówka od gospodarstwa emeryckiego, a dla pozostałych średnio pięć złotych przy okazji rachunku za energię elektryczną. To przykładowe rozwiązanie, a jeżeli ktoś ma lepsze, to proszę bardzo. Porozmawiamy.

Czy znajdzie Pan poparcie dla tego pomysłu?
– Powiedziałem bardzo wyraźnie. Jeżeli dla abonamentu nie znajdziemy akceptacji premiera Tuska i PO, to w gronie prezydenta i trzech ugrupowań parlamentarnych, które twierdzą, że są za utrzymaniem abonamentu w jakiejś tam formie, jesteśmy w stanie to przeprowadzić. A wtedy niech Platforma powie, dlaczego jest przeciwna, skoro nie jest w stanie finansować mediów publicznych z budżetu na poziomie adekwatnym do ich potrzeb. Okazało się, że nie jest to możliwe nie tylko w tym, ale także w przyszłym roku.

Czy konsensus w sprawie wyboru władz mediów publicznych jest możliwy?
– Uważam, że można wpisać wymagania wobec kandydatów, których chcemy desygnować do Krajowej Rady. Można uzgodnić, jaka powinna być sylwetka takiego kandydata, wykluczyć nadmierną polityzację, by nie byli to partyjni notable. Następnie należy solidarnie nie przyjąć sprawozdania KRRiT przez prezydenta, Senat, Sejm, co pozwoli uzdrowić sytuację kadrową we władzach mediów publicznych. Wcześniej musimy mieć gwarancję, że nie będą tam zgłoszeni politrucy partyjni, którzy na nowo dzielić będą łupy.

Na jakim etapie znajduje się zaproponowany przez Pana projekt?
– Rada Naczelna PSL podzieliła moje poglądy i upoważniła Stanisława Żelichowskiego i mnie do prowadzenia dyskusji w tej sprawie. Może nastąpić usztywnienie stanowiska PiS-u, który odzyskał stanowisko prezesa TVP. Może trochę zmięknie Platforma. Uważam, że sukces pt. „posiadanie prezesa telewizji publicznej czy prezesów mediów publicznych” w sytuacji, kiedy te media mogą się restrukturyzować poprzez upadłość, niosą dla firmujących te decyzje ugrupowań dramatyczne ryzyko. Wierzę, że nasza propozycja zostanie przyjęta, bo wkrótce to, co dzieje się w mediach, skompromituje do końca świat polskiej polityki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.