Rosyjskie przyczółki

Maciej Legutko

|

GN 5/2023

publikacja 02.02.2023 00:00

Rosja umacnia się w Afryce. Najemnicy z Grupy Wagnera pojawili się w kolejnym kraju – Burkina Faso, a relacje z Moskwą zacieśnia Republika Południowej Afryki.

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow i prezydent RPA Cyril Ramaphosa na spotkaniu w Pretorii 23 stycznia. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow i prezydent RPA Cyril Ramaphosa na spotkaniu w Pretorii 23 stycznia.
RUSSIAN FOREIGN MINISTRY PRESS SERVICE/HANDOUT/epa/pap

Po prawie roku walk Rosja nie osiągnęła żadnego kluczowego celu inwazji wojskowej na Ukrainę. Afryka jest jednak obszarem, gdzie rosyjska propaganda i dyplomacja skutecznie realizują swoje cele. Od początku wojny kilkanaście afrykańskich państw popiera rosyjskie działania lub zachowuje życzliwą względem Moskwy neutralność. Sytuacji tej nie zmieniła dyplomatyczna ofensywa Zachodu w drugiej połowie roku 2022 (wizyty przywódców Niemiec, Francji, Polski) ani zorganizowany w grudniu w Białym Domu szczyt Stany Zjednoczone–Afryka.

Nowy rok przyniósł kolejne dowody rosnących wpływów Rosji na tym kontynencie. 23 stycznia wojskowa junta w Burkina Faso dała Francji miesiąc na wycofanie swoich wojsk. Ich miejsce zajmie Grupa Wagnera. Będzie to siódmy afrykański kraj, gdzie obecni są najemnicy Jewgienija Prigożyna. Swoje bazy założyli już w Libii, Sudanie, Mozambiku, Madagaskarze, Republice Środkowoafrykańskiej i Mali. Tego samego dnia, gdy w Burkina Faso na „spontanicznych” demonstracjach powiewały rosyjskie flagi i portrety Putina, zaczęła się kolejna afrykańska podróż Siergieja Ławrowa. Przyleciał on do Republiki Południowej Afryki, gdzie tamtejsza minister spraw zagranicznych nazwała go „przyjacielem”. Spotkanie zakończyło się ogłoszeniem wspólnych manewrów wojskowych w lutym.

Francja wypychana

Wpływy Francji na jej dawne tereny kolonialne w Afryce słabną w błyskawicznym tempie. W 2022 roku francuskie wojska opuściły Mali i Republikę Środkowoafrykańską, a teraz wychodzą z Burkina Faso. Przyczyny słabnięcia Francji w tej części świata zostały szczegółowo opisane w opublikowanym w styczniu 2023 roku raporcie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych („Żyzny grunt: jak Afryka i świat arabski znalazły wspólny język z Rosją w sprawie Ukrainy”) autorstwa Sary Nowackiej i Jędrzeja Czerepa. Rosja od kilku lat prowadzi tam operację propagandową w mediach społecznościowych, przedstawiając Francję jako kraj zajmujący się wyłącznie eksploatacją zasobów naturalnych Afryki i sponsorujący skorumpowaną elitę polityczno-biznesową. Tego typu retoryka spotyka się z poparciem w państwach należących do najbiedniejszych na świecie, zmagających się ze zmianami klimatu, eksplozją demograficzną oraz atakami terrorystów związanych z ISIS i Al-Kaidą.

Autorytet Francji dodatkowo podkopały nieskuteczne kampanie wojskowe prowadzone na obszarze Sahelu – operacja Serwal (2013–2014) i operacja Barkhane (od 2014). Mimo zaangażowania znacznych sił i zadania dużych strat terrorystom nie udało się powstrzymać stopniowego rozszerzania przez nich rebelii. W tej chwili walki prowadzone są na terenie całego Mali i przeniosły się też do sąsiedniego Burkina Faso. Tamtejszy rząd nie kontroluje około 40 proc. terytorium własnego kraju. Konflikt powoduje porzucanie obszarów rolnych, przecięcie szlaków transportowych i przymusową migrację, pogłębiając trwające od lat problemy żywnościowe w regionie.

W targanej kryzysami Afryce Zachodniej demokracja znajduje się w odwrocie. W Mali w 2020 i 2021 roku doszło do dwóch zamachów stanu o antyfrancuskim charakterze. Rządzący krajem pułkownik Assimi Goita zażądał wyjazdu europejskich wojsk, które zakończyły odwrót w sierpniu 2022 roku. W zamian do walki z dżihadystami Goita wynajął Grupę Wagnera, dzięki czemu Rosja zyskała pierwszy przyczółek w tej części Afryki, z którego kontynuuje ekspansję.

W 2022 roku dwa wojskowe zamachy stanu nastąpiły również w Burkina Faso. W styczniu cywilny prezydent Roch Kaboré został obalony przez podpułkownika Paula-Henriego Sandaogo Damibę. Przewrót początkowo nie spowodował zmian polityki zagranicznej kraju. Drugi zamach stanu z 30 września miał już jednak antyfrancuski charakter. Rządy objął nieznany wcześniej 34-letni kapitan Ibrahim Traore. W stolicy kraju, Wagadugu, demonstranci z rosyjskimi flagami atakowali francuską ambasadę i garnizon wojskowy. Wrześniowy przewrót publicznie pochwalił Jewgienij Prigożyn.

W grudniu kapitan Traore zażądał od Francji wymiany ambasadora, a 23 stycznia nakazał w ciągu miesiąca wyprowadzenie wojsk. W Burkina Faso w zamian pojawili się wagnerowcy. W grudniu 2022 roku prezydent sąsiedniej Ghany Nana Akufo-Addo stwierdził, że rosyjscy najemnicy już działają w Burkina Faso, a jako zapłatę za usługi władze oddały im zyski z wybranych kopalń surowców.

Rosyjska operacja jest dokładnie zaplanowana i wielokierunkowa. Na społeczeństwo działa antykolonialna retoryka i obraz wojny na Ukrainie jako rezultatu ekspansji NATO. Z kolei dla tamtejszych junt wojskowych wagnerowcy są lepszą opcją niż Francuzi, bo działają w tajemnicy i bez oglądania się na prawa człowieka. Mnożą się oskarżenia o zbrodnie najemników z Grupy Wagnera na ludności cywilnej. W marcu 2022 roku mieli dokonać masakry w mieście Moura w Mali. Według ONZ zamordowano tam prawie pół tysiąca cywilów.

RPA bliżej Rosji

Rosja dba o dobre relacje z Republiką Południowej Afryki – drugą największą gospodarką kontynentu. Kraj ten jest przykładem nieskuteczności dyplomatycznych zabiegów Zachodu o ograniczenie rosyjskich wpływów. Od początku agresji na Ukrainę RPA deklaruje neutralność. W sierpniu 2022 roku z wizytą przybył tam szef amerykańskiej dyplomacji Anthony Blinken. Nic jednak nie wskórał. Minister spraw zagranicznych Naledi Pandor otwarcie powiedziała Blinkenowi, że nie zgadza się z punktem widzenia USA na konflikt w Europie.

Od tego momentu stanowisko RPA uległo zaostrzeniu. Pandor po spotkaniu 23 stycznia z Ławrowem ogłosiła, że jej kraj już nie popiera bezwarunkowego wycofania rosyjskich wojsk z Ukrainy ze względu na „masowy napływ broni” z Zachodu. Zarzuciła też społeczności międzynarodowej hipokryzję za potępianie działań Rosji przy jednoczesnym przymykaniu oczu na działania Izraela w Autonomii Palestyńskiej.

Pandor i Ławrow zapowiedzieli wspólne ćwiczenia wojskowe w dniach 17–27 lutego. Przypadać będą one w pierwszą rocznicę agresji na Ukrainę. W manewrach (także z udziałem Chin) weźmie udział rosyjska fregata „Admirał Gorszkow” uzbrojona w hipersoniczne pociski Cyrkon.

Szefowie dyplomacji obu krajów określili styczniowe spotkanie jako „wspaniałe” i „przyjacielskie”. Ławrow podziękował Republice Południowej Afryki za „zrównoważone” podejście do wojny na Ukrainie. Następnie odwiedził Eswatini, Botswanę i Angolę. Powtarzał tam znaną rosyjską retorykę o tym, że Zachód stosuje w Afryce „neokolonialne metody” i wywiera „bezprecedensową presję”.

Rosyjski neokolonializm

Mimo dotychczasowych porażek Stany Zjednoczone nie odpuszczają rywalizacji z Rosją o wpływy w Afryce. Równocześnie z Ławrowem tournée po kontynencie odbyła sekretarz skarbu USA Janet Yellen, która między 20 a 26 stycznia odwiedziła Senegal, Zambię i RPA. Wysłanie z wizytą Yellen, współtwórcy polityki gospodarczej USA, pokazuje, czym Waszyngton chce przeciągnąć Afrykę na swoją stronę. Sekretarz skarbu oferuje długoterminowe projekty gospodarcze zorientowane na odnawialną energię oraz przystosowanie do zmian klimatu. Joe Biden na grudniowym szczycie z udziałem 45 prezydentów i premierów z Afryki zapowiedział zainwestowanie na ich kontynencie 55 miliardów dolarów w ciągu trzech lat.

Oferta Stanów Zjednoczonych przychodzi w korzystnym momencie. Po kilkunastu latach ogromnych chińskich inwestycji w Afryce po raz pierwszy zaczyna się tam refleksja nad skutkami tej ekspansji. Stała ona pod znakiem rabunkowej eksploatacji surowców, destrukcji środowiska naturalnego, a wbrew wizerunkowi kraju bez kolonialnej przeszłości, chińska pomoc nie była bezinteresowna. Ciekawym elementem wizyty Janet Yellen był apel wygłoszony w Zambii o to, by Chiny dokonały redukcji długów krajów Afryki. Zambia jest jednym z państw borykających się z zapaścią ekonomiczną pogłębioną koniecznością spłaty chińskich pożyczek.

Rosyjska ofensywa dyplomatyczna nie doprowadziła do militarnego wsparcia Moskwy w wojnie przez którekolwiek z afrykańskich państw. Na dłuższą metę jest jednak groźna dla Europy. W przeciwieństwie do głoszonych przez Rosję haseł jej działania w Afryce mają w istocie neokolonialny charakter, nastawiony na eksploatację surowców, podsycanie konfliktów i wynoszenie do władzy przychylnych Putinowi watażków. Rosja nie jest zainteresowana rozwiązywaniem najważniejszych wyzwań kontynentu – biedy, głodu czy zmian klimatu. Wręcz przeciwnie, na Kremlu wiedzą, że konsekwencje pogarszania się jakości życia w Afryce w pierwszej kolejności poniesie Unia Europejska, do której skierują się fale migrantów. Pomocy w ich dotarciu do Europy zawsze chętnie udzielą im Turcja i Białoruś. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.