Światło i sól

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 5/2023 Otwarte

Chrześcijaństwo nie jest religią dla jednostek. Jezus nie przyszedł po to, by być naszym prywatnym trenerem życiowym, ani po to, żebyśmy szli za Nim na własną rękę.

Światło i sól

Mt 5, 13-16

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie».

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Przyszedł zbudować rodzinę, która zapali świat miłością Boga. Wielu Polaków ma mocno indywidualistyczne podejście do wiary. Wielu przychodzi na Msze, ale nie czuje się wspólnotą. Nie próbują także dzielić się z innymi swym doświadczeniem Kościoła. Przyzwyczailiśmy się do niego jako potężnej instytucji. Łatwo zrezygnować z osobistego poczucia misji na rzecz oficjalnej machiny religijnej. Katolicy mają także skłonność do myślenia o Kościele jako stałym elemencie pejzażu. Nawet jeśli od niego odchodzimy i nie dajemy na niego złamanego grosza, chcemy, żeby kościół parafialny, który pamiętamy z dzieciństwa, był nadal otwarty – z czystego sentymentu. Innym problemem jest klerykalizm. Jeśli ksiądz odpowiada za wszystko i jeśli ma wyjątkowy i zarezerwowany dla siebie dostęp do świętości, to na księdza można także zwalić winę za wszystko – a inni czują się zwolnieni z obowiązków wynikających z bycia uczniami Chrystusa. A przecież na mocy chrztu obowiązek misji dotyczy nas wszystkich.

Ogarnia nas i przenika wiele dziejących się zmian: mamy do czynienia ze spadkiem tradycyjnej religijności wśród młodzieży, gwałtownymi przeobrażeniami technologicznymi i społecznymi, „kulturą” zgiełku, który zagłusza chrześcijańskie orędzie, spadkiem liczby praktykujących katolików, starzeniem się Kościoła i przerostem infrastruktury, coraz bardziej wrogim klimatem prawnym i politycznym, a także ambicjami i podziałami w samym Kościele. Kościół jutra nie będzie wyglądał jak Kościół dnia dzisiejszego, a już na pewno nie jak Kościół z naszych wspomnień. Większość z nas nie jest gotowa, by stawić czoła nowej rzeczywistości. W kościele San Damiano w Asyżu Jezus skierował do św. Franciszka słowa: „Odbuduj mój dom”. My też musimy w dzisiejszych czasach odbudować dom Pański, dołożyć wszelkich starań, by stał się bardziej ożywiony, wierzący i misyjny. Siła Kościoła nie leży w jego publicznych oświadczeniach ani zasobach materialnych, w strukturach czy też dziełach społecznych, ale w zdolności do formowania i prowadzenia ludu.

Aby opisać sposób, w jaki należy odbudować Kościół, Jezus posługuje się obrazami soli i światła: „Wy jesteście solą ziemi; wy jesteście światłem świata”. Sól, którą posypujemy potrawy, sprawia, że lepiej smakują. Światło zapalone w ciemnym pokoju umożliwia nam widzenie tego, co nas otacza. Sól zapobiega gniciu i zepsuciu. Światło odkrywa i rozjaśnia mroczne przestrzenie duszy. Nie skupiamy uwagi na soli ani świetle. Ich rola polega raczej na udzielaniu swoich właściwości czemuś innemu, co przez to staje się lepsze. I takie samo powinno być działanie Kościoła w świecie. Benedykt XVI przypominał: „Kościół nie propaguje ani nie oferuje ludziom jedynie jakiegoś systemu moralnego. Kościół daje Jezusa Chrystusa. Otwiera drzwi do Boga i przez to daje ludziom to, czego najbardziej oczekują, najbardziej potrzebują i co może im najskuteczniej pomóc. Czyni to przede wszystkim przez wielkie cuda miłości, które dzieją się ciągle na nowo”. •